Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Anna Borys 26.05.2011

G8 poprze Christine Lagarde?

Francja liczy na to, że uczestnicy szczytu G8 poprą kandydaturę Christine Lagarde na stanowisko dyrektora generalnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
G8 poprze Christine Lagarde?fot. PAP/EPA/Anatoly Maltsev
Posłuchaj
  • Sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej najprawdopodobniej zdominuje rozpoczynający się dzisiaj we francuskim Deauville dwudniowy szczyt przywódców państw grupy G8.
Czytaj także

Sytuacja na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej najprawdopodobniej zdominuje rozpoczynający się dzisiaj we francuskim Deauville dwudniowy szczyt przywódców państw grupy G8. Wezmą w nim udział m.in. Barack Obama, Dmitrij Miedwiediew, Nicolas Sarkozy czy David Cameron. Wczoraj liderzy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zapowiedzieli, że będą zachęcać swoich partnerów do mocniejszego niż dotąd wsparcia dla prodemokratycznych przemian w świecie arabskim.

Podczas wspólnej konferencji prasowej w Londynie Barack Obama i David Cameron przekonywali, że rewolucje w krajach arabskich leżą w interesie całej społeczności międzynarodowej.


- Jeśli pragnący demokracji ludzie zwyciężą, przyniosą nadzieję wszystkim żyjącym w tych krajach, a także nam wszystkim na lepszy i bezpieczniejszy świat. Jeśli przegrają, wielu młodych ludzi z tamtego regionu będzie wciąż słuchało trujących głosów ekstremistów - podkreślał David Cameron.

- Będziemy dyskutować z naszymi partnerami z G8 o wsparciu dla narodów, które chcą tworzyć podwaliny dla demokracji, dobrobytu i wolności - dodawał Barack Obama.


Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii chodzi jednak nie tylko o polityczne czy moralne wsparcie dla prodemokratycznych dążeń. Szefowa amerykańskiej dyplomacji zaapelowała, aby w przypadku Egiptu kraje G8 pomogły przekształcić długi tego kraju w dobra inwestycyjne. Stany Zjednoczone będą naciskać, by najbogatsze kraje świata wsparły finansowo także Tunezję. Amerykańscy politycy przekonują, że bez finansowej pomocy, mieszkańcy tych krajów zniechęcą się do demokratycznych przemian.

IAR/ab