Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Sławomir Dolecki 11.03.2022

NBP prognozuje dwucyfrową inflację na 2022 rok. "Dużo zależy od tarczy antyinflacyjnej"

Inflacja w 2022 r. wyniesie 10,8 proc. - wynika z centralnej ścieżki projekcji inflacji, opublikowanej w piątek przez Narodowy Bank Polski. W 2023 roku inflacja obniży się do 9 proc., a w 2024 r. spadnie do 4,2 proc. Przy czym - w opinii NBP - dużo zależy od tego, jak długo będzie utrzymywana tarcza antyinflacyjna.

- Gdyby tarcza miałaby być utrzymana do końca roku, to efekt wynosi 1,6-1,7 pkt,. o tyle byśmy mieli niższą inflację w tym roku, więc w takim wypadku inflacja wyniosłaby ok. 9,1 proc. w tym roku, ale wtedy pik inflacji mielibyśmy w 2023 roku - powiedział wicedyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP Jacek Kotłowski.

Wśród czynników, które NBP wskazał jako napędzające inflację, są ceny surowców energetycznych, takich jak gaz, ropa naftowa i węgiel, ceny żywności, które rosną z powodu zakłóceń w dostawach z Rosji i Ukrainy oraz ze względu na wzrost cen nawozów, a także z powodu zerwania łańcuchów dostaw. Te czynniki negatywnie wpływały na gospodarkę światową jeszcze w okresie wychodzenia świata z pandemii, a rosyjska napaść na Ukrainę tylko je wzmocniła.

Próg średniej opłacalności importu

Dodatkowym czynnikiem, który dotyka m.in. Polskę, jest wzrost awersji do ryzyka, oznaczający odpływ inwestorów z polskiego rynku, co powoduje osłabienie naszej waluty.

- Globalny wzrost awersji do ryzyka przejawia się odpływem inwestorów z rynków rozwijających się i tutaj mamy spektakularne osłabienie złotego do poziomu, który z całą pewnością nie jest uzasadniony fundamentalnie. Dość powiedzieć, że bieżące notowania złotego do euro są na progu średniej opłacalności importu, a w przypadku notowań złotego do dolara ten próg już przekraczają - tłumaczył dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP Piotr Szpunar.

Dodał, że należy spodziewać się umocnienia złotego.

- To w rozsądnym horyzoncie musi się unormować - zaznaczył dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP

Spadek tempa wzrostu PKB

Ekonomiści NBP spodziewają się także niższego niż wcześniej tempa wzrostu PKB w Polsce. Wzrost PKB w 2022 r. wyniesie 4,4 proc. - wynika z centralnej ścieżki marcowej projekcji NBP. W poprzedniej projekcji, z listopada, ten wzrost prognozowany był na 4,9 proc.

Jeszcze mocniejsza zmiana prognoz wzrostu PKB widoczna jest dla roku 2023. W poprzednim raporcie o inflacji, z listopada 2021 r., prognozowano wzrost PKB w 2023 r. na 4,9 proc., zaś w obecnym mówi się o wzroście na poziomie 3 proc. Z kolei w roku 2024 wzrost PKB ma wynieść 2,7 proc.

Jednak widoczny w Polsce, jak i na całym świecie spadek tempa wzrostu PKB ma być jednym z powodów, dla którego można oczekiwać spadku inflacji. Dodatkowym czynnikiem będzie stabilizacja cen surowców, co będzie wynikać z jednej strony ze zwiększenia podaży (dyrektor Szpunar wskazywał m.in. na oczekiwany wzrost wydobycia ropy z łupków w USA), a z drugiej ze zmniejszonego zapotrzebowania ze względu na niższy wzrost PKB. Jednak nie oznacza to powrotu cen surowców do poziomów sprzed rosyjskiej napaści na Ukrainę.

- Sieci dostaw przerwanych w wyniku agresji Rosji na Ukrainę zostaną odbudowane, ale nastąpi to później i będzie trwało dłużej niż można się było wcześniej spodziewać, poza tym, do poziomu cen sprzed pandemii nie dobijemy - powiedział Piotr Szpunar.

Poziom kursu złotego nie ma uzasadnienia

W przypadku Polski dodatkowym czynnikiem ograniczającym inflację powinno być umocnienie złotego.

- Ograniczeniu inflacji będzie sprzyjać polityka pieniężna i umocnienie złotego, poziom kursu nie ma uzasadnienia w fundamentach polskiej gospodarki i nie jest spójny z prowadzoną przez NBP polityką pieniężną, więc należy oczekiwać, że poziom kursu będzie powracać do fundamentów - dodał dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP.

W czasie prezentacji raportu o inflacji Piotr Szpunar odniósł się do sytuacji za wschodnią granicą.

- Skala spowolnienie gospodarczego w tym roku będzie trochę wyższa niż wcześniej szacowano - ma to związek z wojną na Ukrainie - wyjaśnił.

Dodał, że przed zbrojną agresją Rosji na Ukrainę oczekiwano pewnego obniżenia tempa wzrostu.

- Mieliśmy popandemiczne odbicie gospodarki, bardzo silne, z dynamiką PKB bardzo wysoką - ponad 7 proc. w IV kwartale - taki stan nie mógł się utrzymać i oczekiwaliśmy stopniowego spadku tempa wzrostu PKB - dodał.

Wyjaśnił, że teraz to spodziewane tempo wzrostu gospodarczego musi być zrewidowane nieco w dół.

PR24.pl, IAR, PAP, DoS