Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Michał Migała 11.02.2019

Amerykańska armia złożyła zamówienie na kieszonkowe drony

Jeżeli spytać przeciętnego człowieka, jak wyobraża sobie robota bojowego, zapewne powie coś o ogromnych ziejących ogniem maszynach rodem z gwiezdnych wojen. 

Wyniki testów przeprowadzane podczas manewrów wojskowych wskazują jednak na coś innego. W jednym z nich dano amerykańskiej piechocie do wypróbowania kilka typów zdalnie sterowanych maszyn. Od gąsienicowych pojazdów wyposażonych w ciężkie karabiny maszynowe po leciutkie i ciche drony rozpoznawcze. Żołnierze po przetestowaniu szeregu nowinek jednoznacznie wskazali na małe, niepozorne urządzenia, jako te, które mogą im zapewnić przewagę. Małe znów okazało się piękne, zaś ciężkie i ciężko uzbrojone roboty nie dorównywały żołnierzom w szybkości przemieszczania się po trudnym terenie. Były również bardzo energochłonne, co sprawiało trudności logistyczne.

Szerszeń z sokolim wzrokiem

Małe niepozorne urządzenie nazywa się Black Hornet, czyli po naszemu: Czarny Szerszeń. Jedyną jego bronią jest zdalnie sterowana kamera, która może robić zdjęcia i transmitować wysokiej jakości obraz wideo. Tego typu funkcjonalności nie są szczególną sensacją. Od dawna tego typu urządzenia można zakupić w pierwszym lepszym sklepie z dronami. Sekret jednak tkwi w czymś innym. Robocik waży niespełna 20 gramów, mieści się w dłoni i może zostać schowany do kieszeni. Mały rozmiar oznacza również mały i cichy silnik elektryczny. Szerszeń praktycznie bezszelestnie lata nad polem walki. Pozostawać tam może przez pół godziny, po czym może być szybko naładowany ładowarką mieszczącą się w plecaku.

Co więcej, jest to system, który może być wdrożony praktycznie od zaraz. Te wszystkie cechy sprawiły, że amerykańscy  wojskowi już podpisali kontrakt opiewający na 40 milionów dolarów z firmą FLIR tworzącą drony. 

Zabójcza przewaga

Przedstawiciele US Army chwalą się, że właśnie te małe urządzenia mogą dać amerykańskiemu żołnierzowi przewagę na polu walki, dzięki czemu będzie mógł on eliminować wroga nie narażając własnego życia. Jest to zgodne z doktryną wojenną USA, która nakazuje wszelkimi możliwymi środkami minimalizować straty własne. Jak mawiał generał Patton: celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, żeby tamci za nią umierali. 

Michał Migała