Zgodnie z przewidywaniami filmem, który zdobył najwięcej Oscarów, w tym najbardziej prestiżowego, dla najważniejszego filmu roku, został obraz "Artysta". Wyreżyserowana przez Michela Hazanaviciusa czarnobiała i niema historia została doceniona, aż w pięciu kategoriach. Zdaniem Artura Cichmińskiego przedoscarowa popularność tego niewpasowującego się w obecne komercyjne standardy dzieła pokazuje, iż widzowie są nieco zmęczeni współczesną formułą kina.
- Paradoksalnie widzowie ożywili się oglądając coś, co już było, a zostało na nowo przetworzone. Jest to dosyć współczesna narracja, swoją formułą nawiązująca do kina lat 30. Powstał absolutny majstersztyk – mówił gość "Stacji Kultura".
Doceniony został również odtwórca głównej roli w filmie Hazanaviciusa, Jean Dujardin, który został uhonorowany Oscarem w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy. Wśród aktorek w tej samej kategorii Akademia wyróżniła Meryl Streep za główną rolę w filmie "Żelazna dama". To dopiero trzecia statuetka w karierze tej wybitnej aktorki. Ostatniego Oscara Streep dostała przed trzydziestu laty za rolę w filmie "Wybór Zofii".
- Tak naprawdę "Żelazna Dama" powstała po to, żeby Meryl Streep dostała Oscara. Oczywiście to nie było założenie, ale tak wyszło, bo film jest słaby. Ona rzeczywiście zasłużyła na tego Oscara, bo stworzyła przy postaci, która wciąż żyje coś oszałamiającego i trochę ratuje ten film – oceniał Cichmiński.
Więcej na temat tegorocznej gali oscarowej dowiesz się słuchając nagrania audycji.
bch