Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Byrska 15.06.2016

Bezpieczeństwo energetyczne: ustawa o rynku mocy umożliwi finansowanie inwestycji

Ministerstwo Energii zapowiedziało ustawę o rynku mocy. Projekt ma być gotowy po wakacjach. Ustawa ma unormować sytuację finansową spółek energetycznych.
Posłuchaj
  • Powinniśmy postawić na syntezę jądrową, której ciągle jako ludzkość nie opanowaliśmy. I na wodór, jako ten nośnik energii, z którego zbudowany jest Wszechświat – uważa dr Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obecnie realizowane inwestycje, wymuszone na spółkach energetycznych powodują, że ich możliwości finansowe w ten sposób się kończą. Ich sytuacja finansowa robi się coraz gorsza – wyjaśnia minister energii Krzysztof Tchórzewski. (Kamil Piechowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Projekt ustawy o rynku mocy  zapowiedział podczas dzisiejszych (15.06.) obrad Okrągłego Stołu Energetycznego minister energii Krzysztof Tchórzewski. W projekcie kluczowa ma być kwestia finansowania budowy nowych mocy.

Po pierwsze: bezpieczeństwo energetyczne

Z kwestiami finansowymi łączy się też ściśle bezpieczeństwo energetyczne Polski, bo w dłuższej perspektywie nie jesteśmy w stanie zapewnić stabilności zasilania.

– Obecnie realizowane inwestycje, tak naprawdę wymuszone na spółkach energetycznych powodują, że ich możliwości finansowe w ten sposób  się kończą. Ich sytuacja finansowa robi się coraz gorsza. Dlatego, że cena energii elektrycznej nie generuje możliwości nowych inwestycji. I stąd, po wstępnych kontaktach ze współpracownikami Komisji Europejskiej uznałem, że mogę to powiedzieć, że Ministerstwo Energii przystępuje do prac związanych z ustawą o rynku mocy – wyjaśnia minister energii Krzysztof Tchórzewski.

Projekt zostanie przedstawiony do zaopiniowania Komisji Europejskiej, gdy zostaną przygotowane jego założenia.

Finansowanie nowych inwestycji

Chodzi nie tylko o kwestie finansowe, ale też o budowę nowych elektrowni czyli właśnie o bezpieczeństwo energetyczne.

– Budowa nowych elektrowni, związana jest właśnie z zabezpieczeniem tego rynku, ponieważ problemy energetyczne są związane z niepewnością dostarczania energii przez OZE. W nowej ustawie o odnawialnych źródłach energii próbujemy to trochę wymusić poprzez klastry energetyczne. Może się to troszeczkę uporządkuje. Ale jednak nie jesteśmy w stanie zapewnić stabilności zasilania – podkreśla min. Tchórzewski.

Ustawa jest więc potrzebna, bo potrzebny jest długoterminowy dopływ środków inwestycyjnych do producentów energii. Zyski firm energetycznych są na takim poziomie, że nie mają możliwości  gromadzenia środków na inwestycje.

– A po drugie nie mają one tej perspektywy, która by gwarantowała, że inwestycja energetyczna czy blok energetyczny, która na ogół jest inwestycją o długim okresie zwrotu, przez te 20–30 lat się spłaci. I jest jeszcze druga strona tego medalu – brak motywacji inwestycyjnej. Takie zjawiska pojawiły się nie tylko w Polsce. Są przypadki nieuruchamiania nowych elektrowni, bo nie bardzo wiadomo, czy jest po co. Jest też tak, że istniejący producenci mówią: przepraszam, ale my zwijamy interes, bo nie wiemy jaka jest przyszłość, i nie jest jasne, czy warto podtrzymywać moce – komentuje Tadeusz Syryjczyk, partner w Zespole Doradców Gospodarczych TOR.

Niezbędne długoletnie planowanie

Dlatego ustawa o rynku mocy może być elementem budującym długookresową politykę energetyczną Polski.

– Bo na krótką metę wszyscy maja zyski, są zadowoleni, ale nie ma długoterminowej perspektywy, która by powodowała, że ktoś odnawia, modernizuje, buduje nowe systemy energetyczne. Ich zwrot trwa wiele lat, i nigdy nie jest pewny, ponieważ nie można przewidzieć, ile będziemy zużywali energii elektrycznej w roku 2030, 2040 czy 2050  – podkreśla Tadeusz Syryjczyk.

Z dyskusji przy Okrągłym Stole Energetycznym wynika też, że zdaniem ekspertów nasza polityka energetyczna ma wciąż opierać się na węglu, którego nie ma obecnie jak zastąpić, i który wciąż jest najtańszym surowcem.

Alternatywa dla węgla?

Dr Andrzej Sikora, prezes ISE Dr Andrzej Sikora, prezes ISE

W perspektywie najbliższych 30 lat, a nawet do 2050 roku, węgiel kamienny, a przede wszystkim brunatny będzie podstawowym surowcem energetycznym na świecie. Dzisiaj jest parę miliardów ludzi, którzy nie mają prądu, nie mają gdzie włączyć komórki, komputera i żyją w skrajnym ubóstwie energetycznym. Dlatego trudno nam jest porównywać się do mieszkańców np. Afryki, żyjących w skrajnej nędzy energetycznej.  Z drugiej strony, będąc członkiem Unii Europejskiej, i podpisując dokumenty na okoliczność przystąpienia do niej, zdecydowaliśmy się na spełnianie określonych wymogów związanych z pakietami energetyczno-klimatycznymi.

– Co oznacza przede wszystkim redukcję emisji CO2, a ciągle Polska jest jednym z krajów, które najwięcej emitują CO2 – i jest jeszcze redukcja wydobycia tego surowca, szczególnie w kopalniach nierentownych. Z polskiej perspektywy krótkoterminowej węgiel będzie jednym z głównych surowców energetycznych, co niestety nie jest po drodze z zapisami i traktatami, które podpisaliśmy wchodząc do UE – wyjaśnia gość Jedynki dr Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

Czy węgiel może być ekologiczny?

Obecnie dużo się mówi o innowacyjności i być może, gdybyśmy włączyli tę innowacyjność w sektor energetyczny, to udałoby się nam wypracować takie rozwiązania, które zmniejszą szkodliwość węgla dla środowiska.

– Tu trzeba zachować dużą pokorę, bo takie podejście to zła perspektywa, ponieważ węgiel jest tak samo ekologiczny jak wiatr, jak słońce, i jest też odnawialnym źródłem energii, tylko z innym okresem odnawiania. I tej pokory nam, jako ludzkości – brakuje. Natomiast prawdą jest, że tak znaczące emisje CO2, które mają miejsce na świecie w ciągu ostatnich 100–150 lat, nie były obserwowane w dotychczasowych okresach geologicznych. Bo kiedy na Ziemi nie było ludzi, 300–500 mln lat temu (człowiek pojawił się 20-30 tys. lat temu), mieliśmy podobne stężenia CO2 i życie, choć bez człowieka myślącego, istniało. Dlatego ta perspektywa musi być inna. Musi być cywilizacyjna, i musi zakładać co chcemy naszym dzieciom, wnukom zostawić za 50–100 lat  – zwraca uwagę gość radiowej Jedynki.

OZE czy energetyka jądrowa

Jeśli zatem chcielibyśmy zostawić naszym potomkom czyste powietrze, to czy powinniśmy postawić na OZE, czy może na energetykę jądrową?

– Wszystkie obecne źródła energii są odnawialne. Ale powinniśmy postawić na syntezę jądrową, której ciągle jako ludzkość nie opanowaliśmy. Powinniśmy też postawić na wodór, jako ten nośnik energii, z którego zbudowany jest Wszechświat, a z którym nie radzimy sobie. Trzeba też pamiętać, że ropa naftowa weszła z gazem ziemnym dopiero ok. 1916–1918 roku. To I wojna światowa jest tym momentem, który pokazuje konieczność walki o surowce energetyczne. A drugim momentem, jest pojawienie się elektrowni atomowych, jako wynik – niestety – wybuchu bomby atomowej. Szkoda, że ludzkość najpierw musiała poznać niszczącą siłę atomu, zamiast fascynować się syntezą jądrową – zaznacza dr Andrzej Sikora.

Podstawa to długofalowa polityka gospodarcza

Co więc musimy zrobić, aby nie groziły nam blackouty, gdyż infrastruktura energetyczna jest w naszym kraju bardzo przestarzała i przestaje być wydolna.

– Aby mieć dobrą politykę energetyczną – trzeba mieć długoterminową politykę gospodarczą. Polityka energetyczna jest krwiobiegiem gospodarki, w związku z tym tak długo, dopóki nie zdefiniujemy zarysów polityki gospodarczej, i nie powiemy czy rzeczywiście chcemy budować przemysł ciężki, stalownie, a może tylko zajmować się finansami światowymi, to tak długo nie odpowiadamy na pytanie – jak powinien wyglądać nasz przemysł energetyczny, nasza siła wytwórcza – ocenia gość radiowej Jedynki.

 Bo być może, rezygnując z przemysłu ciężkiego nie będziemy potrzebowali aż tak dużo energii.

– Więc po pierwsze polityka gospodarcza, po drugie stabilna, długoterminowa, nie kadencyjna, nie wyznaczona kolejnymi wyborami polityka energetyczna. I nie można się odcinać od przeszłości, bo to oznacza, że jutra też nie ma – dodaje dr Sikora.

Ustawa o rynku mocy czyli potrzeba chwili

Pomysł przeprowadzenia ustawy o rynku mocy jest zdaniem dr. Sikory trochę przymusem. – To przymus, który pojawił się w wyniku dyskusji i problemów, które zgłaszali prezesi największych spółek energetycznych, a przede wszystkim ludzie odpowiedzialni za to, co się nazywa dostawą energii elektrycznej do naszych domów. Ponieważ oni dzisiaj, przy tej polityce gospodarczej, nie widzą możliwości finansowania w długim terminie bloków energetycznych. Ta ustawa będzie pierwszą  w Unii Europejskie, więc znowu będziemy mieć gehennę przejścia przez wszystkie szczeble, mając nadzieję, że Unia będzie się zachowywała rozsądnie w stosunku do Polski, i odwrotnie. A z drugiej strony ustawa nie rozwiązuje całokształtu. To jest element, który powoduje, że znajdujemy finansowanie na określone jednostki wytwórcze, ale co nie załatwia kwestii np. kopalin. Do dzisiaj nie mamy bowiem chronionych złóż w Polsce, nie wiemy jak dużo powinniśmy mieć energii z wiatru, czy to dobrze, że rozbudowujemy infrastrukturę gazową, skoro rynek nie zgłasza aż takiego zapotrzebowania. I ciągle gdzieś z boku jest energetyka jądrowa, która praktycznie do wczoraj była zapomniana, a dzisiaj mówimy o rewitalizacji programu jądrowego w Polsce, czyli trochę się mijamy – komentuje dr Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.  

Błażej Prośniewski, Kamil Piechowski, mb