Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Kamiński 04.08.2011

Kolejny wybryk Berlusconiego, tym razem ekonomiczny

Komentatorzy nie wahają się twierdzić, że szef rządu Włoch Silvio Berlusconi lepiej by zrobił, gdyby w ogóle nie zabierał głosu na temat kryzysu. Twierdzą, że jego słowa na pewno nie podziałały uspokajająco ani na Włochów, ani na rynki finansowe.
Kolejny wybryk Berlusconiego, tym razem ekonomicznyfot. PAP/EPA/Samantha Zucchi

Premier Włoch Silvio Berlusconi zapewnił w środowym wystąpieniu w Izbie Deputowanych, że kraj jest stabilny ekonomicznie i finansowo. - Nasza gospodarka ma mocne fundamenty - powiedział. - Międzynarodowy kryzys należy rozwiązywać z konsekwencją i stanowczością, nie podążając za nerwowością rynków - mówił szef rządu, kładąc nacisk na to, że obecne trudności to wynik ataku na euro i spekulacji. - Umocniliśmy stan finansów publicznych - zapewniał Berlusconi, przedstawiając informację na temat sytuacji gospodarczej Włoch w związku z międzynarodowym kryzysem i wstrząsami na rynkach finansowych. Wyraził przekonanie, że dalszej ich poprawie służy program oszczędnościowy rządu uchwalony w połowie lipca. Przypisywał gros winy złej sytuacji na rynkach finansowych spekulantom, a nie stanowi gospodarki i finansów państwa.

Włoska prasa jest rozczarowana środowym przemówieniem premiera Silvio Berlusconiego. Dziennik przemysłowców "Il Sole-24 Ore" przypomina słynne powiedzenie Bertolda Brechta. Zgodnie z nim, jeśli komunizm nie pasuje narodowi, należy zmienić naród. W ocenie gazety, Berlusconi powiedział w zasadzie, że jeśli rynki nie odpowiadają Włochom, należy je zmienić. - Za dużo było retoryki, za mało patosu - tak podsumowuje wystąpienie premiera.

Turyńska "La Stampa" uważa, że było ono "zbędne". Dodaje, że może zamiast uspokoić, może wręcz przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Rzymska "La Repubblica" przekonuje, że premier lepiej by zrobił, gdy nic nie robił. - Pustosłowie jest gorsze od milczenia - kwituje przemowę premiera.

Według "Corriere della Sera" wystąpienie Berlusconiego "było najgorszym sygnałem dla spekulantów". Nie było w nim bowiem ani cienia przyznania, że nie tylko z ich winy kraj znalazł się "na skraju przepaści". Przemilczano, że źródłem problemów leży w błędach rządu.

tk