Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 26.03.2013

Na zakupy weź lupę do czytania etykiet. Zdziwisz się!

Parówki cielęce, w których cielęciny jest aż… 0,2 procent. Albo ser żółty pod nazwą blok kanapkowy, gdzie sera też jest niewiele. To polska, sklepowa rzeczywistość. Czy wiemy co jemy?

Wspomniane parówki cielęce mięsa ogółem mają 57 procent. Poza tym w ich składzie jest woda, białko sojowe i konserwanty. Jak wynika z prowadzonych kontroli, z oznakowaniem żywności mamy w naszym kraju duży problem. Dziś raport na ten temat opublikuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Radiowa Jedynka dotarła do niego wcześniej.
Rada generalna to uważnie czytać etykiety. Jest problem z żywnością sprzedawaną luzem, np. mięsem, czy serami. Inspekcja Handlowa zakwestionowała ponad połowę opakowań. Wśród wszystkich skontrolowanych w ubiegłym roku towarów aż jedna trzecia wzbudziła zastrzeżenia inspektorów.
- Bardzo często na stoiskach informuje się klientów jedynie o nazwie zwyczajowej produktu, a to za mało - mówi wiceprezes UOKiK Małgorzata Kozak. Podkreśla, że powinniśmy wiedzieć, jaki kupujemy np. rodzaj wędliny (parzona, wędzona, gotowana) skrytej pod fantazyjną nazwą. Powinniśmy też mieć możliwość zapoznania się ze składem.
Informacji, jakie powinniśmy znaleźć przy stoisku jest o wiele więcej. Na przykład kupując ryby powinniśmy znać ich polską i łacińską nazwę, wiedzieć w jaki sposób zostały wyhodowane lub złowione, a jeżeli złowione to gdzie, na jakim łowisku i w jakim państwie. Często też nie odróżniamy ryb mrożonych od ryb w glazurze, czyli otoczce z lodu. A potem w domu okazuje się, że kupiliśmy więcej wody niż ryby.

Zaś idąc na zakupy warto zaopatrzyć się w lupę. Aby można było przeczytać drukowane coraz drobniejszymi literami etykiety ze składem produktu
Posłuchaj całej relacji Krzysztofa Rzymana
(ag)