Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Adam Kaliński 24.10.2017

Zmiana zasad delegowania pracowników unijną kością niezgody. Polska na tarczy?

Nie doszło wczoraj do unijnego kompromisu w sprawie dyrektywy o pracownikach delegowanych, co może mocno uderzyć w naszą branżę transportową, która jest europejską potęgą.

Przypomnijmy, że propozycja zmian przewiduje wypłatę takiego samego wynagrodzenia pracownikowi delegowanemu, jak w przypadku pracownika lokalnego. To może niekorzystnie odbić na naszych interesach gospodarczych ponieważ delegujemy najwięcej pracowników do innych państw Unii.

Większość pytanych przez Naczelną Redakcję Gospodarczą Polskiego Radia ekspertów uznała to za porażkę rządu, choć nie zabrakło opinii, że akurat branża przewozowa da sobie radę.

Branża trasportowa będzie miała problem?

– To nie jest wielki problem gospodarczy dla krajów zachodnich, np. dla Francji, która forsowała rozwiązania dla nas najbardziej niekorzystne. Tu ponieśliśmy porażkę, aczkolwiek w najważniejszej dla Polski kwestii transportu sprawa do końca nie jest jeszcze zamknięta, bo będzie uregulowana w dodatkowych przepisach w przeciwieństwie do pracowników delegowanych z innych branż

– skomentował Marek Kłoczko z Krajowej Izby Gospodarczej.

Zwrócił też uwagę na inny aspekt, a mianowicie na to, jak "łatwo było prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi rozbić solidarność Grupy Wyszehradzkiej", na którą stawiała Polska.

– Czesi i Słowacy się wyłamali, a przeciw nowym rozwiązaniom, oprócz Polski, były: Litwa, Łotwa oraz Węgry, co pokazuje, że również w innych sprawach na solidarność nie mamy co liczyć

– ocenił Kłoczko.

Dwa aspekty: polityczny i gospodarczy

Wojciech Warski ze Związku Pracodawców „Business Centre Club” (BCC) uważa, że sprawa ma dwa aspekty – jeden to polityczny, czyli ukaranie Polski za obecną politykę „ostentacyjnego separowania się od jedności ze starymi krajami Unii” oraz rozbicie Grupy Wyszehradzkiej i drugi – ekonomiczny.

– Jeśli chodzi o stronę gospodarczą to nie darł bym specjalnie szat, zwłaszcza jeśli chodzi o branżę transportową. (…) Znając przemyślność w cudzysłowie polskich pracodawców z tej branży w żonglowaniu przepisami, umowami o pracę czy zleceniami (…) tworzy to tak dużo możliwości, że mówiąc wprost przepisy te będą obchodzone, bo jest w nich wiele niejasności i są to przepisy bardziej ideologiczne a nie praktyczne

– ocenił ekspert i dodał, że polskie firmy transportowe sobie poradzą.

Jak zauważył, powinno to jednak okiełznać tzw. „dzikie działania”, kiedy to pracownicy latami są na umowach zleceniach i żyją na własne ryzyko, choć podkreślił, że to „margines" całej branży.

Zostało trochę czasu, aby się przystosować

Dodajmy, że państwa członkowskie UE będą miały 3 lata na wdrożenie nowych przepisów od momentu, gdy zaczną one obowiązywać, a firmy 4 lata na dostosowanie się do nowych rozwiązań. Okres delegowania ustalono na 12 miesięcy, przy czym będzie można wystąpić w niektórych przypadkach o dodatkowe pół roku.

Ten czas musi wystarczyć, w tym polskim przedsiębiorcom, aby mogli poznać nowe przepisy i się do nich dostosować. Batalia w tej sprawie nie jest jeszcze do końca zamknięta, bo stanowisko musi zająć również europarlament.

Adam Kaliński, Naczelna Redakcja Gospodarcza