Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 04.02.2014

Polisolokaty na celowniku

Stowarzyszenie „Przywiązani do Polisy” zapowiada skargi, pozwy zbiorowe i procesy sądowe. Chodzi o wykupione polisy funduszy inwestycyjnych. Ci, którzy je kupili uważają, że sprzedawano je pod nazwą ubezpieczeń na życie albo lokat. Szef stowarzyszenia Jacek Łęski twierdzi, że były to tymczasem bardzo ryzykowne lokaty.
Jacek Łęski - Stowarzyszenie Przywiązani do Polisy.Jacek Łęski - Stowarzyszenie „Przywiązani do Polisy.Polskie Radio

- Przede wszystkim chcemy uświadomić ludziom, że pakowanie się w tego rodzaju produkty finansowe niesie za sobą ogromne ryzyko. W większości wypadków ci, którzy w coś takiego zostali „wkręceni” tracą prawie całe swoje oszczędności.  Wszystkie wyroki sądowe, które mamy do tej pory, jednoznacznie wskazują na to, że klauzule, które były w tych umowach, warunki, które ludziom przedstawiano były bezprawne. Także nie można tego typu umów podstawiać ludziom do podpisania – mówi prezes Stowarzyszenia „Przywiązani do Polis” Jacek Łęski.

To afera większa niż ta związana z Amber Gold – mówi prezes Łęski. Według danych stowarzyszenia, w tej chwili takie lokaty posiada 5 milionów Polaków, a suma wpłat wynosi ponad 40 miliardów złotych. Przynajmniej część tych lokat przynosi straty, które po kilku latach sięgają 80 - 90 procent ich początkowej wartości.

- Tak to wygląda w państwie polskim, że ci panowie, którzy „wkręcili” ludzi w te polisy zachowują pieniądze i co najwyżej muszą zmienić treść niektórych zapisów w umowach. Ale niestety ten proceder cały czas trwa, dlatego między innymi Stowarzyszenie stawia sobie za cel nagłośnienie tej sprawy, poinformowanie ludzi jak to wygląda i wywieranie na organy państwowej presji by tak tej sprawy nie zostawić.  Jesteśmy tym zbulwersowani. Wszyscy członkowie naszego Stowarzyszenia ma tego rodzaju problem i wiedzą na własnym przykładzie jak to smakuje – mówi Jacek Łęski.

Zdaniem prezesa stowarzyszenia, to jest dość wyrafinowany system wyciągania pieniędzy od ludzi. Skonstruowany jest przez sztab prawników i wspierany gigantycznymi pieniędzmi pochodzącymi od dużych firm ubezpieczeniowych.

- Oni wszyscy z tego żyją. To jest tak skonstruowane, że naprawdę bardzo trudno się połapać w tym, w co człowiek wdepnął. Tak naprawdę, kiedy się już połapie to jest w pułapce, bo albo będzie się przyglądał, co się dzieje z jego pieniędzmi, jak wartość jego wkładu spada albo się wycofa i wtedy zabiorą mu prawie wszystko a nawet wszystko – stwierdza Łęski.

Dwa lata temu rząd zlikwidował tzw. lokaty jednodniowe, które pozwalały uniknąć płacenia 19% podatku Belki od zysków. Klienci z oszczędnościami zostali, więc na lodzie. Banki jednak wpadły na pomysł, by ominąć podatek. I zaczęły oferować tak zwane polisolokaty – czyli lokaty z dodatkowym ubezpieczeniem, dzięki czemu podatków od zysków nie trzeba było płacić.

Problem polega jednak na tym, że banki sprzedawały często polisolokaty jak zwykłe lokaty nie informując często klientów, że wycofując wcześniej z nich pieniądze poniosą bardzo wysokie opłaty sięgające nawet do 90 proc. wpłaconej kwoty. A zawierane są zwykle na 10 lat.

- Moim zdaniem jest to zorganizowany system wyłudzania pieniędzy od ludzi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że biorą w tym udział poważne instytucje, jakimi są banki i firmy ubezpieczeniowe. Uważam, że podcinają sobie gałąź, na której siedzą. Za chwilę będziemy mieli taką sytuację, że jak ktoś usłyszy, że kolego pracuje, jako bankowiec, to będzie mówił, że jest złodziejem. Jak ktoś usłyszy, że pracuje w firmie ubezpieczeniowej to powie, że jest szmaciarzem, bo naciąga kolegów na polisy, z których potem nie można wyciągnąć własnych pieniędzy. To jest tak naprawdę podrywanie zaufania do całego systemu bankowego. To się musi źle skończyć, bo jeżeli ludzie nie będą mieli do nich zaufania to oni padną – mówi Jacek Łęski.

Instytucje państwowe na razie tylko mówią i nic z tego nie wynika. Komisja Nadzoru Finansowego wydaje rekomendacje, w której mówi, że mamy do czynienia ze zbyt kontrowersyjnymi metodami sprzedaży i żeby tego zaniechać. Jedni biorą to pod uwagę inni nie a pieniądze jak przepadały tak przepadają. System cały czas funkcjonuje wadliwie.

- Mocny zawodnik, czyli bank czy firma ubezpieczeniowa może ograbić z pieniędzy swojego klienta, któremu nie pozostaje nic innego jak bić się latami o swoje pieniądze sądach. Państwo temu tylko się przygląda – mówi Łęski.

Zdaniem prezesa Stowarzyszenia „Przywiązani do Polisy” zielonym światłem w całej sprawie jest to, że linia orzecznictwa sądowego jest w zasadzie jednolita, bo trzy kolejne wyroki Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów potwierdzają, że te zapisy w umowach są bezprawne i nie obowiązują. Kolejnym pozytywnym sygnałem jest niedawna pierwsza decyzja o ukaraniu Getin Noble Banku przez UOKiK.

- Nie zwraca to wprawdzie nikomu pieniędzy, ale jest to wyraźny sygnał, że nie ma zgody na takie praktyki – mówi Jacek Łęski.

Arkadiusz Ekiert