Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 30.01.2013

Amerykanie znaleźli życie w jeziorze Whillans?

Zaledwie kilkanaście godzin temu dowiedzieliśmy się o tym, że amerykańska ekipa badawcza dowierciła się do jeziora ukrytego 800 m pod lodem. Znamy wstępne badania próbki.
Amerykanie znaleźli życie w jeziorze Whillans?flickr/domena publiczna
Amerykanie znaleźli życie w jeziorze Whillans?
Zaledwie kilkanaście godzin temu dowiedzieliśmy się o tym, że amerykańska ekipa badawcza dowierciła się do jeziora ukrytego 800 m pod lodem. Znamy wstępne badania próbki.
Jezioro Whillans nie jest położone tak głęboko jak Wostok czy Elsworth (3 km pod lodem), gdzie wiercą Brytyjczycy i Rosjanie. Ale minimalizm ma swoje dobre strony: do jeziora Whillans udało się dowiercić i pobrano próbki. Dokonano tego 28 stycznia.
Próbka, która pobrano, została wstępnie zbadana w antarktycznym laboratorium na miejscu. Miarodajne wyniki poznamy za kilka tygodni, ale wstępne są obiecujące: w próbce wody spod losu widać jakieś komórki, w dodatku, jak wykazał test, posiadają one DNA!
W zeszłym roku Rosjanie ogłosili, że znaleźli dwa typy bakterii w próbce pobranej z jeziora Wostok. Potem okazało się, że stanowiły one zanieczyszczenie pochodzące z maszynerii wiertniczej. Właśnie dlatego Amerykanie na razie nie ogłaszają triumfu.
Życie w jeziorze Whillans mogłoby się utrzymać, ponieważ - mimo pokrywy lodowej - istniał tam zapewne jakiś dostęp do tlenu dzięki topniejącej pod wpływem ciśnienia pokrywie lodowej. - Kiedy topi się lód, uwalniają się bąble tlenu - wyjaśnia geomikrobiolog Mark Skidmore z Montana State University, który bierze udział w wierceniach.
Źródłem pożywienia bakterii mogły być minerały dostępne w skałach wokół zbiornika. Zawierają siarkę i żelazo.
Lód, który pokrywa jezioro, jest bardzo czysty i pochodzi z opadów śniegu, które spadły w tym rejonie tysiące lat temu.

Jezioro Whillans nie jest położone tak głęboko jak Wostok czy Elsworth (3 km pod lodem), gdzie wiercą Brytyjczycy i Rosjanie. Ale minimalizm ma swoje dobre strony: do jeziora Whillans udało się dowiercić i pobrano próbki. Wiercenia rozpoczęto 21 stycznia, a przewiercono się 28 stycznia.

Próbka, którą pobrano, została wstępnie zbadana w antarktycznym laboratorium na miejscu. Miarodajne wyniki poznamy za kilka tygodni, ale wstępne są obiecujące: w próbce wody spod lodu widać jakieś komórki, w dodatku, jak wykazał test, posiadają one DNA!

W zeszłym roku Rosjanie ogłosili, że znaleźli dwa typy bakterii w próbce pobranej z jeziora Wostok. Potem okazało się, że stanowiły one zanieczyszczenie pochodzące z maszynerii wiertniczej. Właśnie dlatego Amerykanie na razie nie ogłaszają triumfu.

Życie w jeziorze Whillans mogłoby się utrzymać, ponieważ - mimo pokrywy lodowej - istniał tam zapewne jakiś dostęp do tlenu dzięki topniejącej pod wpływem ciśnienia pokrywie lodowej. - Kiedy topi się lód, uwalniają się bąble tlenu - wyjaśnia geomikrobiolog Mark Skidmore z Montana State University, który bierze udział w wierceniach.

Źródłem pożywienia bakterii mogły być minerały dostępne w skałach wokół zbiornika. Zawierają siarkę i żelazo. Lód, który pokrywa jezioro, jest bardzo czysty i pochodzi z opadów śniegu, które spadły w tym rejonie tysiące lat temu.

Badania antarktycznych jezior ma wielkie znaczenie nie tylko dla mikrobiologii, która ma nadzieję na odkrycie nieznanych gatunków bakterii ekstremofilnych. Badacze przypuszczają, że bakterie mogły także powstać w jeziorach pod lodami księżyców w Układzie Słonecznym. Ziemskie odkrycie udowodniłoby, że to możliwe.

Badania prowadzone są w ramach projektu WISSARD. Na potwierdzenie wyników musimy poczekać jeszcze kilka tygodni.

(ew/Discover)