Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Agnieszka Szałowska 04.04.2011

Wszyscy winni, tylko nie my

Polski Związek Piłki Nożnej winę za stadionowe burdy zwala na kluby piłkarskie, te odbijają piłeczkę w stronę rządu, który z kolei zasłania się dobrym prawem, nieegzekwowanym przez kluby. A kibole dalej demolują.
PseudokibicePseudokibicefot. East News

W rozegranym 25 marca meczu Polska przegrała z Litwą 0:2. Ale to nie piłkarze przysporzyli nam największego wstydu, lecz kibice, którzy jeszcze przed meczem bili się z litewskimi ochroniarzami, a w trakcie spotkania co chwilę wywoływali burdy. W Kownie konieczne było użycie gazu łzawiącego.

- Nie będziemy się wzbraniać przed pokryciem części kosztów renowacji stadionu w Kownie. To nie jedyne koszty jakie musimy płacić za wybryki chuliganów. Kary, które płacimy do UEFA czy FIFA sięgają już ponad 200 tys. franków - powiedział w Trójce Zdzisław Kręcina, sekretarz generalny PZPN.

Działacz podkreślił, że poza wyznaczaniem kar finansowych PZPN nie ma żadnego wpływu na kluby piłkarskie, a to właśnie one odpowiedzialne są za kontrolę nad zachowaniem kibiców.

Kręcina przyznał, że w klubach toleruje się wybryki pseudokibiców z obawy przed utratą frekwencji na stadionach. – Nie będzie jednak takich sytuacji podczas meczy w ramach eliminacji do mistrzostw euro czy świata – zapewnił. Jego zdaniem losowanie biletów wśród zgłoszeń z całej Polski rozwiązuje problem zorganizowanych grup.

Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu i Turystyki przyznał, że w procesie przygotowania do Euro 2012 kluczową sprawą nie jest infrastruktura, ale właśnie bezpieczeństwo. – Mamy bardzo dobre prawo, problemem jest jego egzekwowanie i wykorzystywanie - podkreślił. Świadczy o tym mała liczba zakazów nakładanych przez kluby na rozrabiających kibiców. Od 2009 roku nałożono jedynie 170 zakazów klubowych. Dla porównania sądy wydały ich ponad 1700.

Zarówno Zdzisław Kręcina, jak i Jakub Kwiatkowski są zdania, że w trakcie Euro 2012 uda się uniknąć wydarzeń podobnych do tych, jakie miały miejsce w Kownie.

Jeszcze wiekszymi optymistami są sportowi dziennikarze. - Będziemy doskonałymi gospodarzami! Lubimy się popisywać, każdy klub będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony, a i polska gościnność objawi się w całej okazałości - stwierdził Paweł Zarzeczny z "Polska The Times". Jego zdaniem, biorąc pod uwagę statystyki, bardziej niebezpieczna jest jazda na nartach czy uczestnictwo w wiejskim weselu, niż pójście na mecz.

Adam Godlewski z tygodnika "Piłka nożna" dodał, że gdy wybije godzina, gdy przyjadą zagraniczni goście Polscy kibice staną na wysokości zadania.

Rzecznik ministerstwa sportu uważa jednak, że istnieje konieczność wprowadzenia proponowanego przez ministra sprawiedliwości rozwiązania. Nowy przepis dopuszcza stosowanie elektronicznego monitoringu chuliganów, czyli "zdobienia" ich specjalnymi bransoletami. Kibic objęty okresowym zakazem uczestnictwa w meczach nie będzie mógł opuszczać swojego domu w trakcie rozgrywek, a uszkodzenie założonej na rękę lub nogę bransolety oraz wyjście z domu w trakcie meczu będzie przestępstwem.

– Przede wszystkim jednak, jeżeli zdarzają się takie skandaliczne sytuacje, wszystkie środowiska: policja, rząd, prokuratura i środowiska piłkarskie powinny wypracować wspólny element działań, bo dziś jest tak, że każdy zrzuca ta odpowiedzialność na inną stronę – podsumował Jakub Kwiatkowski.

Aby usłyszeć co na ten temat sądzi Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji Polski oraz trójkowi słuchacze, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

Zapraszamy także do zapoznania się z artykułem "Szarak nie zrozumie kibica" Aleksandry Krzyżaniak-Gumowskiej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".

Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku tuż po godz. 12.00.