Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Marek Dziadukiewicz 25.03.2011

Awantura o Jelenia

Niepotrzebne spięcie przed meczem reprezentacji z Litwą. Selekcjoner stracił cierpliwość do podatnego na kontuzje napastnika.
Ireneusz JeleńIreneusz Jeleńfot. East News

Przegląd Sportowy: Ireneusz Jeleń po raz kolejny opuścił zgrupowanie reprezentacji z powodu kontuzji. Tym razem chodziło o zbity mięsień łydki. Franciszek Smuda kręci nosem. Napastnik Auxerre zgłaszał problemy jeszcze przed przyjazdem na zgrupowanie do Grodziska Wielkopolskiego. Zastosował się jednak do podstawowej zasady Franciszka Smudy, który na początku swojej pracy z kadrą zapowiadał, że na jego obozy będą musieli przyjeżdżać piłkarze nawet ze złamaną nogą. Jeleń w niedzielę stawił się więc w hotelu „Groclin".

Po konsultacji z lekarzem kadry i badaniu usg przeprowadzonym w Poznaniu u Jelenia stwierdzono uszkodzony mięsień łydki, a na dodatek pojawił się krwiak i obrzęk, więc o grze nie było mowy. Selekcjoner i lekarze kadry postanowili, że mimo problemów zawodnik zostanie na miejscu i będzie przechodził rehabilitację pod okiem lekarza reprezentacji Mariusza Urbana. W środę wieczorem okazało się jednak, że Jeleń i jego menedżer poprosili o zgodę na opuszczenie zgrupowania.

Na reakcję Franciszka Smudy nie trzeba było długo czekać. Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Kownie selekcjoner reprezentacji Polski wypalił: "Nie może być tak, że on na kadrę będzie przyjeżdżał tylko po to, aby się badać. Szkoda, bo w taki sposób blokuje się miejsce w reprezentacji dla młodego i zdrowego zawodnika. Taki gracz byłby szczęśliwy, że jest z nami. Teraz zmieniam do tego wszystkiego podejście. Jeśli piłkarz po meczu w klubie, przed przyjazdem na kadrę, złapie uraz, od razu będzie do mnie dzwonił. Wtedy będę mógł powoływać w jego miejsce innego"

Smuda dodał także, że ze względu na kontuzjogenność Jelenia zastanawia się nad jego dalszą przydatnością do kadry. Szkoda tylko, że "Franz" po raz kolejny pierze brudy na konferencji prasowej. My na jego miejscu ugryźlibyśmy się w język, bo za rok może okazać się, że to Smuda będzie na gwałt potrzebował napastnika Auxerre i trzeba będzie po raz kolejny głupio tłumaczyć się dziennikarzom i samemu piłkarzowi ze swoich wcześniejszych słów.

Marek Dziadukiewicz