Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 19.02.2013

Sejm o pakcie fiskalnym. Premier: nie można na tym stracić

W Sejmie odbędzie się dziś debata poświęcona wynikom szczytu budżetowego UE oraz ratyfikacji unijnego paktu fiskalnego.
Sejm RPSejm RPsejm.gov.pl/Krzysztof Białoskórski

Głosowanie nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikacji paktu fiskalnego odbędzie się następnego dnia po debacie, w środę. Premier Donald Tusk zamierza namawiać posłów, by zgodzili się na ratyfikację paktu; przeciwko są PiS i SP. Ich sprzeciw nie powinien mieć jednak wpływu na wyrażenie przez Sejm zgody na ratyfikację paktu fiskalnego, ponieważ "za" od dawna opowiadają się koalicyjne PO i PSL, a także Ruch Palikota i SLD.

Pakt fiskalny wymusza większą dyscyplinę w finansach publicznych, zwłaszcza w 17 państwach eurolandu. Ustanawia nowe sankcje za łamanie dyscypliny, w tym nowej reguły wydatkowej. Polskę będzie obowiązywał dopiero wtedy, gdy przyjmiemy unijną walutę.

”Gdybym miał wątpliwości…”

Premier Donald Tusk zapowiedział w ubiegły czwartek, że będzie przekonywał kluby do ratyfikacji traktatu. Jak podkreślał, rząd ma "bardzo poważne argumenty, aby pokazać, że im bardziej Europa jest wspólna, im bardziej udaje się Polsce przekonywać, że Europa powinna być wspólnotą, tym bardziej Polska na tym skorzysta". - Gdybym miał choć minimalną obawę, że Polska może na tym cokolwiek stracić, nie forsowałbym tej ratyfikacji - zapewnił szef rządu.

Zwykła większość?

Rząd w projekcie ustawy ratyfikacyjnej zaproponował tryb, opisany w art. 89 konstytucji, który zakłada ratyfikację umowy przez prezydenta przy uprzednim wyrażeniu na to zgody przez Sejm i Senat zwykłą większością głosów.

”Będziemy mogli uczestniczyć w rozmowach”

Jak wynika z rozmów PAP z przedstawicielami klubów, premier nie musi przekonywać do ratyfikacji ugrupowań koalicyjnych i lewicy. - Pakt fiskalny jest częścią strategii naszej obecności w UE, więc dla mnie jego przyjęcie jest sprawą oczywistą. Warto, żebyśmy zrobili to już teraz, żeby nie wykluczać się z grona tych, którzy mogą współdecydować o przyszłości Unii Europejskiej - podkreśliła w rozmowie z szefowa sejmowej komisji ds. UE Agnieszka Pomaska (PO).

Podobne argumenty prezentuje PSL. - W interesie Polski jest, żeby strefa euro własnymi siłami i środkami wyszła z kryzysu, w który się sama wprowadziła, więc powinniśmy jej w tym pomagać. Jeśli ratyfikujemy pakt, to będziemy mogli uczestniczyć w pewnych rozmowach i być może podpowiemy te rozwiązania, które z naszego punktu widzenia łatwiej widać niż siedząc tam w środku - powiedział poseł Stronnictwa Stanisław Żelichowski z sejmowej komisji spraw zagranicznych.

"Tak" ratyfikacji paktu fiskalnego mówią też SLD i RP. - Im więcej Europy w Polsce, tym lepiej dla Polski, zatem patrząc na pakt fiskalny dostrzegamy zalety tego rozwiązania, chociaż też będziemy mówili o naszych zastrzeżeniach. Wszystko wskazuje jednak na to, że we wtorek na posiedzeniu klubu podejmiemy decyzję, aby głosować za przyjęciem paktu - powiedział w poniedziałek dziennikarzom w Sejmie lider SLD Leszek Miller.

- Nie mamy żadnych zastrzeżeń do paktu fiskalnego - im silnej będziemy federalizować UE, tym bezpieczniejsze będą kraje członkowskie. Im więcej nadzoru i kontroli nad budżetami, tym lepiej i tym bezpieczniej powinni się czuć wszyscy Europejczycy i wszyscy Polacy - ocenił rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek.

PiS i Solidarna Polska przeciw

Przeciwko ratyfikacji zdecydowanie opowiadają się z kolei Solidarna Polska i PiS, choć Prawo i Sprawiedliwość nie podjęło jeszcze decyzji, jak zachowa się podczas głosowania: podniesie rękę "przeciw", czy nie weźmie w ogóle udziału w głosowaniu. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć we wtorek klub PiS. Oba ugrupowania - i PiS, i Solidarna Polska - mają zastrzeżenia nie tylko w kwestii postanowień traktatu, ale i przyjętego przez rząd trybu ratyfikacji.

- Pakt fiskalny w naszym przekonaniu jest niezgodny z konstytucją, ponieważ przekazuje kompetencje tworzenia budżetu polskiego do instytucji ponadnarodowych, także pod kontrolę i nadzór innych państw członkowskich, a tego konstytucja polska nie przewiduje. Wyraźnie mówi, że budżet państwa, czyli to, jak dysponujemy polskimi podatkami jest wyłączną kompetencją Rady Ministrów co do projektu i parlamentu - co do uchwalenia - podkreślił w rozmowie z poseł PiS Krzysztof Szczerski.

Podobne zastrzeżenia ma Solidarna Polska. - Jest to kolejny raz wyzbycie się pewnej części suwerenności i nasze zastrzeżenia dotyczą właśnie tego faktu, że pozbywamy się kolejnych uprawnień na rzecz instytucji międzynarodowych, do tego jeszcze w trybie art. 89 konstytucji. Nie zgadzamy się na ograniczanie polskiej suwerenności, więc będziemy głosować przeciwko - zaznaczył poseł SP Andrzej Dera.

Jaka większość?

Tryb opisany w art. 89 konstytucji zakłada głosowanie w sprawie ustawy ratyfikacyjnej zwykłą większością głosów. Zdaniem PiS i Solidarnej Polski, należałoby zastosować tu art. 90 konstytucji, zgodnie z którym Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Zgodnie z tym trybem, przyjęcie w Sejmie ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikacji takiej umowy odbywa się większością 2/3 głosów (podobnie w Senacie wymagana jest większość 2/3).

Wątpliwości co do trybu nie ma ani koalicja, ani lewicowa część opozycji, choć - jak przyznała Pomaska - jest w tej sprawie spór wśród konstytucjonalistów. - To jest spór wokół interpretacji prawa, nie jest to zresztą pierwsza taka sytuacja. Ja jednak uznaję, że jeśli jest spór konstytucjonalistów, to decyzję powinni podjąć politycy i my to robimy - podkreśliła szefowa komisji ds. UE.
Zdaniem Rozenka, ratyfikacja traktatu powinna mieć przebieg możliwie jak najprostszy po to, aby przeprowadzić ją jak najszybciej. Miller ocenił w poniedziałek, że uproszczony tryb ratyfikacji paktu jest zgodny z konstytucją. Zastrzeżeń nie zgłasza też PSL.
W grudniu sejmowe komisje: spraw zagranicznych, ds. UE i finansów publicznych opowiedziały się za ratyfikacją paktu.

Nowy budżet siedmioletni

We wtorek premier ma również odnieść się do wyników szczytu budżetowego UE sprzed 10 dni. Unijni przywódcy uzgodnili w Brukseli kompromis w sprawie ram finansowych UE na lata 2014-20, który przewiduje, że w ciągu tych siedmiu lat zobowiązania Unii sięgną 960 mld euro, a rzeczywiste płatności - 908 mld euro. Po raz pierwszy budżet wieloletni będzie mniejszy od poprzedniego.
Polska w ramach nowej unijnej perspektywy ma otrzymać 105,8 mld euro, czyli o prawie 4 mld euro więcej niż w poprzednim budżecie, w tym na politykę spójności 72,9 mld euro, a na politykę rolną 28,5 mld euro. Aby nowy unijny budżet został przyjęty, potrzebna jest jeszcze zgoda Parlamentu Europejskiego.

Wątpliwości co do wyników brukselskich negocjacji zgłaszały PiS oraz SP i dotyczyły one przede wszystkim wielkości środków przeznaczonych na rolnictwo. - To co wynegocjowano dla Polski w budżecie UE na lata 2014-20 to minimum minimorum tego, co powinniśmy uzyskać - ocenił po szczycie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Politycy innych ugrupowań uznali wynik szczytu za sukces polskiego rządu.

Wbrew zapowiedziom w środę nie przyleci do Polski szef Parlamentu Europejskiego, Martin Schulz. Według jego służb prasowych, powodem jest choroba. Prawdopodobny nowy termin wizyty w Polsce to koniec kwietnia. Schulz miał mieć w środę wystąpienie przed posłami i senatorami w Sejmie, a także spotkania m.in. z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Bronisławem Komorowskim.

PAP/agkm