Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Tomasz Kamiński 29.05.2011

Rząd zmieni prawo. Chaos na kolei się nie powtórzy?

Przygotowano projekt ustawy, która daje większą siłę wpływu prezesowi Urzędu Transportu Kolejowego. W czerwcu będzie go omawiać rząd. Specjaliści zgadzają się, że rynkowi potrzebny jest silniejszy nadzorca.
Rząd zmieni prawo. Chaos na kolei się nie powtórzy?fot. SXC

Nowe prawo ma pomóc zapobiec gehennie z grudnia zeszłego roku. Wtedy chaos ogarnął kolej. Nieumiejętnie wprowadzano nowy rozkład jazdy pociągów. Przewoźnicy, którymi są w Polsce Przewozy Regionalne i PKP Intercity, nie mogli dojść do porozumienia z zarządcą torów, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe. Biletów na istniejące trasy nie było w systemie, brakowało informacji zarówno w internecie jak i na dworcach. Pociągi biły rekordy spóźnień.

Po tych wydarzeniach minister infrastruktury Cezary Grabarczyk w styczniu obiecał zmiany w prawie. Dotychczas prezes UTK nie może niczego nakazać spółkom kolejowym. Nowe prawo ma dać mu silniejsze uprawnienia.

- Ustawa zrobiłaby z UTK regulatora z prawdziwego zdarzenia, na wzór takich regulatorów jak UKE na rynku telekomunikacji, czy URE na rynku energetyki - mówi prezes UTK Krzysztof Jaroszyński.

- Proponowane zmiany w ustawie wzmacniającej prezesa Urzędu idą w trzech głównych kierunkach: większej ochrony praw pasażerów, większej regulacji rynku od strony ekonomicznej, czyli wpływu na ofertę przewozowej, a po trzecie - w kierunku uporządkowania harmonogramu wdrażania rozkładu jazdy - coś, co miało być odpowiedzią na takie patologie, jakie miały miejsce w grudniu zeszłego roku. Byłby to nadzór nad tym, jak różne podmioty wywiązują się z ustawowych obowiązków dotrzymywania terminów związanych z wdrażaniem nowego rozkładu - dodał Jaroszyński.

Jakub Majewski, analityk rynku kolejowego, uważa, że zmiana prawa jest potrzebna, ale to nie jedyny problem UTK. Urzędowi brakuje pieniędzy i kadr.

- Urząd ma problemy z kadrą i mały budżet. Dlatego nie jest w stanie zaoferować takich płac, by zatrudnić niezależnych specjalistów, także z zagranicy, którzy mieliby duże doświadczenie związane z regulacją i nadzorem nad rynkiem - zauważył ekspert.

Sytuacja jest też o tyle niezdrowa, że UTK podlega pod ministerstwo infrastruktury, które kontroluje polskich przewoźników i tory. Czyli regulator rynku jest i tak w kieszeni właściciela spółek.

Majewski twierdzi, że w nowe prawo może mieć złe skutki uboczne. Ograniczy bowiem konkurencję.

- Choć ustawa jest potrzebna, to lepiej, by w ogóle nie wchodziła w życie niż wchodziła w takim kształcie - mówił.

Kwestię tłumaczy specjalista rynku kolejowego Adrian Furgalski. Jeden z przepisów dawałby prezesowi UTK prawo odmówienia przewoźnikowi otwartego dostępu do torów. Byłoby to możliwe w sytuacji, gdy po linii jeżdżą już pociągi innego przewoźnika, dofinansowywane na podstawie umowy o świadczenie usług publicznych z publicznych pieniędzy.

- Taki zapis sprzyja utrzymywaniu status quo. Wiadomo, że jeśli dwóch przewoźników jeździ na tej samej linii, to zarabiają mniej, ale na tym polega konkurencja. A poza tym, jeśli jakiś przewoźnik jest w stanie na zasadach rynkowych jeździć na jakiejś linii, to po co dofinansowywać innego przewoźnika? - powiedział Furgalski.

tk