Oficjalnie tak dużego wzrostu cen oleju nikt nie chce zapowiedzieć, ale sieci przyznają, że wojna na Ukrainie przyspieszyła podwyżki cen żywności wywołane już wcześniej przez pandemię. Rosyjska inwazja skomplikowała eksport żywności z Ukrainy, która odpowiadała m.in. za połowę światowego eksportu oleju słonecznikowego, podaje portal Businessinsider.com.pl.
"Z nieoficjalnych informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że jedna z sieci handlowych może w maju podnieść ceny olejów nawet o 70 proc. Taki skok może sprawić, że ceny oleju słonecznikowego, dziś na poziomie ok. 11–15 zł za litr, przerosną ceny oliwy z wytłoczyn - w sklepach internetowych dostępne wciąż od kwoty 15 zł" - czytamy na portalu.
Według portalu inne sieci handlowe komentują, że wzmożone zakupy od wybuchu wojny na Ukrainie sprawiają, iż ich zabiegi skupiają się dziś nie tyle na obniżce czy utrzymaniu cen, ile na zahamowaniu ich wzrostu. Dodają, że przy takim zainteresowaniu olejami z Niemiec czy Francji, gdzie właściwie zniknął już ze sklepów olej słonecznikowy, zwyżki cen są nieuniknione.
"Drożeć będą także margaryny, które już niedługo mogą być w cenach zbliżonych do masła" - potwierdza kolejna sieć w rozmowie z "Rz".
Wpływ inwazji na ceny
Z danych NielsenIQ wynika, że wojna spowodowała w 30 największych sieciach skok sprzedaży o 12–17 proc. w ujęciu tygodniowym. Najmocniej rośnie sprzedaż takich kategorii jak konserwy, oleje czy generalnie produkty o wydłużonych terminach przydatności do spożycia oraz wszelkie kategorie produktów dla dzieci.
Przed rokiem Ukraina wyprodukowała 6,5 mln ton oleju słonecznikowego, najwięcej na świecie, z czego wyeksportowała 5,8 mln ton, co dało jej pierwsze miejsce i 47-proc. udział w światowym rynku, podsumowano.
Czytaj także:
Businessinsider.com.pl/PR24.pl/mk