Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Jarosław Krawędkowski 21.11.2014

Sawicki zaprzecza: żadna partia jabłek wysłanych do Singapuru nie była zepsuta

Żadna partia jabłek wysłanych do Singapuru nie była zepsuta, natomiast nie mam pełnej oceny, jeśli chodzi o Indie - poinformował minister rolnictwa Marek Sawicki.
Minister Rolnictwa Marek SawickiMinister Rolnictwa Marek SawickiWikipedia/Radosław Drożdżewski

To reakcja ministra na czwartkowe informacje wiceministra Tadeusza Nalewajka, który mówił, że wyeksportowane do tych krajów partie jabłek były zepsute.
Wiceszef resortu rolnictwa o problemach z polskimi jabłkami mówił na XII Kongresie Eksporterów Polskich. Z kolei wicepremier Janusz Piechociński zaapelował podczas kongresu do grup producenckich, eksporterów, dostawców: "Trzymajmy formę".

Wielka wpadka polskich eksporterów: jabłka dotarły do Singapuru i Indii zepsute
– Minister Nalewajk nie miał pełnej informacji - powiedział w piątek dziennikarzom Sawicki. Pytany o to, czy upomniał swojego wiceministra, odparł: – było szerokie kierownictwo, zwróciłem uwagę na to, że zanim wypowiadamy publicznie tego typu informacje, warto je jednak sprawdzić u źródeł.

 Sprawa wołowiny w Japonii też jest wyjaśniana
Nalewajk mówił też w czwartek o porozumieniu z Japonią, które Polska zawarła kilka tygodni temu, w sprawie wymagań i certyfikatów niezbędnych dla eksportu polskiej wołowiny. Powiedział, że duża partia wołowiny, która ostatnio trafiła do Japonii, nie miała wymaganych dokumentów, które eksporter powinien uzyskać jeszcze w Polsce. Dlatego zdaniem wiceministra polska wołowina w Japonii może zostać "zablokowana".
– Jeśli chodzi o rynek Singapuru i z drugiej strony o wołowinę na rynek japoński, sprawy są wyjaśnione i nie ma żadnych zarzutów co do jakości dostarczonego produktu - podkreślił w piątek Sawicki.

W komunikacie ministerstwa rolnictwa podano również, że z wymiany korespondencji Głównego Lekarza Weterynarii z japońskimi służbami inspekcji weterynaryjnej wynika, że transport polskiej wołowiny do Japonii "nie budzi zastrzeżeń tamtejszych służb, a ewentualne nieścisłości zostały wyjaśnione".

 Piechociński tez zaprzecza – nie ma zjawiska zepsutych jabłek w Singapurze

O sprawę był też pytany w piątek wicepremier Piechociński. – Żaba internetowa ma bardzo ładny wymiar, bo każdy odbiera to inaczej. Apelowałem o to, żeby w sposób poważny o te rynki o szczególnych wymaganiach jakościowych dbać - o to, żeby w dostarczanych partiach każde jabłko było tej samej wielkości i tego samego gatunku i tej samej jakości. Ktoś zrobił z tego przebitkę, że jabłka ponoć dostarczone do Singapuru zepsuły się w transporcie. Uspakajam - nie ma takiego zjawiska" - skomentował.

Polska ambasada w Singapurze też zaprzecza
Resort rolnictwa wydał komunikat, w którym poinformował, że minister Sawicki po rozmowie telefonicznej z ambasadorem RP w Singapurze Zenonem Kosiniak-Kamyszem, dementuje wcześniejsze doniesienia o nieprawidłowościach w dostawie polskich jabłek na rynek singapurski.

Jest też zaprzeczenie MSZ

Komunikat wydało też Ministerstwo Spraw Zagranicznych. "W związku z pojawiającymi się w polskich mediach nieprawdziwymi wiadomościami o dotarciu do Singapuru zepsutych jabłek z Polski, Ambasada RP w Singapurze informuje, że w transportach polskich jabłek, które dotychczas dopłynęły do Singapuru, nie było żadnych zepsutych owoców" - wskazał resort spraw zagranicznych.

Importer nie ma zastrzeżeń do polskich jabłek. Już je sprzedaje
– Firma Hupco Pte. Ltd - importer, który zamówił dwie pierwsze dostawy, nie zgłasza zastrzeżeń co do jakości towaru i sposobu transportu. Jabłka są już do nabycia w niektórych sieciach detalicznych, a na piątek 28 listopada br., w największej sieci singapurskich marketów NTUC Fair Price, importer zaplanował akcję promocyjną inaugurującą wejście polskich jabłek na ten rynek - napisano.
Ambasador poinformował również, że rośnie zainteresowanie singapurskich importerów nie tylko polskimi jabłkami, ale także innymi owocami i warzywami, w tym marchwią, porami i ziemniakami.

PAP, jk