- Niewłaściwe postawy społeczne zagrażają przedsiębiorcom. To nie gospodarka jest zagrożeniem, tylko to, w jaki sposób zachowują się ludzie, korzystając z usług, kontaktując się z przedsiębiorcami czy ze sobą bezpośrednio na ulicy – mówił dr Artur Bartoszewicz.
Za fikcję uznał wiele obostrzeń np. w Warszawie, gdzie jak mówił "restauracje działają, ustawiają się kolejki od zaplecza, a przedsiębiorcy de facto dawno zwolnili się z odpowiedzialności za obecną sytuację".
- Bardzo istotne jest zatem, abyśmy jak najszerzej otwierali gospodarkę przy pełnych zasadach sanitarnych. Państwo mogłoby mieć wówczas kontrolę nad postępowaniem przedsiębiorców, wiedzieć czego od nich wymagać – dowodził dr Bartoszewicz.
Otwarcie gospodarki tylko regionalne?
Również dr Tomasz Kaczor wskazywał, że lepszym rozwiązaniem byłoby jak najszybsze otwarcie gospodarki, choć przy konieczności stosowania konkretnie wskazanych wymogów sanitarnych.
- Ale broniłbym przedsiębiorców, którzy walczą o przeżycie. Poza tym ci, którzy łamią prawo, to jednak mniejsza grupa (…) – zauważył dr Tomasz Kaczor.
Odnosząc się do kwestii regionalizacji obostrzeń, stwierdził, że jeśli jest to jedyna szansa, żeby otworzyć firmy, to należy to zrobić od razu.
- Pozwólmy działać przedsiębiorcom, chociażby w regionach mniej dotkniętych pandemią, a będą oni generowali dochody, płacili podatki i państwo będzie miało z czego pomóc firmom, które są w trudniejszej sytuacji – powiedział dr Tomasz Kaczor.
Według dr. Artura Bartoszewicza, choć mają one swoje uzasadnienie, to nie będą skuteczne bez absolutnego zakazu przemieszczania się ludzi do regionów o lepszej sytuacji epidemicznej z tych, w których jest ona gorsza.
- Jeżeli otwieramy dany region, a Polacy z zarażonych regionów tam jadą i de facto ten region obciążają, to taka sytuacja jest fikcją. Powinno to być związane z całkowitym ograniczeniem przemieszczania się. Np. jeśli otwieramy Pomorze, to nikt kto nie mieszka w tym regionie, nie ma możliwość zarezerwowania tam hotelu (…). W innym wypadku regionalizacja nie ma sensu – dowodził dr Artur Bartoszewicz.
Dodał, że alternatywą jest rezygnacja z regionalizacji, otwarcie wszystkiego i przyjmowanie np. w hotelach tylko osób z aktualnym testem albo dowodem zaszczepienia.
Wciąż jesteśmy na początku drogi walki z pandemią
Ekonomiści zaznaczyli te, że państwo nadal powinno pomagać przedsiębiorcom, którzy ucierpieli w pandemii, ale już bardziej aktywnie np. pokrywając koszty testów czy zakup urządzeń służących do wygrywania lub eliminowania wirusa.
Kolejnym poruszonym w "Rządach Pieniądza" tematem były dane GUS dotyczące napływu inwestycji bezpośrednich za luty, które wyniosły 1,459 mld euro co oznacza wzrost wobec poprzednich miesięcy, ale też spory spadek wobec lutego 2020 roku. Wtedy wartość inwestycji szacowano na 2,278 mld euro.
- Każdy napływ inwestycji to dobra informacja, choć tych okresów bym nie porównywał, bo luty ubiegłego roku, to był czas jeszcze przedpandemiczny (…). W Polsce nic nie zrobiono z ograniczeniem biurokracji. Są tarcze finansowe, antykryzysowe, ale antybiurokratycznej nie ma. Nie ma się więc co dziwić, że zagraniczni inwestorzy mają dylemat czy wchodzić do Polski – mówił dr Artur Bartoszewicz.
Zdaniem dr. Tomasza Kaczora "w czasie kryzysu zawsze bliższa jest koszula ciału". Zaznaczył jednak, że "jeśli ryzyko jest wysokie, a firma ma siedzibę w innej części świata, to woli mieć więcej gotówki bliżej siebie".
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
21:03 Artur Bartoszewicz i Tomasz Kaczor gośćmi "Rządów Pieniądza" ( Anna Grabowska PR24) Artur Bartoszewicz i Tomasz Kaczor gośćmi "Rządów Pieniądza" (Anna Grabowska PR24)
PR24/Anna Grabowska/sw