Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Łukasz Szumielewicz 05.03.2011

Z okopów na salony

Zawdzięczamy je armii. Do cywila przeszły za sprawą Marlona Brando i innych gwiazdorów kina lat 50. Na salony trafiły dzięki gwiazdom rocka. Oto krótka acz niebanalna historia t-shirtu.
Marlon Brando na planie filmu Tramwaj zwany pożądaniemMarlon Brando na planie filmu "Tramwaj zwany pożądaniem"źr. Wikimedia Commons

T-shirt to dziś jeden z elementarnych składników garderoby. Spotyka się go wszędzie, bez względu na długość i szerokość geograficzną. "Na wierzchu" lub pod wierzchnim ubraniem noszą go przedstawiciele wszystkich grup społecznych bez względu na płeć i kolor skóry. Praktyczny i wygodny, może być dyskretnym uzupełnieniem bielizny. Opatrzony nadrukiem bywa też rzucającym się w oczy elementem indywidualnego stylu noszącej go osoby. Służy manifestowaniu poglądów bądź przywiązania do miejscowej drużyny piłkarskiej. Zawdzięczamy go… wojnom, jak wiele genialnych wynalazków.

T-shirt czyli po polsku "koszul(k)a w kształcie litery T" pojawił się wczasach I wojny światowej. Zmienne warunki klimatyczne panujące na ogarniętym działaniami wojennymi Starym Kontynencie wymusiły zaprojektowanie bielizny, która w chłodzie ogrzewałaby ciało pod mundurem, a w upale mogła stanowić – obok spodni – samodzielną "górę" żołnierskiego stroju. Popularność zdobył w czasach kolejnej wielkiej wojny. Wtedy też pomysł podchwycili Amerykanie – tłumaczy Michał Prugar-Ketling, redaktor "Fashion Magazine".

Z frontu t-shirt szybko trafił na sportowe areny, stąd druga koncepcja na temat pochodzenia jego nazwy. – Przedrostek "t" miałby być skrótem od "training" i odnosić się do ćwiczeń wojskowych i treningów sportowych – wyjaśnia gość Czwórki.

T-shirt w wersji cywilnej był początkowo traktowany jako element bielizny i nie bywał eksponowany. Na światło dzienne wydobył go niezapomniany Marlon Brando w ekranizacji sztuki "Tramwaj zwany pożądaniem" autorstwa Tennessee Williamsa (w reżyserii Elii Kazana). – Świat przeżył szok, kiedy okazało się, że coś, co było bielizną, może być też samoistną częścią garderoby – podkreśla Michał Prugar-Ketling.

Na przestrzeni dekad t-shirty zyskiwały na popularności. Odkryto również ich potencjał jako nośników nadruków. Duża w tym zasługa gwiazd popkultury. Do historii przeszły koszulki z "językiem" – zaprojektowaną przez Andy’ego Warhola graficzną wizytówką grupy The Rolling Stones. Jak przypomina Michał Prugar-Ketling, o ile nadruki pojawiły się na t-shirtach sportowców już w latach 30. XX wieku, prawdziwą furorę zrobiły w Ameryce w latach 60., gdzie nabrały charakteru politycznego i w czasach wojny w Wietnamie "głosiły" hasła antywojenne.

Więcej w rozmowie z Michałem Prugarem-Ketlingiem. Dźwięk znajdziesz w ramce po prawej stronie.

ŁSz