Jak powiedział szef PGNiG - jeśli chodzi o dywersyfikację dostaw gazu do Polski "sięgamy po wiarygodnych dostawców", a jednym z nich są Stany Zjednoczone, skąd kupujemy gaz skroplony LNG, który jest regazyfikowany w naszym terminalu w Świnoujściu, tzn. ze stanu płynnego ponownie staje się gazem i jest wtłaczany do naszej sieci przesyłowej.
Polskie ceny za światowymi
Piotr Woźniak pytany, czy za amerykański gaz nie zapłacimy więcej - jak twierdzi opozycja - odparł, że to nieprawda, bo gaz w kontraktach amerykańskich kupujemy taniej niż gaz od Gazpromu. Zauważył, że obecnie mamy na rynku bardzo niskie ceny gazu i "w tej chwili podążamy za cenami rynkowymi".
Dodał, że jeśli ceny na rynku światowym będą spadać, to powinny także spadać na naszym rynku polskim i odwrotnie.
Piotr Woźniak odniósł się także do sprawy dostępności gazu w Polsce, nadal jest bowiem wiele miejsc, do których gaz nie dociera. Przypomniał, że uruchomiony został specjalny program 300 plus, który zakłada, że do końca 2022 roku zostanie zgazyfikowanych kolejnych 300 gmin. To jednak czy potencjalni klienci zdecydują się na przyłączenie "od domu do drogi" - jest już ich decyzją.
Nie wszyscy chcą mieć gaz
Prezes PGNiG podał przykład Podkarpacia, najgęściej zgazyfikowanego rejonu w kraju, gdzie paradoks polega na tym, że aż 20 procent przyłączy do odbiorców jest nieczynnych, gdyż nie decydują się oni na zakup gazu. Gość PR 24 zauważył, iż niektórzy ludzie z wyboru nie chcą gazu - i możliwe, że ma to przyczyny ekonomiczne, uważają oni bowiem, że gaz jest za drogi.
Najważniejsze jest - zdaniem Piotra Woźniaka - aby odbiorca nośnika energii miał wybór, a co ostatecznie wybierze - węgiel, drewno czy gaz "to już jest decyzja indywidualna".
PolskieRadio 24, akg