Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Jarosław Krawędkowski 05.02.2015

Pomoc dla zadłużonych we frankach: krytyka planu KNF. "Nie wszystkim zadłużonym będzie się opłacać"

Przewalutowanie kredytów na złotówki i umorzenie połowy różnicy między obecnym a zaciągniętym przez klienta kapitałem – takie rozwiązanie proponuje KNF dla zadłużonych w walutach obcych, w tym we frankach szwajcarskich. Ministerstwo Finansów analizuje propozycje. Analitycy zaś twierdzą, że to nierealne. Marek Belka mówi wprost: to pomysł Andrzeja Jakubiaka, nie KNF.
Eksperci radzą, by ci, którzy spłacają kredy te frankach szwajcarskich zachowali zimną krewEksperci radzą, by ci, którzy spłacają kredy te frankach szwajcarskich zachowali zimną krew PAP/Adam Warżawa
Posłuchaj
  • Szef komisji, Andrzej Jakubiak tłumaczy jakie byłyby założenia przewalutowania kredytu we franku szwajcarskim. Najpierw podział na dwa kredyty - zabezpieczony hipoteką i bez zabezpieczenia./IAR/.
  • Andrzej Jakubiak tłumaczy, że ostateczny termin spłaty drugiego kredytu byłby zgodny z terminem spłaty zobowiązania zabezpieczonego hipotecznie. Oprocentowanie tego kredytu wyniosłoby 1 procent i byłoby stałe./IAR/.
  • Prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz, powiedział dziennikarzom, że propozycję KNF trzeba dokładnie przeliczyć, gdyż dotyczą długoletnich umów./IAR/.
  • Prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz uważa, że ryzyko powinno być podzielone nie tylko na kredytobiorców i banki, ale i na NBP, rząd i Bankowy Fundusz Gwarancyjny./IAR/.
  • Wiceminister finansów, Izabela Leszczyna podczas wczorajszej sejmowej komisji finansów publicznych powiedziała, że resort przyjrzy się propozycji w sprawie kredytów denominowanych we frakach
  • Wiceminister finansów, Izabela Leszczyna (IAR): ważne są także interesy kredytobiorców w złotych oraz podatników
  • Analityk ING TFI, Paweł Cymcyk radzi kredytobiorcom, aby ci dobrze policzyli, ile zaoszczędzili na kredycie walutowym i nie spieszyli się z przewalutowaniem./IAR/.
  • Według analityka ING TFI, Pawła Cymcyka, propozycja Komisji Nadzoru Finansowego wydaje się najbardziej korzystna dla średnio zadłużonych. /IAR/.
  • Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka jest ostrożny w ocenie pomysłu rozwiązania problemu kredytów frankowych./IAR/.
Czytaj także

Nie wiadomo, czy przepisy księgowe pozwoliłyby na rozłożenie ewentualnych strat banków, powstałych po przewalutowaniu - tak prezes NBP Marek Belka komentował w środę pomysł przewalutowania kredytów frankowych, przedstawiony przez szefa KNF Andrzeja Jakubiaka.

Belka: najważniejsza jest stabilność systemu bankowego

Pytany na konferencji prasowej po posiedzeniu RPP o koncepcję przewalutowania kredytów frankowych, przedstawioną we wtorek podczas posiedzenia sejmowej Komisji Finansów przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka Belka zaznaczył, że jest to na razie koncepcja samego Jakubiaka.
– Nie jest to propozycja Komisji Nadzoru Finansowego, mam nadzieję, że będzie dyskutowana na posiedzeniu KNF - powiedział prezes NBP. Nie była też, jak dodał, omawiana na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej, więc on zna ją jedynie z wtorkowej prezentacji Andrzeja Jakubiaka w Sejmie.
–Z punktu widzenia NBP najważniejsza jest stabilność systemu bankowego, nie w interesie właścicieli banków, tylko w interesie milionów deponentów - podkreślał Belka. – Chodzi nam o to, by bezpieczeństwo kilkuset miliardów złotych depozytów nie było nawet przez moment zagrożone. Każda propozycja musi być z punktu widzenia bezpieczeństwa tych depozytów rozpatrywana - dodał.
Samo przewalutowanie, według prezesa NBP, nie musi być ani dobre, ani złe dla banków i kredytobiorców, "kwestia tylko, jak to przeprowadzić".

Kłopot z rozpisaniem strat banków po przewalutowaniu
– Wydaje mi się, że kwestią istotną jest to, czy przepisy księgowe, a także ich interpretacja przez międzynarodowych audytorów pozwoli na rozłożenie ewentualnych strat, które poniosłyby banki w wyniku zastosowania tego typu przewalutowania, o którym mówił przewodniczący Jakubiak - powiedział Belka. – Czy one dadzą się "rozsmarować" na te 20 - 30 lat, czy też nie, to jest kluczowa sprawa dla stabilności banków z punktu widzenia bezpieczeństwa depozytów - dodał.
Nie wiadomo bowiem, zwracał uwagę, czy część banków nie miałaby w efekcie utrudnionego dostępu do rynku międzybankowego. – A one muszą się finansować – powiedział szef NBP.

Resort finansów analizuje propozycje Jakubiaka

Wiceminister finansów, Izabela Leszczyna podczas wtorkowej sejmowej komisji finansów publicznych powiedziała, że resort przyjrzy się propozycji w sprawie kredytów denominowanych we frankach. Izabela Leszczyna powiedziała, że ministerstwo rozpatrzy nawet taki pomysł, który na pierwszy rzut oka, jak propozycja przewodniczącego KNF, wydaje się być ryzykowny.
Według przedstawicieli resortu ważne są także interesy kredytobiorców w złotych oraz podatników. Izabela Leszczyna powiedziała, że dla finansów państwa ważne jest to, jakie będą koszty rozwiązania proponowanego przez nadzór finansowy.

Środowisko bankowe do propozycji KNF podchodzi z dużą rezerwą

Duże nadzieje, ale mało konkretów – tak środowisko bankowe komentuje pomysł Komisji Nadzoru Finansowego na przewalutowanie kredytów we frankach. W piątek Związek Banków Polskich spotka się z nadzorem finansowym.

Prezes Związku Banków Polskich, Krzysztof Pietraszkiewicz, powiedział dziennikarzom, że propozycję KNF trzeba dokładnie przeliczyć.

Szef związku przypomniał, że umowy kredytów hipotecznych są wieloletnie, a kurs franka może się zmieniać, dlatego kredytobiorcy, którzy wzięliby na siebie część ryzyka walutowego, mogą mieć później pretensje.

Chodzi na przykład o sytuację, w której przewalutowanie następuję gdy wartość franka jest wysoka, a po zamianie waluty następuje znaczące osłabienie franka.

Przedstawiciel środowiska bankowego uważa, że ryzyko powinno być podzielone nie tylko na kredytobiorców i banki, ale także między Narodowy Bank Polski czy skarb państwa, gdyż, zdaniem Krzysztofa Pietraszkiewicza, zawiodła cała sieć bezpieczeństwa finansowego.

Eksperci o propozycji KNF: nie wszystkim może się opłacać

Eksperci radzą ostrożne przekalkulowanie propozycji KNF. Nie wszystkim propozycja nadzoru może się opłacać.

Analityk ING TFI, Paweł Cymcyk radzi kredytobiorcom, aby ci dokładnie przyjrzeli się swojemu zadłużeniu i nie podejmowali pochopnych decyzji.

Najpierw oblicz, ile zaoszczędziłeś na kredycie walutowym

Niezależnie od tego, czy ktoś ma kredyt we frankach, euro czy dolarach, powinien policzyć, czy i ile do tej pory zaoszczędził, spłacając taki kredyt w porównaniu do takiego samego zobowiązania w złotówkach.

Według Pawła Cymcyka może się okazać, że propozycje nadzoru finansowego nie są tak atrakcyjne dla kredytobiorców.

Propozycja KNF korzystna dla średnio zadłużonych

Według eksperta, propozycja Komisji Nadzoru Finansowego wydaje się najbardziej korzystna dla średnio zadłużonych.

Chodzi na przykład o osoby, które brały kredyt we frakach w najgorszym okresie czyli w II i III kwartale 2008 roku.

W ich przypadku rozwiązanie opłaca się bardziej tym, którzy wzięli kredyty na niższe kwoty, ponieważ niezabezpieczona część kredytu, oprocentowana na stałe, na 1 procent w skali roku, nie powinna zaszkodzić domowemu budżetowi.

Inaczej jest w przypadku tych, którzy zaciągali wysokie zobowiązania we frankach. Im propozycja KNF opłaca się mniej, mówi Cymcyk.

Analitycy: propozycja ma małe szanse na wejście w życie

Propozycja przewalutowania kredytów frankowych, przedstawiona przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka, ma małe szanse na wejście w życie - to najczęstsze opinie analityków i komentatorów.
Według Piotra Kuczyńskiego z firmy Xelion, pomysł Jakubiaka "jest do rozważenia", bo jego celem jej zmniejszenie ryzyka systemowego, związanego z występowaniem kredytów walutowych. – To jest oczywiście sensowne, bo nie wiadomo, co przez najbliższe 20 lat może się wydarzyć - mówi.

Zdaniem analityka, propozycja jest jednak - z drugiej strony - mało realna. – Jeżeli do realizacji tej propozycji potrzebna będzie zgoda i kredytobiorcy, i banku, to temat upada, bo jaki bank zgodzi się dobrowolnie ponieść stratę, poza sytuacjami nadzwyczajnymi? - mówi Kuczyński.

Przewalutowanie po dzisiejszym kursie może okazać się niekorzystne
Poza tym - dodaje - wielu kredytobiorców też nie musi być zachwyconych pomysłem, skoro przewalutowanie kredytu ma być nie po kursie z dniu zawarcia umowy, tylko po obecnym. Niektórzy będą raczej woleli czekać na zmianę kursu na bardziej korzystny - przyznaje analityk.
– Dlatego ta propozycja w skali makro nie rozwiąże problemu - ocenia Kuczyński. – Rozwiązałaby, gdy rząd ją przyjął i zrobił obligatoryjną, ale wtedy pojawiłyby się inne protesty i mogłyby być one jeszcze większe - zaznacza.

Podział ryzyka może okazać się niebezpieczny
Andrzej Powierża z Domu Maklerskiego Citi Handlowy zwraca uwagę, że propozycja szefa KNF zmierza do tego, by podzielić negatywne skutki zmian kursowych między klientów a banki. A to może być niebezpieczne - zaznacza - bo może otwierać dyskusję, w jakim stopniu z klientów ma być zdjęte ryzyko kursowe i może prowadzić do licytacji, "kto bardziej pomoże klientom".
– Są sprawy sądowe wszczynane przez klientów wobec banków i wydaje mi się to najlepszą drogą dochodzenia swoich praw przez tych wszystkich, którzy czują się przez banki źle potraktowani - dodaje.
– Pierwsza propozycja pana przewodniczącego była zdrowa - mówi natomiast prof. Andrzej Bień z SGH, nawiązując do pomysłu Jakubiaka, zgłoszonego w mediach, w którym mówił m.in. o przewalutowaniu po kursie z dnia zawarcia umowy kredytowej. – Oczywiście została skrytykowana przez lobby bankowe, do którego zaliczam też pana ministra finansów Mateusza Szczurka - dodaje.
Zdaniem prof. Bienia powinna po prostu obowiązywać zasada, że "każdy może przewalutować kredyt po kursie, jaki był w dniu zaciągnięcia". - To jest najuczciwsze i najprostsze - uważa ekspert.
– Obecna propozycja pana Jakubiaka jest na tyle skomplikowana, że banki będą mogły zrobić wokół tego, co tylko będą chciały - komentuje Bień. – Poza tym pan przewodniczący nie ma narzędzi, by to wprowadzić, potrzebna byłaby ustawa - dodaje.

Jakubiak: chodzi o podzielenie odpowiedzialności

Za sytuację powstałą w związku z kredytami we frankach odpowiadają zarówno banki, jak i kredytobiorcy, więc obie strony powinny wziąć na siebie koszty rozwiązania tego problemu - powiedział we wtorek szef KNF Andrzej Jakubiak.

Szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak tłumaczy, jakie byłyby założenia przewalutowania kredytu we franku szwajcarskim.

Przewalutowanie - jednorazowe i dobrowolne

Przewalutowanie - jak mówił - powinno być jednorazowe i dobrowolne; obie strony, zarówno kredytobiorcy, jak i banki, powinny się ze sobą dogadać. - Strony muszą dojrzeć do tego, że taką transakcję chcą zawrzeć - powiedział. Dodał, że ma nadzieję, że banki to zrozumieją.
Operacja ta powinna być - zdaniem Jakubiaka - neutralna dla budżetu i neutralna podatkowo dla kredytobiorców.

- Bierzemy wartość zadłużenia we frankach szwajcarskich i tę wartość przeliczamy po aktualnym średnim kursie NBP - wyjaśniał szef KNF.

Kredyt we franku podzielony na dwa kredyty

KNF proponuje podział dotychczasowego kredytu wyrażonego w złotych na dwa kredyty. Pierwszy byłby kredytem zabezpieczonym hipotecznie o pierwotnej wartości nieruchomości w złotówkach.

Drugi kredyt bez zabezpieczenia hipoteką

Drugi kredyt nie byłby zabezpieczony hipotecznie. W przybliżeniu, zdaniem Andrzeja Jakubiaka, odzwierciedliłby konsekwencje osłabienia złotówki w stosunku do franka szwajcarskiego.

Stan zadłużenia kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadałby odpowiedniemu kredytowi zaciągniętemu wcześniej w złotówkach.

Różnica spłacana w połowie, a reszta umarzana

Andrzej Jakubiak zaznacza, że pozostałą różnicę w połowie spłaciłby klient. Reszta zostałaby umorzona.

- Bank dokonuje umorzenia zgodnie z harmonogramem spłaty. - Umorzenie następuje 50 do 50, a za każdy tysiąc spłacany przez klienta bank umarza drugi tysiąc - wyjaśniał szef KNF.
-To jest propozycja, która eliminuje ryzyko systemowe - powiedział Jakubiak. - Nie daje zadowolenia wszystkim, ale przynajmniej rozkłada koszty w czasie - mówił.

Dodał, że zgodnie z tą propozycją kredytobiorca we frankach nie będzie uprzywilejowany wobec tego, który wziął kredyt w złotówkach. Dodał, że swoją propozycję przedstawił premier Ewie Kopacz i "spotkało się ze zrozumieniem".

Stałe oprocentowanie 1 proc.

Ostateczny termin spłaty drugiego kredytu byłby zgodny z terminem spłaty zobowiązania zabezpieczonego hipotecznie. Oprocentowanie tego kredytu wyniosłoby 1 procent i byłoby stałe.

Klient dopłaca do różnicy między ratami we franku i złotych

Szef KNF powtórzył też postulat o którym mówił już kilka tygodni temu. Chodzi o uzupełnienie, przez kredytobiorcę, różnicy między sumą dotychczasowych rat we franku, a sumą rat jaką spłacałby w złotówkach.

Dzięki takiemu rozwiązaniu straty banków rozłożone byłyby na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat i powinny wynieść około 1 - 1,2 miliarda rocznie.

Jakubiak o "groźbie systemowej"

Jakubiak wyjaśniał, że przedstawił swoją propozycję, bo jego medialna wypowiedź sprzed dwóch tygodni, gdy po raz pierwszy zgłosił ten pomysł, wywołała "duże zamieszanie". - Dlatego to powiedziałem? Rolą nadzorcy jest zapobieganie ryzyku systemowemu - powiedział. - Ze zdumieniem czytałem, że postradałem rozum - dodał.
Banki sztucznie zwiększyły aktywa, coraz więcej pozwów
Groźba systemowa, według Jakubiaka, polega m.in. na tym, że "banki w sposób sztuczny zwiększyły swoje aktywa", a także pojawia się coraz więcej pozwów zbiorowych, w których pozywający twierdzą, że banki wprowadziły ich w błąd.

Kredyty we frankach udzielane w poprzednich latach "zbyt liberalnie"

Szef KNF wyjaśniał też, w jakich okolicznościach doszło do pojawienia się problemu z kredytami we frankach. Relacjonował, że w latach 2006-08 nastąpił bardzo duży wzrost liczby kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich, a w 2008 r. 70 proc. kredytów było denominowanych w tej walucie. Czasem zasady udzielania tych kredytów były "zbyt liberalne" - mówił.
Tłumaczył, że nadzór bankowy nie przypilnował wtedy, by tych kredytów nie było za dużo, bo lata 2006-08 były czasem tworzenia się nowych struktur nadzoru finansowego, a sam nadzór bankowy przeszedł do KNF (powstałej w 2006 r.) dopiero od 1 stycznia 2008 r.

IAR/PAP, jk

/