Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 06.03.2013

Polacy na Broad Peak. Dramatyczna relacja kierownika wyprawy

Kierownik programu "Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015" Artur Hajzer przekazał za pośrednictwem Facebooka raport kierownika wyprawy na Broad Peak Krzysztofa Wielickiego z wydarzeń ostatnich 24 godzin.
Maciej BerbekaMaciej BerbekaPAP/Adam Bielecki

Czterej Polacy we wtorek, między godz. 17 a 18, zdobyli kolejno szczyt Broad Peak. Stanęli na nim: 58-letni Maciej Berbeka (KW Zakopane), 27-letni Tomasz Kowalski (KW Warszawa), 29-letni Adam Bielecki (KW Kraków) i 33-letni Artur Małek (KW Katowice). Po czym bez zwłoki rozpoczęli zejście w dół.
Polakom zależało na tym, by zejść jak najniżej przed zapadnięciem ciemności. Jako ostatni schodził Tomasz Kowalski. Przed nim szedł Maciej Berbeka [obaj obecnie uznani są za zaginionych]. Choć każdy z uczestników posiadał radiotelefon to łączność była utrzymywana jedynie z Kowalskim i Arturem Małkiem (u Adama przestroiła się częstotliwość, Maciej nie używał radia z niewiadomych względów).
Tempo schodzenia Kowalskiego i idącego przed nim Berbeka zaraz po zdobyciu szczytu od pierwszych minut zejścia było dramatycznie wolne. W ciągu 7-8 godzin pokonali oni odcinek, którego pokonanie standardowo zajmuje godzinę.
Około godz. 21 we wtorek Bielecki osiągnął obóz IV (7400 m n.p.m.), o godz. 2 nad ranem w środę do obozu dotarł Małek.
Kowalski zgłosił kierownikowi przebywającemu w bazie, Krzysztofowi Wielickiemu, trudności z oddychaniem i ogólne osłabienie. W czasie schodzenia z przedwierzchołka Rocky Summit zaliczył mały upadek, w efekcie którego wypiął mu się rak. Podczas ostatniej łączności, o godz. 6.30 rano w środę, Kowalski meldował trudności z zapięciem tego raka. Mówił też, że widzi Berbekę.
Tuż przed świtem widać było z bazy na wysokości 4950 m światełko latarki na siodełku przełęczy. Rano jeden z pracowników bazy twierdził, że widział postać pod przełęczą w okolicy szczelin (uznano, że to Berbeka). Od godz. 6.30 czasu lokalnego nie było już żadnego kontaktu z zaginionymi.
O świcie w środę z obozu II (6200 m) wyszedł do góry oczekujący tam w odwodzie Karim Hayyat i ok. godz. 13 dotarł do szczelin (ok. 7700 m). Nie napotkał on żadnych śladów, widział wszystkie szczegóły drogi aż do przełęczy i wycofał się do obozu IV. Dwójkę himalaistów uznano od tego momentu oficjalnie za zaginionych.
Małek i Hayyat zostali na noc w obozie IV.
Ich zadaniem było wypatrywanie zaginionych himalaistów. W środę ok. godz. 17 opuścili obóz. W tym czasie do bazy (4900 m) dotrali Bielecki, Shaheen i Amin.
Pogoda i widoczność we wtorek i środę były dobre. Jest ok. minus 35 stopni Celsjusza na 8000 m w nocy i 27 w ciągu dnia. Nie wieje wiatr.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Facebook Artura Hajzera, kk