Ich inspiracją są utwory amerykańskich gwiazd motocyklowego rocka z lat 80. i 90. - Chcielibyśmy polecieć do Stanów Zjednoczonych, odwiedzić kilka kultowych miejsc, poczuć wolność, jadąc "drogą do nikąd" przez Newadę - opowiadają muzycy i dodają, że taki wyjazd byłby spełnieniem ich marzeń. - Część celów udało nam się już zrealizować, więc teraz przyszedł czas na kolejne - zaznacza Pocheć.
Dlatego też ich najnowsze płyta nosi tytuł "Hell Yeah". - Ta fraza wpadła mi do głowy podczas próby - wspomina wokalista. - Doszliśmy do wniosku, że to fajnie brzmi. Piosenka powstała zresztą bardzo szybko.
Grupa zdecydowała się na oryginalne instrumentarium. Do standardowego gitarowego składu dołączył bowiem Krootky, grający na harmonijce. - Chciałem udowodnić, że może to być instrument prowadzący, podobnie jak gitara. To tylko kwestia stylu gry, zmiany brzmienia - opowiada muzyk.
Czytaj także Carrion: działamy jak dobrze naoliwiona maszyna <<<
Artyści przyznają, że na razie sporo czasu spędzają w różnych pojazdach, głównie w busach, choć - wbrew swoim muzycznym inspiracjom - nie produkcji amerykańskiej. A poza muzyką każdy z nich ma swoje pasje. Perkusista Bandaż zamiast motocykla wybrał samochód i bierze udział w amatorskich rajdach. - Robię to oczywiście na tyle, na ile pozwalają fundusze - zastrzega młody artysta.
W jaki sposób powstaje ich muzyka, dlaczego muzycy uwielbiają grać koncerty na żywo? Zapraszamy do wysłuchania nagrania całej rozmowy z audycji "Rock Block".
(kd, ac)