Podlaski muzyk wspominał w "Źródłach", że muzyką ludową nasiąkał od dziecka. Na skrzypcach grał jego ojciec, zaś mama śpiewała pieśni. - Jeszcze nie dałem rady trzymać skrzypiec, a już je kładłem na łóżku i ciągałem smykiem - opowiadał.
W wieku 11 lat Zdzisław Marczuk zaczął grywać na weselach. Po zakończeniu podstawówki chciał kontynuować muzyczną edukację w Lublinie. - Zdałem tam egzamin, ale ojciec nie zgodził się, bo nie było warunków. Trzeba było w domu pomagać, bo brat wyjechał na Śląsk. To był 1959 rok. Na to miejsce pojechałem do Białej Podlaski do ogniska muzycznego. Tam trzeba było jeździć rowerem, a to było 25 kilometrów.
Dziś Zdzisław Marczuk sam uczy muzyki ludowej i komponuje utwory w stylu regionu podlaskiego. - Jak sobie przypominam jakąś melodię, którą grał mój ojciec, ale czegoś tam nie pamiętam, to potrafię sam sobie dołożyć tak, żeby to pasowało, żeby tego stylu nie zmienić. No i sam komponuje też. Tyle, że wszystko tak, żeby spokrewniało się z dawniejszą muzyką ojcowską...
Ze zdobywcą Baszt w Kazimierzu w 1995 roku i 1999, laureatem nagrody Programu 2 Polskiego Radia "Muzyka Źródeł" rozmawiał Kuba Borysiak.
bch