Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Borys 05.11.2015

Afera VW dotyczy nie tylko diesli, ale i 98 tysięcy pojazdów z silnikami benzynowymi

Minister transportu Niemiec Alexander Dobrindt poinformował w środę, że kwestia zaniżonej wartości emisji CO2, co dzień wcześniej ujawnił Volkswagen, dotyczy 98 tysięcy samochodów tego koncernu z silnikami benzynowymi.
Posłuchaj
  • Najnowsza odsłona afery spalinowej w Volkswagenie dotyczy nie tylko samochodów z silnikiem diesla. Niemiecki minister transportu poinformował, że także niektóre silniki benzynowe emitują więcej dwutlenku węgla niż powinny. Relacja Wojciecha Szymańskiego (IAR).
  • Rzeczniczka Komisji Lucia Caudet: Komisja zaprasza koncern Volkswagena, aby przyspieszył swoje wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. Musimy jak najszybciej ustalić do jakich dokładnie nieprawidłowości w pomiarach emisji CO2 doszło, wobec jakich samochodów, co było powodem, gdzie pojazdy były zarejestrowane i co koncern zamierza zrobić, by naprawić
  • Niemcy nie wiedzą jeszcze, ile dokładnie pojazdów ze sfałszowanym oprogramowaniem zeszło z taśm hiszpańskich fabryk. Relacjonuje Ewa Wysocka (IAR).
Czytaj także

- Powiedziano nam dzisiaj, że chodzi o 98 tys. pojazdów z silnikami benzynowymi - oświadczył Dobrindt w Bundestagu.

Volkswagen ujawnił we wtorek, powołując się na wyniki swego wewnętrznego śledztwa, że doszło do nieścisłości podczas określania wartości emisji CO2 w czasie homologowania poszczególnych serii aut i że może to dotyczyć 800 tys. pojazdów, głównie z silnikami Diesla, ale także "niewielkiej liczby" samochodów z silnikami benzynowymi. Koncern zapowiedział niezwłoczne nawiązanie kontaktu z odpowiednimi instytucjami w celu omówienia skutków związanych z ujawnieniem nowych faktów.

Spada kurs akcji Volkswagena

To efekt wczorajszych informacji o wykryciu nieprawidłowych danych o emisji spalin w 800 tysiącach samochodów tej firmy. Koncern może zostać ukarany przez Komisję Europejską, jeśli informacje się potwierdzą.

Po otwarciu niemieckiej giełdy kurs akcji spadł o 10,7 procent do poziomu 99,12 euro. Wczoraj ujawniono, że w niektórych samochodach Volkswagena nie zgadzają się dane nie tylko o emisji tlenków azotu, ale i dwutlenku węgla. Firma nie poinformowała, o jakie pojazdy chodzi. Podano jedynie, że sprawa dotyczy w zdecydowanej większości samochodów z silnikiem diesla. Volkswagen zapewnił jednocześnie, że pojazdy te są bezpieczne. W związku z aferą spalinową Volkswagen musi naprawić w Europie ponad 8 milionów samochodów. Niewykluczone, że teraz liczba ta będzie jeszcze wyższa. Wielka akcja serwisowa ma ruszyć w przyszłym roku. Cały skandal może kosztować Volkswagena dziesiątki miliardów euro.

Polska to raj dla Volkswagena

Polscy kierowcy ignorują skandal z emisjami spalin w autach Volkswagena – informuje "Gazeta Wyborcza".

Szwindel niemieckiego koncernu wcale nie zmniejszył popularności jego samochodów wśród naszych kierowców. W zeszłym miesiącu w Polsce zarejestrowano po raz pierwszy 3,3 tys. nowych aut marki Volkswagen. To aż o 28 proc. więcej niż w październiku zeszłego roku – poinformowała firma analityczna Samar.

Hiszpańskie seaty z silnikami zaniżającymi emisję CO2

Seaty należą do 800 tysięcy aut z silnikami o pojemności 1,2 litra zaniżających emisję dwutlenku węgla. Informację taką podała dyrekcja grupy Volkswagena, do której należy hiszpańska marka. Niemcy nie wiedzą jeszcze, ile dokładnie pojazdów ze sfałszowanym oprogramowaniem zeszło z taśm hiszpańskich fabryk. 

W opublikowanym komunikacie grupa Volkswagena wyraża przekonanie, że do niewielu seatów zamontowano ten system. Jednak informacja ta nie uspakaja pracowników fabryk. W tym roku, po raz pierwszy od początku kryzysu, przedsiębiorstwa te zaczęły przynosić zyski.

- To jest wielkie nieszczęście, z którym musimy sobie jak najszybciej poradzić - narzeka monter z fabryki w Martorell.

Z obliczeń związków zawodowych wynika, że hiszpańskie salony samochodowe sprzedały co najmniej 50 tysięcy seatów, skód, audi i volkswagenów z tym wadliwym oprogramowaniem.

Czytaj dalej
volkswagen free 1200.JPG
Afera Volkswagena: oszustwo z pomiarem spalin dotyczy także 3-litrowych silników?

KE ws. skandalu Volkswagena: najpierw fakty, możliwe kary

Volkswagen może zostać ukarany przez Komisję Europejską jeśli okaże się, że przekroczył wyznaczone jego samochodom limity emisji CO2. Koncern poinformował wczoraj, że przy testowaniu niektórych aut wykryto „nieprawidłowości” dotyczące emisji dwutlenku węgla. Szczegóły jednak na razie nie są znane. Volkswagen nie powiedział na razie ani jak bardzo dane zostały zaniżone ani o jakie pojazdy dokładnie chodzi. Od tego zależy ewentualne nałożenie kar.

Rzeczniczka Komisji Lucia Caudet podkreślała w środę, że zanim dojdzie do jakichkolwiek działań , najpierw trzeba ustalić fakty. - Komisja zaprasza koncern Volkswagen , aby przyspieszył swoje wewnętrzne postępowanie w tej sprawie, musimy jak najszybciej ustalić do jakich dokładnie nieprawidłowości w pomiarach emisji CO2 doszło, wobec jakich samochodów, co było powodem, gdzie pojazdy były zarejestrowane i co koncern zamierza zrobić , by naprawić tę sytuację - powiedziała Caudet. Dodała jednocześnie, że Komisja ma kompetencje, by „upewnić się, że producenci samochodów przestrzegają zasad dotyczących emisji dwutlenku węgla - w tym możliwość nałożenia na nich kar”.
Jeśli doszłoby do nałożenia kar na Volkswagena nie byłby to pierwszy taki przypadek. W 2013 roku Komisja Europejska ukarała już firmę Autovaz i Ferrari za przekroczenie limitów emisji dwutlenku węgla przez produkowane przez nich samochody. Kary wynosiły odpowiednio milion euro i 20 tysięcy euro. Ostatnie doniesienia o Volkswagenie to kolejna odsłona skandalu z koncernem. Wcześniej okazało się, że firma manipulowała pomiarami emisji do atmosfery tlenków azotu. W 2017 roku mają wejść w życie nowe zasady dotyczące testowania pojazdów w Unii Europejskiej, by ograniczyć nieprawidłowości w tym zakresie.

Afera Volkswagena dotyczy ok. 2,4 miliona aut w Niemczech. "Koncern jest zmuszony do zmian"

RUPTLY/x-news

Afera Volkswagena uderzy w polskich dilerów tych aut

Ciężar zrekompensowania klientom strat związanych ze sprawą Volkswagena może spaść w dużej części na dilerów aut, bo przepisy zachęcają do korzystania z prawa rękojmi, czyli odszkodowania od sprzedawców - mówi Mariusz Kowolik z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

Kowolik wskazuje ponadto, że wytaczanie pozwów zbiorowych w tej sprawie może napotkać trudności. - To poszczególni sprzedawcy, a nie Volkswagen Polska będzie adresatem roszczeń z tytułu rękojmi, więc nie będzie tu mowy o jednym pozwanym, który ma przeciwko sobie tysiąc, 10 tys. czy jak się szacuje 140 tys. właścicieli samochodów, których może dotyczyć ta wada w Polsce. Poza tym mamy też podział na konsumentów i przedsiębiorców, osoby, które nabyły produkt przed nowelą przepisów 25 grudnia 2014 r. i po niej - wyliczał ekspert, który jest radcą prawnym i dyrektorem Działu Prawa Cywilnego i Postępowania Sądowego z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

Kto może dołączyć do pozwu zbiorowego?

Według eksperta, który jest radcą prawnym i dyrektorem Działu Prawa Cywilnego i Postępowania Sądowego z kancelarii Sadkowski i Wspólnicy, występowanie z pozwem najbardziej będzie się opłacać firmom, które mają albo leasingują dużą flotę samochodów Volkswagen, ale - jak podkreślał - każdy może i powinien dochodzić swoich praw. - Właścicielom, a także osobom, które leasingują samochody Grupy Volkswagen, oprócz naprawy aut, którą zresztą koncern już zapowiedział, należy się także rekompensata za utratę wartości samochodu, bo ponieśli oni szkodę majątkową. W Polsce do tej pory parametr emisji spalin nie był z pewnością istotnym determinantem wartości pojazdu, ale jestem przekonany, że m.in. dzięki tej aferze i nagłośnieniu sprawy w mediach, to się zmieni. Informacja, że dany samochód był objęty wadliwością silnika związaną z parametrem emisji spalin niewątpliwie spowoduje, że te auta stracą wiele na wartości - powiedział Kowolik.

Istotne wskaźniki

Według eksperta o ile przed wybuchem afery dla zdecydowanej większości polskich klientów poziom emisji spalin nie był istotnym parametrem przy podejmowaniu decyzji o kupnie samochodu, to teraz sytuacja się zmieniła.
- Przeciętny klient nie wchodzi w to, na czym dokładnie polega wada, tylko żyje plotką, która głosi, że przeprowadzenie naprawy i wyeliminowanie problemu zwiększonej emisji spalin, może spowodować spadek osiągów auta. A to już jest istotny czynnik, który może być powodem żądania obniżenia ceny przez kupującego z uwagi na spadek wartości - ocenił Kowolik. Choć - jak mówił - spadek wartości w konkretnych wypadkach będzie oceniał biegły, to może on sięgać 10-15 proc. wartości samochodu.

Mogą być problemu z odszkodowaniami

Zdaniem Kowolika klienci raczej nie będą się martwić o naprawy, bo Volkswagen je przeprowadzi, dbając o swoją renomę i zgodność z wymaganiami homologacyjnymi. Problem może stanowić natomiast kwestia odszkodowania.
Jak mówił, konsument może wybrać kilka opcji podstawy prawnej do dochodzenia roszczeń. Osoby, które nabyły samochód po 25 grudnia 2014 r., gdy weszła w życie zmiana przepisów w zakresie rękojmi, mogą skorzystać z prawa rękojmi - i wówczas adresatem ich roszczeń będzie diler, który sprzedał im samochód. Sprzedawca z tytułu rękojmi odpowiada bowiem i za ewentualne naprawy, i za utratę wartości pojazdu. Konsumenci, którzy nabyli samochód przed tą datą, nie są pozbawieni ochrony prawnej – mogą dochodzić swoich roszczeń na podstawie przepisów o niezgodności towaru z umową.

Wszyscy konsumenci – nabywcy kwestionowanych modeli aut - mogą się też zwrócić o odszkodowanie bezpośrednio do Volkswagen Polska, na podstawie przepisów o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym dotyczących reklamy wprowadzającej w błąd lub rozpowszechniania nieprawdziwych informacji dotyczących cech produktu.
- W tych przepisach też jest przewidziane roszczenie odszkodowawcze i można skorzystać także z tej drogi, tylko trzeba wybrać: albo, albo. Można sobie też wyobrazić roszczenie do koncernu o odszkodowanie lub zadośćuczynienie w oparciu o przepisy dotyczące naruszenia dóbr osobistych - chodzi np. o przypadek, gdy ktoś o ekologicznym nastawieniu kupił auto właśnie ze względu na jego niską emisję spalin i jest w szoku, że zatruwał środowisko. W Polsce jest to novum, ale myślę, że powoli idziemy w tę stronę - wyjaśniał ekspert. Jak jednak podkreślił, dla większości nabywców aut grupy Volkswagen właściwym adresatem roszczeń będzie sprzedawca samochodów, dlatego afera Volkswagena to w Polsce w dużej mierze problem sprzedawców.
- Mogą oni co prawda występować z tzw. roszczeniem regresowym do Volkswagena, ale to zależy od umów, jakie zawarli z koncernem. Normalnie, gdy kupujący będący konsumentem skorzysta z przepisów o niezgodności towaru z umową lub rękojmi, sprzedawca może dochodzić roszczeń regresowych od podmiotu, od którego on sam nabył wadliwy towar. Tak jest w tym przypadku, ale w stosunkach między przedsiębiorcami, gdzie nabywcą auta był nie-konsument, jest tendencja do dowolnego modyfikowania przepisów o rękojmi, a musimy też pamiętać o relacji łączącej dilerów z Volkswagen Polska. To trudna sytuacja dla dilerów, gdyż z jednej strony muszą oni uwzględniać roszczenia nabywców, z drugiej strony pewnie będą się obawiać, by bezpardonowo zaatakować koncern roszczeniami regresowymi - mówił ekspert.

Kto zawinił? Sprawą Volkswagena zajęła się prokuratura

DE RTL TV/x-news

PAP/IAR, abo