- Wzrost jest cen poważny, a we wrześniu jeszcze nie mieliśmy sezonowej górki cen żywności (…), gdyby się pojawiła wzrost inflacji nie wyniósłby 3,2 proc. rok do roku, jak podał GUS, ale pewnie 3,4 proc. Inflacja na koniec roku na pewno spadnie do ok. 2,5 proc., ale wciąż będzie to sporo. Myśląc o procesach inflacyjnych trzeba pamiętać, że nie jest teraz tak, iż mamy niedostatek towarów więc ceny rosną. Można wręcz powiedzieć, że popyt jest niedostateczny ze względu m.in. na kryzys. A więc mamy pchanie cen do góry efektem kosztowym. Na początku roku istotnie wzrosła płaca minimalna co szczególnie dla placówek usługowych i niedużych handlowych było istotnym obciążeniem i musiało się przełożyć na wzrost cen – analizował Piotr Soroczyński.
Ekspert dodał, że mamy też cały czas dodatkowe opłaty fiskalne, np. za wodę, śmieci, które się ciągle pojawiają i obciążają budżety firm i gospodarstw domowych. Po ostatnich decyzjach dotyczących płacy minimalnej, w opinii Piotra Soroczyńskiego, także w przyszłym roku koszty pracy nie spadną a wręcz przeciwnie istotnie wzrosną.
Stopy procentowe bez zmian. Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję
Inflacja to pośrednio efekt niskich stóp ?
- Z inflacją jest jak temperaturą. Ta odczuwalna jest bardziej właściwa niż nominalna. Podana przez GUS inflacja jest jeszcze nie za duża i daleka od celu inflacyjnego. To co obywatele odczuwają kupując towary i usługi, to jest pryzmat, poprzez który podejmują decyzję. A najbardziej pokazują to zachowania na rynku nieruchomości. Wzrost cen mieszkań, nie tylko w dużych aglomeracjach, to średnio 20 proc. A przez ostatnie 6,7 lat wzrost cen mieszkań, według analiz NBP, to ok. 45 proc. Obywatele nie mając alternatywy dla własnych oszczędności ze względu na wyzerowane stopy procentowe i inflację ruszyli z pieniędzmi na rynek – mówił dr Andrzej Sadowski.
Zauważył, że również importujemy inflację poprzez wzrost cen na rynkach światowych, ale mamy rożnie ona poprzez ceny regulowane.
Ceny regulowane w UE mają wpływ na inflację
- Mamy największy wzrost cen regulowanych w Unii Europejskiej. To wszystko składa się na inflację podawaną przez GUS ,a tym bardziej na tę, którą dostrzegają obywatele – ocenił dr Andrzej Sadowski.
Piotr Soroczyński zauważył, że „od lat realne stopy w Polsce były dodatnie i lokata bankowa jakiś dochód generowała”" Tymczasem teraz stopy są bliskie zeru, a jeżeli uwzględnić inflację, lokatach tylko się traci.
- To jest niebezpieczny moment, choć wiemy, że taka polityka pozwala utrzymać przy życiu dużą część gospodarki. Ale jest to ewidentne dotowanie przez depozytariuszy tych, którzy potrzebują korzystać z pożyczonego pieniądza – mówił Piotr Soroczyński.
W jego opinii, wkrótce konsumenci mogą stwierdzić, że nie ma sensu trzymać lokat i pójdą do sklepu na zakupy.
- Wtedy może się okazać, że o inflacji na poziomie 3 proc. będziemy mogli tylko pomarzyć – stwierdził Piotr Soroczyński.
Czy dziś zarobimy na lokatach i wynajmie? Eksperci: kryzys to istotnie wyhamował
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
23:30 Piotr Soroczyński i Andrzej Sadowski gośćmi "Rządów Pieniądza" ( A. Grabowska PR24) Piotr Soroczyński i Andrzej Sadowski gośćmi "Rządów Pieniądza" ( A. Grabowska PR24)
PR24/Anna Grabowska/sw