Spotkanie odbędzie się pod przewodnictwem sekretarza stanu w MSZ Mikołaja Dowgielewicza, z udziałem m.in. komisarza UE ds. budżetu Janusza Lewandowskiego i delegacji eurodeputowanych.
Dowgielewicz podkreślił, że sopockie rozmowy stanowią dopiero początek politycznych dyskusji nad nowym wieloletnim budżetem UE. Polska prezydencja chce "ustalić tryb pracy, nadać ton dyskusji, ale szczegóły, zwłaszcza finansowe, będą się rozstrzygały po polskiej prezydencji". Porozumienie ws. budżetu ma być zawarte do końca przyszłego roku.
Podstawą negocjacji jest propozycja KE, z czerwca, zgodnie z którą nowy 7-letni budżet UE ma wynieść 972,2 mld euro, wobec 925 mld euro w obecnej siedmiolatce na lata 2007-2013. KE proponuje utrzymać na poziomie porównywalnym do obecnego ważne dla Polski fundusze na politykę rolną i spójności. Proponowany budżet jest w wysokości 1 proc. unijnego PKB w tzw. płatnościach.
Uwagę bogatych krajów eurolandu przykuwa krach finansowy Grecji. Półtora tygodnia temu przyjęto, drugi już, kosztowny plan pomocy dla tego kraju. Dziennikarze pytali więc polskiego ministra finansów, czy w efekcie Unia nie powie "dosyć" i ograniczy fundusze spójności. Największym beneficjentem w tym przypadku jest Polska i to my najwięcej byśmy stracili, a liczymy na 80 miliardów euro, właśnie z tych funduszy. Minister finansów Jacek Rostowski uspokajał. Mówił, że "głównie to się odbędzie kosztem płatników netto, a nie kosztem innych krajów otrzymujących te fundusze". Unijnym płatnikiem netto są przede wszystkim Niemcy. Ich głos w negocjowaniu tak zwanej unijnej perspektywy finansowej ma wielką wagę. Na wniosek płatników netto Komisja Europejska zaproponowała utworzenie funduszu infrastrukturalnego, tzw "Connecting Europe", w wysokości 50 miliardów euro. Weszłoby do niego 10 miliardów przesuniętych z funduszy spójności.
agkm