Polska jest znaczącym eksporterem żywności w Europie. Słynie z ekologicznych produktów. Tymczasem nie dba o oznakowanie swoich produktów zgodnie z Europejskimi standardami.
W poniedziałek w Warszawie na konferencji zorganizowanej przez Zielony Instytut oraz Instytut Spraw Obywatelskich, spotykają się producenci żywności, przedstawiciele przemysłu paszowego, firm handlowych i organizacji ekologicznych, by porozmawiać o wprowadzeniu w naszym kraju sytemu znakowania żywności "bez GMO".
Zdaniem Doroty Metery koordynatorki projektu pod hasłem "Kampania na rzecz znakowania produktów Bez GMO", w Polsce ta sprawa nie doczekała się jeszcze właściwych uregulowań.
Brakuje prawa
- Obecnie w naszym kraju nie ma żadnych zasad i każdy producent może pisać na swoich produktach co chce. Oczywiście musi być to zgodne z prawdą. Zatem jeśli ktoś udowodni, że jego produkty są bez GMO może informować o tym swoich klientów – wyjaśnia sytuację Dorota Metera.
W Europe Zachodniej są oznaczenia
W niektórych krajach unijnych takie ujednolicone systemy znakowania już wypracowano. - Chcielibyśmy, żeby u nas też tak było, ale to jest bardzo długa droga – przewiduje Metera.
W Austrii od 15 lat działa ruch na rzecz znakowania żywności wolnej od GMO. Oznaczenia te są respektowane przez ministerstwo rolnictwa i zdrowia. Francja i Niemcy także wprowadziły prawo, które reguluje stosowanie oznaczeń żywności wolnej od modyfikacji genetycznej.
W innych krajach powstają systemy prywatne. We Włoszech na przykład producenci sami się zgłaszają i dostają oznaczenie swojego produktu.
Klient powinien mieć wybór
Na jednolity system znakowania żywności "Bez GMO" musimy jeszcze trochę poczekać. Oby jednak niezbyt długo, bo to do konsumenta powinna należeć decyzja jakie produkty żywnościowe kupuje. Aby ją jednak mógł w pełni świadomie podjąć, konieczna jest informacja.
Hanna Uszyńska, abo