Spotkanie przebiegało pod dyktando Djokovica. Wicelider światowego rankingu nie miał żadnego problemu z pokonaniem 44. na tej liście rywala.
Aż dwukrotnie jednak wstrzymano ich zmagania z powodu deszczu. Za pierwszym razem - przy stanie 4:1 - przerwa trwała ponad godzinę i zawodnicy udali się do szatni. W drugim przypadku opady były mniej intensywne i zawodnicy czekali, siedząc na krzesełkach ustawionych przy korcie.
Znany z poczucia humoru Serb najpierw puścił kilkakrotnie oko w kierunku kamery, a następnie zaprosił stojącego obok chłopca od podawania piłek, by usiadł obok niego. Djoković wziął od niego parasolkę i poczęstował wodą do picia, a następnie wdał się w rozmowę z nim. Gdy sędzia zdecydował o powrocie do gry, tenisista z Belgradu uścisnął dłoń chłopcu i oddał mu parasolkę.
Niedawno Serb zaimponował też innym gestem. Tuż przed Roland Garros wygrał ważną imprezę w Rzymie (w finale pokonał Hiszpana Rafaela Nadala). Po zakończeniu finałowego meczu narysował na ziemnej nawierzchni serce. Jak przyznał - myślami podczas tego turnieju był przede wszystkim z ludźmi, którzy walczyli z powodzią na Bałkanach. Serb zadedykował więc zwycięstwo w stolicy Włoch i przeznaczył całą nagrodę pieniężną z turnieju na rzecz ofiar powodzi w Bośni.
Z powodu deszczu pierwsze poniedziałkowe spotkania rozpoczęły się z ponadgodzinnym opóźnieniem.
Djoković w drugiej rundzie tegorocznej edycji Roland Garros (pula nagród 23,968 mln euro) zmierzy się z Francuzem Jeremym Chardym.
27-letni Serb ma na koncie sześć triumfów w imprezach Wielkiego Szlema, ale jeszcze ani razu nie wygrał turnieju tej rangi w Paryżu.
ps, man