Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 24.10.2017

Pracownicy delegowani: Polska przegrała batalię w UE

Unijne kraje uzgodniły wspólne stanowisko w sprawie delegowania pracowników przy sprzeciwie między innymi Polski. To jednak nie koniec batalii w tej sprawie. Teraz stanowisko powinien zająć Parlament Europejski.
Posłuchaj
  • Przy sprzeciwie m.in. Polski kraje UE uzgodniły kompromis ws. delegowania - relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
  • Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska: ostateczna wersja porozumienia nie odpowiadała oczekiwaniom Polski (IAR)
  • Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska: korzystne są zapisy dotyczące wejścia w życie uzgodnionych zmian. Zaakceptowano 4-letni okres przejściowy (IAR)
Czytaj także

Kompromis został ogłoszony po prawie 12-godzinnych negocjacjach unijnych ministrów pracy.

Nie kończy to jeszcze prac nad zmianami w przepisach dotyczących wysyłania osób do pracy za granicę. To na razie stanowisko unijnych krajów. Teraz swoje stanowisko powinien uzgodnić Parlament Europejski.

Ostateczny kształt przepisów będzie zależeć od wyniku negocjacji przedstawicieli unijnych krajów i europosłów.

Polska skrytykowała skrócenie czasu delegowania pracowników

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska powiedziała na zakończenie obrad, że ostateczna, kompromisowa propozycja nie spełnia oczekiwań państw Grupy Wyszehradzkiej, które były gotowe pójść na ustępstwa.

Elżbieta Rafalska Nasze stanowisko jest na nie.

- Nie możemy poprzeć tej propozycji, która jest kolejną propozycją, nie do końca spójną, niełatwą w interpretacji. To prawo nie jest tak spójne, jak byśmy chcieli. Nasze stanowisko jest na nie - powiedziała minister Rafalska.

Polska skrytykowała skrócenie czasu delegowania pracowników do 18 miesięcy. Warszawa początkowo nie chciała się zgodzić na żadne restrykcje, później gotowa była poprzeć 2-letnie ograniczenie. Przeciwko kompromisowej propozycji były także Litwa, Łotwa i Węgry. Wstrzymały się od głosu Chorwacja, Irlandia i Wielka Brytania.

Kwestia ograniczenia okresu delegowania pracowników

Kością niezgody jest cały czas kwestia ograniczenia okresu delegowania pracowników. Według unijnych propozycji po okresie delegowania pracownik musiałby zostać objęty wszystkimi przepisami dotyczącymi praw socjalnych państwa przyjmującego.

Pierwotna propozycja Komisji Europejskiej mówiła o 24 miesiącach i takie też stanowisko przyjęła w poniedziałek Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych Parlamentu Europejskiego. Część państw UE chce jednak, żeby ten okres był krótszy.

Spór o pracowników transportu drogowego

Różnica zdań dotyczy też tego, czy zapisy nowej dyrektywy mają dotyczyć także pracowników sektora transportu drogowego. W poniedziałek europosłowie opowiedzieli się za tym, żeby przepisy obejmowały ten sektor gospodarki do momentu, gdy nie pojawią się nowe uregulowania dotyczące firm transportowych. Jeszcze dalej idzie Francja, która chce, żeby transport drogowy został na stałe wpisany do dyrektywy. Takim zapisom sprzeciwia się jednak m.in. Polska, która ma dużo firm transportowych prowadzących działalność gospodarczą na rynku UE.

Trzecią kwestią jest moment wejścia dyrektywy w życie i okres przejściowy pomiędzy uchwaleniem nowych przepisów a rozpoczęciem ich obowiązywania. Część krajów Europy Zachodniej uważa, że powinny zacząć obowiązywać jak najszybciej, kraje Europy Środkowej i Wschodniej argumentują, że potrzeba czasu na dostosowanie do nowych przepisów. Ma to związek z koniecznością adaptacji firm do nowych warunków na rynku.

Zarzuty dotyczące dumpingu socjalnego

Prezydent Francji Emmanuel Macron nazywa obecne prawo mianem "dumpingu socjalnego", z którego - jego zdaniem - korzystają państwa Europy Środkowo-Wschodniej.

Chodzi o to, że pracownicy zatrudnieni np. w budownictwie lub jako kierowcy TIR-ów wykonują zlecenia na zasadach obowiązujących w ich krajach, co sprawia, że opłaty na cele socjalne są znacznie mniejsze i dlatego też koszty zatrudnienia są zmniejszone w stosunku np. do Francji.

Proponowana przez Francję zmiana dotyczy tego, że osoba wysłana przez pracodawcę do innego kraju miałaby zarabiać tyle co pracownik lokalny.

Zarzuty dotyczące dumpingu socjalnego odpierał w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Robert Lisicki Badania wskazują, że często świadczenia uzyskiwane przez pracowników delegowanych znacznie przewyższają minimalne wynagrodzenie wymagane w poszczególnych krajach członkowskich.

- Naszym zdaniem nie ma potrzeby rewizji dyrektywy. Nie mamy do czynienia z dumpingiem socjalnym, bo pracownicy delegowani po pierwsze objęci są polskim prawem pracy, po drugie są objęci 6 – 7 elementami prawa państwa, na terenie którego wykonują usługę, m.in. prawem do minimalnego wynagrodzenia. Nie dysponujemy tak naprawdę żadnymi rzeczowymi badaniami, analizami, które wskazywałyby na to, że polscy pracownicy nie otrzymują tego minimalnego wynagrodzenia. Wręcz pojawiają się badania, które wskazują, że często świadczenia uzyskiwane przez pracowników delegowanych znacznie przewyższają minimalne wynagrodzenie wymagane w poszczególnych krajach członkowskich – zaznaczał ekspert.

Źródło wideo: Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia

Dumping socjalny jest prawdą, mówił z kolei w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Kamil Maliszewski z Domu Maklerskiego mBanku.

- Tylko że ten fakt jest w naszym interesie i dlatego tak protestujemy. Ale musimy też rozumieć stanowisko drugiej strony – zaznaczał ekspert.

Co to oznacza dla polskich przedsiębiorców?

Takie zmiany dyrektywy o delegowaniu pracowników zwiększą jednak biurokrację i obawy przedsiębiorców, przewidywał w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Wiktor Doktór.

Wiktor Doktór Przedsiębiorcy nie będą do końca wiedzieli, według jakich norm, przepisów mają postępować.

- Nie będą oni do końca wiedzieli, według jakich norm, przepisów mają postępować. Może to spowodować zniechęcenie dostawców usług chociażby z Polski, żeby czasami sobie nie zrobić krzywdy niewłaściwą interpretacją niektórych przepisów i zaniechaniem świadczenia usług na zewnątrz – mówił ekspert.

Rozwiązaniem będzie założenie działalności gospodarczej w innym kraju, ale wtedy też tam, a nie w Polsce, trzeba będzie płacić podatki.

Polacy to największa w Unii, bo prawie 500-tysięczna grupa pracowników delegowanych. Warszawa, podobnie jak część stolic Europy Środkowo-Wschodniej, argumentuje, że w tej sprawie należy bronić zasad wspólnego unijnego rynku.

IAR/PAP/NRG, oprac. Anna Wiśniewska