Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Szymon Antosik 27.09.2020

"Ppor. Tadeusz Zieliński ps. Igła to wzór dowódcy partyzanckiego" - mówi historyk

To jeden z najskuteczniejszych dowódców powojennego podziemia antykomunistycznego. Dziś mijają 93 lata od dnia jego narodzin. O żołnierzu wyklętym opowiedział nam historyk prof. Grzegorz Motyka.

Prof. Grzegorz Motyka jest historykiem zatrudnionym w Instytucie Studiów Politycznych PAN i autorem książki "Obywatel "Igła" – krawiec ze Skaryszewa. Analiza mikrohistoryczna kontrrewolucji wyklętych". W swoich badaniach zajmuje się stosunkami polsko-ukraińskimi w XX wieku oraz oporem antykomunistycznym w powojennej Europie.

Żołnierze Wyklęci - zobacz serwis historyczny

W jaki sposób ppor. Tadeusz Zieliński "Igła" trafił do podziemia antykomunistycznego, co skłoniło go do kontynuowania oporu?

prof. Grzegorz Motyka: "Igła" już wcześniej służył w oddziałach Armii Krajowej. Wiadomo, że jesienią 1945 roku brał udział w rozbiciu więzienia w Radomiu, za co został przedstawiony do odznaczenia Krzyżem Walecznych. Dla niego było to więc proste przedłużenie walki, którą rozpoczął w czasie wojny. Możemy się domyślać, że wyróżniał się dużymi zdolnościami dowódczymi, skoro na początku 1946 roku został wybrany przez kolegów na dowódcę oddziału.

Dlaczego walczył, jaki był program jego zgrupowania?

Z kilku oświadczeń, które wydał do ludności, wyłania się obraz człowieka, którego poglądy są bardzo mocno osadzone w programie Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Z pewnością chciał Polski demokratycznej, niezależnej od ZSRR. Stawał w obronie podstawowych praw ludzkich, wówczas często deptanych. Walczył o to, by Polacy w sposób wolny mogli wybierać sobie władze i mieli swobodę wyznawania religii. To właściwie był cały jego program polityczny. Wiedział, że nowa władza jest narzucona i większość ludności chłopskiej jej nie chce i nie uznaje.

Można zatem powiedzieć, że był to wręcz rodzaj samoobrony wiejskiej?

Tak odbieram jego działalność. To z całą pewnością był też wybór ideowy. Ludzie skupieni wokół "Igły" nie mieli wygórowanych ambicji. Często ich wizja kariery kończyła się na tym, że po zwycięstwie zostaną policjantami w terenie, na którym działali. A przypomnę, że wówczas, by osiągnąć podobny status, wystarczyło zapisać się do PPR albo wstąpić do milicji, gdzie zostaliby z radością przyjęci. Komuniści potrzebowali wsparcia każdej pary rąk. Podobną karierę mogli spokojnie zrobić w strukturach władzy. To, że tego nie robili, było ich wyborem ideowym.

Właściwie skąd "Igła" rekrutował swoich żołnierzy, spośród znajomych z okolicznych wsi?

W znakomitej większości to byli ludzie z okolicznych wiosek i miasteczek. To była z całą pewnością grupa prostych chłopów. Wśród członków oddziału dosłownie na palcach jednej ręki można policzyć przedstawicieli inteligencji czy ludzi z większych miast. Był jeden weteran Powstania Warszawskiego, była grupa osób, która przyjechała z ziem wschodnich, natomiast trzon oddziału stanowili okoliczni młodzi chłopi. I w gruncie rzeczy to jest zapomniana część historii polskiego podziemia. Bardzo chętnie w publicystyce próbuje się przedstawiać jego członków jako inteligentów, młodzież ziemiańską, a w rzeczywistości znakomita większość z nich była drobnymi rolnikami, przekonanymi o sensie walki o niepodległość.

Czy można uznać, że Tadeusz Zieliński "Igła" oraz jego oddział są typowym przykładem żołnierzy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość?

Tak myślę. Oczywiście wymagałoby to dalszych badań, ale proszę pamiętać, że był to duży i rozpoznawalny w skali Polski oddział, który przez kilka lat brawurowo działał w okolicy Radomia, odnosząc szereg sukcesów. Najwyższy stopniem funkcjonariusz aparatu represji, jaki padł z ręki powojennego podziemia, zginął w 1946 roku właśnie w zasadzce oddziału "Igły". Chodzi o ppłk. Alfreda Wnukowskiego, który był szefem rzeszowskiego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

To był czyn, którego komuniści nie zamierzali wybaczyć.

Z całą pewnością. Myślę, że w tym momencie "Igła" podpisał na siebie wyrok śmierci, który wcześniej lub później zostałby wykonany. Wydaje mi się wręcz nieprawdopodobne, żeby osoba odpowiedzialna za zasadzkę na Wnukowskiego mogła wrócić spokojnie do życia.

Po śmierci Tadeusza Zielińskiego i rozbiciu jego oddziału władza komunistyczna próbowała narzucić kult przedstawicieli służb tropiących "Igłę". Nie przyjął się wśród mieszkańców, a po upadku komunizmu przypomniano postać partyzanta. Jak zatem kształtowała się pamięć historyczna o wyklętym w rejonie jego działalności?

To bardzo charakterystyczne, że bardzo szybko porzucono upamiętnianie Wnukowskiego. Jeszcze w latach 90. zmieniono nazwę szkoły w Skaryszewie, która nosiła jego imię. Jednocześnie w okolicy – pomimo długoletniej propagandy komunistycznej – generalnie przetrwała dobra pamięć o ppor. Zielińskim. Niemniej, ludzie, z którymi mogłem porozmawiać na spotkaniach autorskich po wydaniu książki "Obywatel Igła" trochę się obawiali pełnego kultu i ewentualnych kontrowersji z tym związanych. Wydaje mi się jednak, że spośród żołnierzy podziemia powojennego ppor. Tadeusz Zieliński "Igła" z całą pewnością należy do osób, które można bez zastrzeżeń uznać za wzór dowódcy partyzanckiego.

Rozmawiał Szymon Antosik, PolskieRadio24.pl