Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Paweł Słójkowski 09.04.2018

Ekstraklasa: Lech, Jagiellonia czy Legia? Czas ruszyć na ostatnią prostą sezonu

W piątek ruszy ostatnia prosta sezonu 2017/18 w Ekstraklasie, kilka tygodni dzieli nas od tego, by poznać mistrza i spadkowiczów. Czy Lech Poznań stanie na wysokości zadania, a któraś z zagrożonych ekip jeszcze zerwie się do walki?
Posłuchaj
  • Sytuację przed rozpoczęciem rywalizacji w grupach mistrzowskiej i spadkowej skomentował dla Polskiego Radia były reprezentant Polski Radosław Majdan. Rozmawiał z nim Maciej Nowak (IAR)
Czytaj także

Ekstraklasa momentami bywa absurdalna, a nagrania wyczynów niektórych zawodników czy dość przypadkowych akcji robią furorę w mediach społecznościowych, to jednak mówimy o naszym ligowym podwórku. Mamy je na co dzień, znamy od podszewki. Ma wiele wad, ale jest znana, choć przecież totalnie nieprzewidywalna.

Tak przedstawia się ligowa tabela po rundzie zasadniczej:


Ekstraklasa Ekstraklasa

Niespodziewani bohaterowie

Czego mogliśmy spodziewać się przed startem sezonu? Przynajniej kilka rzeczy, które wiemy od sobotniego wieczora, jest co najmniej niespodziewanych.

Wisła Płock zdecydowała się zwolnić trenera na dziewięć dni przed inauguracją rozgrywek. Był to niepokojący sygnał, wielu ekspertów przewidywało, że "Nafciarze" będą w trudnej sytuacji. Stało się jednak odwrotnie - Wisła jest jedną z rewelacji tego sezonu, w 30. kolejce ograła Jagiellonię na jej stadionie, zapewniając sobie czwartą lokatę na koniec rundy zasadniczej. Europejskie puchary dla piłkarzy Jerzego Brzęczka nie zdziwią już chyba nikogo.

Zaskakujący rezultat? Oczywiście, jednak nie aż tak jak to, co działo się w Kielcach. Korona przyzwyczaiła do tego, że w ostatnich sezonach praktycznie nieustannie znajduje się w stanie przypominającym oblężenie. Media informowały o problemach finansowych, zmianach personalnych, roszadach na trenerskiej ławce, problemach ze skompletowaniem składu. Trener Gino Lettieri praktycznie od początku swojej przygody w Ekstraklasie musiał radzić sobie z wieloma nieprzychylnymi opiniami. Ale pokazał, że nikogo nie można skreślać tak szybko.

Oklaski dla Górnika

Kielczanie przed ligowym finiszem pewnie awansowali do czołowej ósemki, prezentowali się zaskakująco dobrze. Wystarczy wspomnieć, że ma na swoim koncie aż trzy porażki mniej niż jeden z kandydatów do tytułu - warszawska Legia. Zamiast walki o utrzymanie mogą bez kompleksów stanąć z ligową czołówką.

Może trudno to racjonalnie wytłumaczyć, ale nikt nie powinien kwestionować osiągnięć tych zespołów. Podobnie jest z Górnikiem Zabrze, który w ostatnich tygodniach stracił rozpęd, jednak wciąż trzeba go uznawać jako jedną z największych sensacji dobiegających końca rozgrywek.

Beniaminek pod wodzą Marcina Brosza imponował od samego startu, pokazując reszcie stawki, że budowę zespołu można oprzeć na młodzieży. Wieteska, Żurkowski i Ambrosiewicz pokazali się ze świetnej strony, a do tej układanki trzeba jeszcze dodać tych, którzy wskoczyli na wyższy poziom. Damian Kądzior i Rafał Kurzawa znajdują się w planach Adama Nawałki, doświadczony Angulo strzelał na potęgę, w bramce dobre prezentował się Tomasz Loska. Brosz miał pomysł, a piłkarze potrafili go świetnie realizować. Tak atrakcyjna gra sprawiała jednak, że ręce same składały się do oklasków. Głód piłki na wysokim poziomie jest w Zabrzu ogromny, a Brosz i spółka zdołali w pewnym stopniu go zaspokoić.

Zadyszka złapała Górnika w rundzie wiosennej, ostatnie zwycięstwo (nie licząc meczu z Piastem) miało miejsce 19 lutego, co sprawiło, że zespół osunął się w tabeli na piątek miejsce. Co by się jednak nie zdarzyło, ten sezon po prostu trzeba uznać za udany.

Terminarz zadecyduje?

Choć różnice punktowe przed ostatnimi siedmioma kolejkami są niewielkie, w wyścig o tytuł największe szanse mają Lech Poznań, Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa. Kto jest w najkorzystniejszej sytuacji?

"Kolejorz" w tym sezonie nie poniósł jeszcze porażki na własnym boisku, a przy Bułgarskiej podejmie głównych rywali. Świetną skutecznością imponuje Christian Gytkjaer, jego dyspozycja może być kluczem do sukcesu. Seria czterech kolejnych wygranych czyni z poznaniaków naprawdę mocnego kandydata do odebrania mistrzostwa znienawidzonej Legii.

Jagiellonia z czterech ostatnich meczów przegrała aż trzy, najmocniej zabolała porażka 1:5 z Lechem, kiedy to piłkarze z Podlasia zostali doszczętnie rozbici. Ireneusz Mamrot dokonał rzeczy naprawdę wartej szacunku - sprawił, że niewiele osób tęskni za Michałem Probierzem. Wiemy, że los trenerów w Ekstraklasie nie jest zbyt łaskawy, a o losie szkoleniowca może zadecydować zaledwie kilka słabszych spotkań. Mamrot jednak nie tylko przetrwał, potrafił stworzyć naprawdę ciekawą drużynę, która na pewno nie porzuci marzeń o mistrzostwie - w ubiegłym sezonie biła się o nie aż do ostatniej kolejki. Teraz apetyt jest jeszcze większy.

Szalenie trudne zadanie ma przed sobą Legia. Jeszcze nigdy mistrz Polski nie miał na swoim koncie 10 porażek. Ekipa Romeo Jozaka jest targana wieloma problemami, nie prezentuje oczekiwanego stylu, dominują w niej obcokrajowcy, w dodatku średnia wieku jest najwyższa od lat. Obrońca tytułu musi wspiąć się na wyżyny. Jeden punkt straty do Lecha Poznań to dobry punkt wyjścia, ale kalendarz pokazuje jasno, że poprzeczka jest zawieszona wysoko. Ostatni mecz w sezonie Legia rozegra na stadionie Lecha. Czy to wtedy rozstrzygną się losy tytułu? Na pewno byłoby to piorunujące zakończenie.

Czytaj dalej
Wisła Lech 1200.jpg
Poznaliśmy terminarz rundy finałowej. Szlagier w Poznaniu na koniec ligi

Magiczny Carlitos

Po kim można było spodziewać się więcej? Tutaj szybko przychodzi na myśl Zagłębie Lubin, które do końca musiało walczyć o ósemkę, ale nie pokazało praktycznie nic, co na dłużej mogłoby zostać w pamięci. Wiemy, że w Lubinie było dużo zapowiedzi odnośnie tego, że będzie duży nacisk na dawanie szans młodzieży z prężnie działającej klubowej akademii, jednak lubinianie wcale nie są w czołówce zespołów dających szansę młodym zawodnikom. Być może spokojne najbliższe tygodnie to zmienią.

W podobnej sytuacji jest Wisła Kraków, która potrafiła w tym sezonie rozgrywać naprawdę dobre mecze, ale przede wszystkim działo się to za sprawą chyba najlepszego obecnie piłkarza w całej lidze. Carlitosem już teraz interesują się znacznie mocniejsze kluby i pytanie, czy w kolejnym sezonie będziemy mogli oglądać go przy Reymonta.

Bez jego bramek "Biała Gwiazda" byłaby w znacznie trudniejszej sytuacji. Obecnie może grać na luzie, bez presji i wielkich oczekiwań - cel na ten sezon został spełniony, ale czy jest podstawa do tego, by budować zespół, mogący nawiązać do najlepszych tradycji? Do takich stwierdzeń jeszcze daleko.

Zryw w stronę utrzymania?

Widmo spadku cały czas wisi nad Sandecją i Termaliką. Choć strata do bezpiecznej pozycji jest niewielka, trudno uwierzyć w to, by dwie zamykające tabelę drużyny nagle znalazły sposób na to, by zatrzeć beznadziejne wrażenie, jakie sprawiały dotychczas.

Zaledwie 4 zwycięstwa Sandecji (ostatnie miało miejsce jesienią), najmniej strzelonych goli z całej stawki i największa liczba straconych przez Termalikę robią bardzo niekorzystne wrażenie, ale przecież w historii Ekstraklasy widzieliśmy bardziej nieprawdopodobne scenariusze.

Pewne utrzymania wydają się Cracovia i Pogoń, które w ostatnim czasie wyszły z dołka, "Pasy" razem z Arką walczyły zresztą o grupę mistrzowską. Dobrą pracę w Gliwicach wykonał Waldermar Fornalik, pokazując, że jego drużyny po prostu nie schodzą poniżej pewnego poziomu. "Portowcy" od momentu pojawienia się w klubie Kosty Runjaicia punktują naprawdę przyzwoicie, a jeszcze kilka miesięcy temu to przecież oni zamykali tabelę.

W derbowym starciu z Arką popisała się Lechia Gdańsk, dając swoim fanom coś na otarcie łez i nadzieję na lepsze jutro. W Gdańsku powodów do zadowolenia było w tym sezonie jak na lekarstwo, już od jakiegoś czasu mówiono jasno, że głównym celem pozostaje utrzymanie. Piotr Stokowiec ma na razie jedno zadanie, o budowie drużyny będzie miał czas pomyśleć później. Najpierw będzie musiał się jednak upewnić, że będzie ona występować w elicie.

Mocnej pozycji nie ma na pewno Śląsk Wrocław. Tadeusz Pawłowski swój ostatni mecz w Ekstraklasie wygrał w... 2015 roku. Śląsk w całym sezonie nie potrafił sięgnąć po komplet punktów w delegacji, ma problemy ze skutecznością, cały czas wygląda nieprzekonująco. O ile jeszcze na początku rozgrywek sytuacja nie wyglądała dramatycznie, a skład (przynajmniej "na papierze") nie robił najgorszego wrażenia, w tym momencie są wszelkie podstawy do bicia na alarm. Ostatnie siedem meczów może być bardzo nerwowym okresem dla kibiców, zwłaszcza, jeśli ostatni zryw w kierunku pozostania w lidze zrobi Termalica.

Ekstraklasa, już po podziale na dwie grupy, wróci do gry w piątek - Lech zagra u siebie z Koroną Kielce, a Arka (tym razem jako gospodarz) spróbuje zrewanżować się Lechii za bolesną porażkę w derbach.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl