Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Michał Mendyk 15.10.2013

Czy współczesna opera potrzebuje frontmana?

- Solista coraz częściej przestaje być protagonistą współczesnej opery, a staje się po prostu "elementem orkiestracji - mówi teatrolog Łukasz Grabuś. O wizualnych aspektach teatru muzycznego rozmawialiśmy w "Bitej godzinie".
The Doors: Jim Morrison, Ray Manzarek, John Densmore i Robby KriegerThe Doors: Jim Morrison, Ray Manzarek, John Densmore i Robby Krieger(fot. PAP/Retna)
Posłuchaj
  • Czy współczesna opera potrzebuje frontmana? (Bita godzina/Dwójka)
Czytaj także

- Na scenę wkracza natomiast coraz śmielej instrumentalista, który u Wagnera był przecież całkowicie niewidzialny - dodaje publicystka muzyczna Monika Pasiecznik. - U Stockhausena, a zwłaszcza u Aperghisa to on staje się protagonistą spektaklu - dodaje.

- Warto jednak pamiętać, że te tendencje dotyczą obiegu festiwalowego, alternatywnego wobec świata wielkich instytucji operowych, w których niewiele zmieniło się pod tym względem od XIX wieku - podkreśla gość Ewy Szczecińskiej. - Większość nowych idei w tej dziedzinie pojawiło się już w  latach 60., ale nigdy nie trafiły one do głównego obiegu...

Co ciekawe, rzecz wygląda diametralnie odmiennie w świecie muzyki rozrywkowej. Jak wyjaśnia kulturoznawca Klaudia Rachubińska, w epoce Woodstock ukształtował się model oparty na cielesnej obecności frontmana-wokalisty na scenie oraz jego niemal bezpośrednim kontakcie z publicznością. - Towarzyszy temu rytualna, szamanistyczna aura. Pionierem i mistrzem w tej dziedzinie pozostaje Jim Morrison, który potrafił za sobą pociągnąć tłumy, niezależnie co robił i do czego nawoływał - mówi gość "Bitej godzinie".

Odświeżająca niegdyś formuła stała się tymczasem sztywnym stereotypem. Dziś niewielu artystów ma odwagę go przełamywać, a rzadkie próby spotykają się z umiarkowanym zrozumieniem ze strony krytyków i publiczności. Protesty wywołuje na przykład projekt "Shaking the Habitual" duetu The Knife, w ramach którego autorzy i oryginalni wykonawcy muzyki zostają na scenie zastąpieni przez aktorów i tancerzy, którzy tylko symulują realne działania muzyczne.

Jak widać, dosyć kluczowe znaczenie dla konwencji różnorodnie pojmowanych spektakli muzycznych oraz dla ich przełamywania mają oczekiwania publiczności. A jaka jest w tym rola instytucji? I gdzie w ogóle jest dziś miejsce na eksperyment? Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji Ewy Szczecińskiej.