Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Jakubowski 07.07.2018

Londyn chce strefy wolnego handlu z UE. "Wspólne przepisy dla produktów, ale nie dla usług "

Po Brexicie Londyn chce utworzenia strefy wolnego handlu z Unią Europejską i zgadza się na harmonizację części przepisów ze Wspólnotą nawet po jej opuszczeniu. Po kilkunastu godzinach negocjacji ministrowie rządu Theresy May ustalili wspólne stanowisko w sprawie przyszłych stosunków handlowych UE. W ten sposób zakończyły się trwające miesiącami spory wewnątrz brytyjskiego rządu.

Rozmawiając z dziennikarzami tuż po spotkaniu, brytyjska premier podkreślała, że dokument z propozycją nowych stosunków handlowych wyraża "kolektywne" stanowisko rządu. - Co kluczowe, ustaliliśmy stworzenie strefy wolnego handlu między Zjednoczonym Królestwem, a Unią. Pozwoli to na utrzymanie wysokich standardów. Dla produktów rolnych i przemysłowych istniałyby wspólne przepisy - stwierdziła Theresa May.

Nowa strefa wolnego handlu nie obejmowałaby więc usług. Byłaby możliwa dzięki koordynacji przepisów między Londynem, a Unią. Według propozycji, parlament mógłby teoretycznie zakończyć harmonizację, ale - jak czytamy w oświadczeniu rządu - posłowie "zdawaliby sobie sprawę z konsekwencji", czyli załamania całego układu.

W przeszłości przeciwko tak bliskiemu związkowi z Unią protestowali politycy eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, w tym szef dyplomacji Boris Johnson. Zwolennicy tzw. twardego Brexitu wskazywali na przykład, że konieczność harmonizowania przepisów z Unią zwiąże Londynowi ręce i ograniczy możliwość swobodnego zawierania umów handlowych z państwami spoza Wspólnoty: USA, Kanadą, czy Chinami.

"Ta propozycja będzie dobra"

W dokumencie rządowym czytamy, że stanowisko Londynu uległo "ewolucji", a jego obecny kształt pozwoli na uniknięcie barier w handlu i powstania tak zwanej twardej granicy w Irlandii. Jednocześnie rząd powtórzył deklarację, że wyjście ze Wspólnoty oznaczać będzie koniec wolnego przepływu siły roboczej między krajami Wspólnoty a Królestwem. Pozostawiono tu jednak furtkę w postaci "ram mobilności" - możliwego systemu ułatwień dla podróżnych, który jednak mógłby też zostać wypracowany z państwami spoza Wspólnoty.

W ten sposób po miesiącach sporów wewnątrz brytyjskiego rządu wypracowane zostało stanowisko w kluczowej kwestii trwających rokowań rozwodowych z Brukselą. Od kilku miesięcy trwał tu pat, z czego niezadowolenie wyrażali wielokrotnie nie tylko politycy opozycji, ale też przedstawiciele biznesu.

Teraz Theresa May wyraża nadzieję, że dzięki współpracy z unijnymi liderami proces przyśpieszy. - Ta propozycja będzie dobra i dla Zjednoczonego Królestwa, i dla Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że przyjęta zostanie ciepło - stwierdziła brytyjska premier.

Wielka Brytania opuści Unię pod koniec marca przyszłego roku. Potem jednak rozpocznie się okres przejściowy, który potrwać ma do końca 2020 roku. W tym czasie na Wyspach wciąż obowiązywać będą dotychczasowe zasady.

tjak