Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marta Kwasnicka 15.02.2011

Po co nam wirtualny lot na Marsa?

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o powodach, dla których Rosjanie i ESA symulują lot na Marsa.
źr. ESA.źr. ESA.

Po co symulowac lot?

To pytannie zadaje wielu specjalistów i laików. Cel jest prosty: chodzi o to, aby zbadać, jakie psychologiczne efekty będzie miała tak długa izolacja niewielkiej grupki osób. Pozostaje jednak wątpliwość, czy jednak izolacja w Moskwie jest tym samym, co izolacja podczas pełnej emocji misji kosmicznej...

Czy misja Mars-500 będzie wiarygodna?

Oczywiście, założenie eksperymentu jest takie, że, kiedy sześciu śmiałków zostanie zamkniętych w komorze bez okien, znajdujące się na zewnątrz centrum dowodzenia dołoży wszelkich starań, aby ich wrażenia były niemal identyczne, jak podczas prawdziwej misji.

Kilku rzeczy nie da się jednak symulować – na przykład przeciążeń grawitacyjnych, nieważkości czy promieniowania, na które narażona jest każda z misji kosmicznych. Peter Suedfeld z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver uważa, że takie eksperymenty nie posiadają także kluczowego elementu psychologicznego: niebezpieczna podróż kosmiczna zakłada poruszanie się po nieznanym terytorium i niemozność uzyskania pomocy w sytuacji krytycznej. W Moskwie, mimo wszystko, być może pomoc nadejdzie. Zdaniem Suedfelda, psychologowie skorzystaliby dużo bardziej, czytając dzienniki dawnych odkrywców, niż zamykając ochotników w izolatce.

A jednak Mars-500 może odkryć takie zależności, których dawne dzienniki pokazać nie są w stanie. Na przykład poziom hormonów we krwi w różnych fazach misji i reakcje układu immunologicznego na izolację i spory poziom stresu.

Co nowego Mars-500 wniesie w stosunku do 105-dniowej misji ?

To nie pierwszy eksperyment tego typu. W 2009 roku w Moskwie przeprowadzono analogiczną próbę długotrwałej izolacji potencjalnych astronautów. Była to trwająca 105 dni symulacja lotu na Czerwoną Planetę. Zakończona w lipcu 2010 105-dniowa misja przebiegła bez komplikacji. Jedynym problemem załogi była walka z nudą i stresem wynikającym z zamknięcia w niewielkiej przestrzeni.

Czy Moskwa to najlepsze miejsce?

Oczywiście, przetrwanie 500-dniowej izolacji w Moskwie to nie lada przygoda. Ale prawdopodobnie inne miejsca pełniej odpowiadałyby specyfice lotu kosmicznego. Niektórzy uważają, że stacje badawcze na Antarktyce lub atomowa łódź podwodna byłyby dużo lepszym pomysłem, a wyniki eksperymentu byłyby bardziej wiarygodne. Jednak, chociaż izolacja na Antarktyce jest odpowiednio większa niż w Moskwie, brakuje tam wyrafinowanego sprzętu, z którym stykać się będą astronauci. Łódź podwodna byłaby idealna, ale wojsko nie zgodziłoby się na naukowe eksperymenty na swoich najważniejszych jednostkach, których ładunek i sprzęt poddane są tajemnicy wojskowej.

Zostaje jeszcze ISS. Jak dotąd, najdłuższy pobyt na międzynarodowej Stacji Kosmicznej trwał 438 dni. ISS oferuje i izolację, i warunki kosmiczne, i nowoczesny sprzęt. Dlaczego zatem misja odbywa się w Moskwie?

Jak zachowywali się astronauci podczas trwających dotąd misji?

Wszystkie agencje kosmiczne chwalą się, że ich astronauci/kosmonauci, jak dotąd, dobrze znosili kosmiczny stres. Było jednak kilka incydentów na orbicie. Jednym z nich był strajk załogi promu kosmicznego NASA podczas misji na Skylab w 1973 roku. Astronauci czuli się przepracowani i pozostawieni sobie przez obsługę naziemną. W 1982 roku z kolei dwaj sowieccy kosmonauci spędzili na orbicie 211 dni w ciszy, ponieważ… działali sobie na nerwy. W 1985 roku ZSRR musiało skrócić misję kosmiczna z powodu załamania nerwowego jednego z członków załogi. W 2000 roku na ISS założono zamki w drzwiach, ponieważ jeden z męskich członków załogi dwa razy usiłował pocałować swoją koleżankę wbrew jej woli.

Jak widać, więcej poważnych problemów mieli Rosjanie - stąd być może rosyjski pomysł na tego typu eksperymenty.

(ew/newscientist/polskieradio.pl)