Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Michał Dydliński 11.11.2020

Eksperci: środki z unijnego budżetu są potrzebne, ale warto też uruchomić pieniądze polskich firm

Fakt osiągnięcia porozumienia w sprawie unijnego budżetu na lata 2021-2027 na pewno jest sukcesem. Do Polski ma trafić z niego ok. 160 mld euro, z czego 125 w formie bezpośrednich dotacji, choć jeszcze przed nami dalsze dyskusje o wiązaniu tych środków z tzw. praworządnością. Warto jednak zwrócić uwagę na środki, którymi dysponują polskie firmy i obywatele, a które mogłyby przynieść im zyski i być przeznaczone na odbudowę gospodarki po pandemii – mówili goście audycji Rządy Pieniądza: dr Waldemar Kozioł (Uniwersytet Warszawski) i Andrzej Sadowski (Centrum im. Adama Smitha).
Posłuchaj
22:00 PR24_AAC 2020_11_11-09-07-22.mp3 Eksperci: środki z unijnego budżetu są potrzebne, ale warto też uruchomić pieniądze polskich firm (Polskie Radio 24)

- Najważniejsze jest to, że osiągnięto zostało porozumienie co do kwot. Kwestie praworządności nadal będą przedmiotem negocjacji (…) ale nie jest to zbyt duże ryzyko – ocenił dr Kozioł.

Andrzej Sadowski zaznaczył, że gdy popatrzymy a środki przewidziane na lata 2021-2027 i te, które były przez UE wydawane w minionej pięciolatce, to te obecne są znacznie skromniejsze.  

- Poprzednio w ciągu 1-2 lat wydano ponad bilion euro a mimo to nie wpłynął on znacząco na poprawę koniunktury gospodarczej w UE. Poza tym, gdy porównamy planowane środki unijne do tych, które znajdują się na kontach polskich przedsiębiorców i obywateli, a które nie są przez nich inwestowane, to zobaczymy, że te europejskie nie są tak nadzwyczajne. Mogłyby one uzupełniać nasze możliwości inwestycyjne, ale ciągle nie jako główna siła sprawcza przy wychodzeniu z kryzysu – mówił Andrzej Sadowski.

biznes1200.jpg
10 propozycji systemowych zmian dla biznesu. Jest apel Rzecznika MŚP do władz

W jego opinii pieniądze unijne są mniej pewne niż te, które są w Polsce. Wskazał na możliwość uruchomienia zasobów finansowych Polaków, ale także podmiotów zagranicznych, wskutek emisji publicznego listu zastawnego, który dawałby szansę lokowania oszczędności na 20,30 lat a z tych pieniędzy były realizowane inwestycje.

- Listy zastawne w UE są popularnym instrumentem a niektórzy mają nawet limity ich wykupu. Nie są one podatne na spekulacje i kryzysy (…). Także naszym obywatelom instrument ten zapewniałby przychód, którego dziś nie mają trzymając oszczędności w bankach – dowodził Andrzej Sadowski.

Pytania o kondycję firm i gospodarstw domowych

- To zbyt duży optymizm. Oszczędności gospodarstw domowych na rachunkach bankowych w ostatnim półroczu gwałtownie spadły, o  ok. 1/4 . Część z nich posłużyła do sfinansowania wydatków z okresu przestojów, urlopów, mniejszych dochodów gospodarstw domowych w okresie pierwszej fali pandemii. Także w przedsiębiorstwach nie wszystkie środki mogą być  zainwestowane długoterminowo, bo spora ich część służy do utrzymania bieżącej płynności. List zastawny nie byłby więc tak silnym instrumentem, choć na pewno dla zarządzania długiem byłby dla rządu przydatny. Dużych szans na mobilizację środków polskich wskutek pandemii jednak nie ma i musimy zwracać uwagę na te zewnętrzne, szczególnie, że środki europejskie mają być w dużej mierze przekazywane w formie dotacji. To blisko 15 do 20 mld euro rocznie przez 7 lat - odpowiadał dr Kozioł.

Andrzej Sadowski zaznaczył, że od środków, jakie pozyskujemy z UE trzeba odjąć te, które do jej budżetu wpłacamy oraz koszty obsługi, a wtedy na faktyczna korzyść okaże się o połowę mniejsza.

PolskieRadio24.pl, Anna Grabowska, md