Dopiero 2 listopada to zaduszki – dzień pamięci o zmarłych. 1 listopada zaś to dzień wspominania przez Kościół katolicki świętych. Zgodnie z nauką chrześcijańską, świętość w życiu codziennym jest trudna, ale jest zadaniem dla każdego. Kościół bowiem od Soboru watykańskiego II utrzymuje powszechne powołanie do świętości.
–„Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty” – mówił Jezus. Świętość dokonuje się dzięki łasce Boga i jest jego dziełem w nas na tyle, na ile się na to wezwanie otworzymy. W rozumieniu potocznym wynika z tego wiele niejasności, bo myślimy, że człowiek święty jest kimś nie z tego świata i nie z tej ziemi. A słusznym jest myślenie, że człowiek święty to człowiek normalny, jednak w swej pełni – a więc taki, jakim był w pierwotnym założeniu Boga – powiedziała Beata Chojnacka, doradca życia rodzinnego.
Małżeństwo i rodzina powołana do świętości
Święta rodzina to nie niedościgły ideał – to wezwanie dla każdego małżeństwa połączonego sakramentalnym związkiem. Zdaniem gościa PR24 jeśli małżeństwo będzie dążyło do świętości, to i do takiej będzie potrafiło wychować dzieci.
– Małżeństwo czerpie świętość z sakramentalności. Jeżeli małżonkowie mają świadomość, że Jezus Chrystus towarzyszy im w tym sakramencie i że oni nie są sami, to to daje rezultaty w dobrym wychowaniu dzieci – tłumaczyła Chojnacka.
Św. Piotr apostoł i Jan Paweł II – wielcy Kościoła
Dla ks. Prałata Bogdana Batrołda, wieloletniego duszpasterza akademickiego w kościele pod wezwaniem św. Anny w Warszawie, obecnie proboszcza Archikatedry Warszawskiej, warto dzisiaj wspomnieć dwóch świętych – św. Piotra oraz Jana Pawła II.
– Dwie postaci są mi szczególnie bliskie. Św. Piotr apostoł, pierwszy papież, oraz Jan Paweł II. Św. Piotr był człowiekiem, który w swoim życiu kierował się miłością do Chrystusa. Ta miłość zawsze pozwalała mu do niego wracać, nawet jeśli zbłądził. Był on grzeszny, ale wierny do końca. Karol Wojtyła zachwycił mnie natomiast swoją wielką odwagą. Mówił nam on o tym, o czym nie wolno nam było mówić, a co nosiliśmy w naszych sercach – mówił rozmówca PR24.
PR24/Dominika Dziurosz-Serafinowicz