Przede wszystkim zaś o opłaty, które były pobierane przez towarzystwo ubezpieczeń w momencie, kiedy klienci tego ubezpieczyciela rezygnowali z kontynuowania polisy. - Te polisy nie były typowym produktem ubezpieczeniowym, tylko oszczędnościowo-inwestycyjnym. Namawiano do ich zakupu konsumentów, twierdząc, że to fantastyczna forma pomnażania oszczędności - mówi radca prawny Anna Lengiewicz z Kancelarii LWB, która reprezentuje osoby pokrzywdzone przez ubezpieczycieli.
W rzeczywistości okazało się, że jeżeli konsument miał trudną sytucję życiową, nie mógł kontynuować opłacania składek i chciał rozwiązać polisę dostawał zero albo tylko 10-20 procent. - Opłaty likwidacyjne w przypadku "Generali" pochłaniały 100 procent wartości zgromadzonych oszczędności.
- Mamy nadzieję, że sądy będą kontynuować linię orzeczniczą i orzeczenia będą korzystne dla naszych klientów. Będziemy kontynuować rozszerzenia powództw, bo coraz więcej osób się zgłasza. Także jeśli chodzi o Towarzystwa Ubezpieczeniowe "Europa" i "OpenLife". Problemem w tych towarzystwach jest nie tylko opłata likwidacyjna, ale fakt, że oszczędności im powierzone zmniejszyły się drastycznie - mówi.
/Karolina Mózgowiec, NRG/