Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Stanisław Brzeg-Wieluński 17.11.2020

Eksperci: przetrwamy i bez unijnych pieniędzy, ale na pewno się przydadzą, szczególnie, że sami też się na nie składamy

Bez pieniędzy z Unii Europejskiej też Polska by sobie poradziła, choć oczywiście zawsze lepiej mieć dodatkowo ok. 3 proc. PKB, niż ich nie mieć. Musimy też zauważyć, że do unijnego budżetu wpłacamy własne środki, a do tego wpuszczamy na nasz rynek unijną konkurencję, a i to da się przeliczyć. Wszystko to trzeba brać pod uwagę, szczególnie gdy mieszana jest przez brukselskie elity ekonomia i polityka, co może zdarzać się w przyszłości częściej – mówili w audycji "Rządy Pieniądza" eksperci: Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego i Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.  

Cały unijny budżet na lata 2021-27 to bilion euro. Kolejne 750 mld euro ma trafić do Funduszu Odbudowy. Polska miała z tego uzyskać łącznie ponad 775 mld zł.

- Największy problem jest taki, że praworządność w traktatach unijnych nie jest sprecyzowana. Nasze dotychczasowe doświadczenia w Unii są raczej dobre, choć wiodące w UE państwa często wywierały presję i naciski. Mieszamy też politykę z gospodarką i to się chyba źle skończy - mówił Marcin Roszkowski.

wiad pkb.jpg
Polska wśród krajów z najmniejszym spadkiem PKB w UE. Nowe prognozy KE

Pieniądze z UE to 3 proc. PKB Polski

Zdaniem Piotra Soroczyńskiego fundusze pozyskiwane z UE są pokaźne, ale są rozłożone na 7-letnią perspektywę i fundusz pomocowy.

- W tej chwili nasze PKB to ok. 500 mld euro. Około 3 proc. PKB dostajemy co roku z funduszy unijnych, ale też ok. 1 proc. PKB wpłacamy. Różnica netto to więc ok. 2 proc. Zawsze lepiej mieć te środki, ale też nie jest tak, że nas nie ma, gdyby ich nie było. Mielibyśmy oczywiście trudniej, przed nami ogromne wyzwania inwestycyjne, więc lepiej byłoby tymi środkami dysponować - mówił Piotr Soroczyński.

Zauważył też, że jeśli my tych pieniędzy mieć nie będziemy, a nasi konkurenci tak, i przy ich pomocy poprawią stan swoich gospodarek, to wzrosną dysproporcje i wydłuży się czas w doganianiu państw bardziej rozwiniętych. Ale podkreślił, że nieprawdą jest, iż bez europejskich środków "tutaj kamień na kamieniu nie zostanie, bo to nieprawda".

Buforem mogą być krajowe kapitały?

Marcin Roszkowski odniósł się też do opinii, że możemy uruchomić własne środki czy to leżące na kontach przedsiębiorców czy osób fizycznych.

- Rząd ma oczywiście pewne instrumenty, żeby zachęcać do inwestowania, ale teraz, w kryzysie na pewno nie byłoby to łatwe. W pandemii jest dużo większa niepewność, co każdy przedsiębiorca bierze pod uwagę i jest dużo bardziej strony – powiedział Marcin Roszkowski.

Przypomniał, że środki unijne pochodzą ze składek państw członkowskich, także polskich. Do tego wpuszczamy na 38-omilionowy rynek konkurencję, która w innych warunkach by nie występowała. Warto i to doliczyć do salda.


Euroland shutter 1200.jpg
Dobre wieści ze strefy euro: gospodarka odnotowała w III kwartale wzrost o 12,7 proc.

Nowy budżet UE to zgoda na wspólne długi

Piotr Soroczyński zaznaczył, że jeszcze niedawno, gdy tzw. państwa oszczędne chciały obniżać składkę do unijnego budżetu, Polska opowiadała się przeciwko. Jak zasugerował, dziś być może zastanowilibyśmy się, czy nie jest to dobry pomysł, skoro z takiego czy innego powodu moglibyśmy tracić unijne fundusze, albo ich część. Mniejsza składka oznaczałaby dla nas wtedy lepszy bilans zysków i strat.

- Pamiętajmy, że obecne środki unijne będą też długiem. Po raz pierwszy państwa członkowskie wyraziły zgodę na zadłużenie się, co wiąże państwa unijne na dłużej, jak kredyt w małżeństwie – dodał Marcin Roszkowski.  

 

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.


Posłuchaj
20:21 Piotr Soroczyński i Marcin Roszkowski gośćmi "Rządów Pieniądza" (Anna Grabowska PR24) Piotr Soroczyński i Marcin Roszkowski gośćmi "Rządów Pieniądza" (Anna Grabowska PR24)

 

PR24/Anna Grabowska/sw