Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 26.04.2013

Mięso zarażone salmonellą w sklepach na Śląsku i w Małopolsce

Drób i wołowina zarażone salmonellą trafiły do zakładów przetwórczych w Małopolsce. Niebezpieczne mięso trafiło do Polski z Czech i Słowacji
Mięso zarażone salmonellą w sklepach na Śląsku i w Małopolscesxc.hu/CC

Kolejny w tym miesiącu przypadek mięsa zarażonego salmonellą, tym razem w Małopolsce. Dwie dostawy drobiu z Czech o masie 15,8 oraz 17,4 tony, a także 223 kg wołowiny ze Słowacji trafiły do rodzimych przetwórni. Część została już wprowadzona do sklepów, skąd jest teraz wycofywana.

W piątek małopolski wojewódzki lekarz weterynarii Krzysztof Ankiewicz poinformował, że skażone kury trafiły do uboju w małopolskich zakładach z Czech 12 i 15 kwietnia. Wykonane po uboju badania wykazały obecność chorobotwórczej dla ludzi bakterii salmonelli.
- Część tego drobiu została zatrzymana w chłodni składowej, a część jest wycofywana z rynku w Polsce i zagranicą w ramach unijnego Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpieczniej Żywności i Paszach RASFF - wyjaśnił Ankiewicz.
Według niego na polski rynek trafiło 5,35 tony zarażonego salmonellą mięsa drobiowego z partii, której ubój nastąpił 15 kwietnia, głównie do sklepów na terenie województwa małopolskiego i śląskiego. Mięso to jest wycofywane z placówek przez Inspekcję Sanitarną na podstawie list dystrybucyjnych.
Pozostała część tego drobiu została zabezpieczona w chłodni składowej w Gdyni i znajduje się pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej, podobnie jak większość mięsa z uboju dokonanego 12 kwietnia. Z tej partii 500 kg zostało wysłane na Słowację.
Jak podkreślił wojewódzki lekarz weterynarii, małopolskie zakłady przetwórcze kupiły drób w dobrej wierze, bowiem był on zaopatrzony we wszystkie niezbędne czeskie dokumenty, poświadczone przez urzędowego lekarza weterynarii.
Zatrzymane mięso zostanie zutylizowane lub może ponownie trafić na rynek po przetworzeniu, polegającym na obróbce technologicznej. Przepisy unijne dopuszczają skierowanie takiego mięsa na rynek pod warunkiem, że będzie ono poddane przetworzeniu w co najmniej 70 stopniach C, bo taka temperatura daje gwarancję, że bakteria salmonelli zostanie zniszczona.
- To właściciel musi wybrać drogę; oczywiście cały czas drób jest pod nadzorem inspekcji weterynaryjnej, są na to określone procedury - wyjaśnił Ankiewicz.
Dodał, że 12 kwietnia stwierdzono też salmonellę u jednej sztuki bydła sprowadzonej do zakładu przetwórczego w Małopolsce ze Słowacji.
Według urzędnika, bydło ze Słowacji także posiadało certyfikat zdrowotny wydany przez tamtejsze służby weterynaryjne.
Wcześniej w kwietniu dwie partie drobiu trafiły ze Słowacji do zakładu przetwórczego na Warmii i Mazurach. Mięso zostało zabezpieczone.

PAP, bk