Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Aneta Hołówek 01.07.2014

Radwańska ma na korcie coraz mniej argumentów. "Nie rozwija się" - uważa trener Polki

Trener Agnieszki Radwańskiej Tomasz Wiktorowski przyznał, że trudno wyjaśnić nagłą niemoc jego podopiecznej w meczu 1/8 finału Wimbledonu przegranym z Rosjanką Jekateriną Makarową. - Wyglądało to, jakby przestała grać i nie próbowała wrócić - ocenił.

- Słowem kluczowym w tym wypadku jest, że coś się załamało, bo nie było powodu, by tak się stało. Do stanu 3:3 był to dobry mecz, na wysokim poziomie. Tylko że spotkanie trwa co najmniej dwa sety. A Agnieszka od tego momentu, gdy straciła szansę na "breaka" (w szóstym gemie) przestała grać. Z mojej perspektywy i telewizora chyba również wyglądało, jakby przestała grać i nie próbowała wrócić. To jest niepokojące - podkreślił Wiktorowski.
Na pytanie, czy pamięta podobną sytuację, odpadł: - Proszę wygooglować ostatni mecz z Makarową, chociażby.
Odniósł się też do słów swojej podopiecznej, która podczas konferencji prasowej przyznała, że nie miała pomysłu, jak przeciwstawić się Makarowej.
- Jeden pomysł jest uniwersalny w takich momentach - walczyć o każdą piłkę. To jest zawsze najlepsze i jedyne rozwiązanie. Ona o tym wie. Wtedy mogą pojawić się inne pomysły, jak wygrać taki mecz z dziewczyną dobrze dysponowaną, jak Rosjanka - dodał.
Zaznaczył przy tym jednak, że choć Makarowa dobrze się zaprezentowała, to nie jest to tenisistka, z którą 25-letnia Polka mogłaby przegrać dwa razy z rzędu.
- Może przytrafić się wpadka, bo jest się tylko człowiekiem. Ale po pierwsze nie powinno się raczej to zdarzyć tu, na Wimbledonie, a po drugie nie dwa razy z rzędu. Agnieszka jest zbyt doświadczoną zawodniczką, żeby taki błąd popełnić po raz drugi, a w zasadzie scenariusz tego meczu wyglądał identycznie jak ten z Nowego Jorku (w 1/8 finału US Open Makarowa wygrała 6:4, 6:4) - analizował.
Ocenił, że czwarta runda wielkoszlemowych zmagań w Londynie jest średnim wynikiem, w porównaniu z dotychczasowymi rezultatami krakowianki w tej imprezie.
- Zdarzało się gorzej i lepiej. Jednak na tę chwilę, ze statusem, jaki ma i z celami, jakie mamy obrane, to nie był to dobry występ. Trzeba to sobie powiedzieć prosto w oczy - zaznaczył.
Przyznał, że negatywnie ocenia ostatnie tygodnie w wykonaniu Radwańskiej.
- Patrzę, na to, co się stało i w pewnym sensie na postawę Agnieszki. Przede wszystkim chodzi o Wimbledon i majowy French Open. To są najważniejsze turnieje, pod nie się pracuje i chce się je wygrywać, będąc w pierwszej piątce na świecie - argumentował.
Przyznał, że ostatnie tygodnie nie napawają optymizmem. Zaznaczył, że zawodniczka nie cofa się pod względem prezentowanego poziomu.
- Nie zauważyłem też jednak, żeby się rozwinęła. Trzeba odpocząć, zregenerować siły i pracować jeszcze ciężej - podsumował.
Odniósł się także do opinii, że jego podopiecznej brakuje "instynktu zabójcy" i nie potrafi rozstrzygać na swoją korzyść decydujących akcji w ważnych spotkaniach.
- Jest takie zagrożenie. Jeśli tak jest, to nigdy nie będzie się wielkim, wielkim zawodnikiem. Taki status mają Serena Williams, Maria Szarapowa. Agnieszka aspiruje do tego. Ma jeszcze chwilę czasu, ale on się kurczy. Wielkich szlemów, które może zagrać na super poziomie zostało jej ze trzy lata. Wiele fantastycznych meczów jednak wygrała, a wtedy się cieszymy i nie osądzamy. Może prawda leży pośrodku Na pewno za często przytrafiają się takie porażki jak ta w trzeciej rundzie tegorocznego Roland Garros czy w półfinale Australian Open - potwierdził.
Podkreślił, że on i 25-letnia Polka mają w planie zwiększenie siły czwartej rakiety świata, która pod względem warunków fizycznych odbiega od kilku czołowych zawodniczek.
- Nie trzeba być wielkim ekspertem, żeby ocenić, że fizyka nie jest i nigdy nie była taka, jak powinna być. Z perspektywy telewizora czy kanapy łatwo ocenić pewne braki, a stanąć z nimi twarzą w twarz to co innego. Najpierw trzeba przygotować ciało. Marcowa kontuzja nogi była efektem tego, że w listopadzie i grudniu Agnieszka próbowała na siłowni zrobić ciężki trening - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że w porównaniu z poprzednimi latami stan zdrowia zawodniczki się poprawia, omijają ją poważne urazy.
- To dopiero mały kroczek. Potem będzie mogła zrobić ciężki trening, by przygotować się na dalszą część sezonu. Jest doświadczoną, ale też na tyle młodą zawodniczką, że może wprowadzić zmiany. Nie zmieni budowy ciała, nie urośnie, ale na pewno może być silniejsza - przekonywał.
Jak jednak zaznaczył, praca nad tym może spowodować okres słabszych wyników.
- Nie jest tak, że w tym czasie będzie bez przerwy na szczycie. Pojawią się wpadki, gorsze turnieje i momenty. Nie boimy się tego. To jest wpisane w tę dyscyplinę. Może spaść w rankingu, ale potem wróci i nie jest powiedziane, że nie wygra Wielkiego Szlema czy nie zostanie numerem jeden na świecie - wyliczał.
Zaznaczył, że nie zamierza dokonywać korekty techniki uderzenia piłki przez krakowiankę.
- Po tym względem jest już ukształtowaną zawodniczką. Możemy pracować nad techniką poruszania się po korcie - dodał.

PAP, ah