Leszek Cichoński jest muzykiem samoukiem. Swoją pierwszą gitarę dostał, gdy był kilkuletnim chłopcem. Wcześniej pożyczał od brata. Nauczył się grać słuchając nagrań. Jednak zdecydował, że skończy Inżynierię Sanitarną na Politechnice Wrocławskiej, a nie Akademię Muzyczną. Dlaczego, mimo że miał zapewnioną pracę, zdecydował się na muzykę?
- Usłyszałem głos "masz grać na gitarze" - stwierdza krótko. Rodzice młodych byli przeciwni, rzeczywistość też okazała się trudna - mało pieniędzy z grania, a troje małych dzieci. - Dosyć długo podpierałem się robieniem futerałów, do początku lat 90. cała "kariera" była finansowo bardzo nieciekawa. Artystycznie wręcz przeciwnie - wspomina.
Dziś sam mówi, że ma tak wiele pomysłów, że nie wszystkie realizuje. Na szczęście dla wielu, pomimo przeciwności doprowadził w 2003 roku do zorganizowania we Wrocławiu Gitarowego Rekordu Guinnessa w jednoczesnym wykonaniu utworu "Hey Joe" Jimi'ego Hendrixa. Od tamtej pory impreza odbywa się co roku 1 maja.
O zaklinaniu rzeczywistości, kursie dla gitarzystów, walce o wartości, a także tym, za co podziwiają go dzieci opowiadał Leszek Cichoński i jego rodzina w reportażu Magdy Skawińskiej "Sobą gram". Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!