PGE Skra wygrała 3:0, spędzając na boisku niewiele ponad godzinę, bo doskonale funkcjonował jej blok. W pierwszym secie sam Daniel Pliński aż cztery razy zatrzymał atakujących rywali, a po drugiej partii bełchatowianie mieli na koncie aż 10 punktowych bloków, przy zaledwie 2 gospodarzy. Różnica na tym poziomie, to prawdziwa przepaść.
Trener Jacek Nawrocki obawiał się o formę fizyczną swoich podopiecznych, którzy 5 godzin przed meczem odbyli… przymusowy, godzinny spacer po górach.
– Gdy wracaliśmy z czwartkowego rozruchu w hali, nasz autobus utknął w korku i uznaliśmy, że już lepiej się przejść – mówił szkoleniowiec PGE Skry.
Jego obawy zdawał się potwierdzać początek spotkania, bo bełchatowianie popełniali wiele błędów i przegrywali nawet 8:13. Potem jednak zdobyli 8 kolejnych punktów i już ani przez moment nie dali przeciwnikom nadziei na dobry wynik.
Zespołowi z Budvy nie pomogło nawet wejście na boisko mistrza olimpijskiego z Sydney Veljko Petkovicia, który też nie był w stanie zmylić bełchatowskiego bloku.
Na trybunach Hali Centrum Śródziemnomorskiego pojawiło się sporo kibiców, którzy największymi oklaskami nagrodzili grającego jeszcze niedawno w Budwie Konstantina Cupkovicia. Serb w PGE Skrze jest na razie rezerwowym, ale i tak w każdym momencie gdy spiker wymieniał jego nazwisko, widzowie bili gromkie brawo.
Budvanska Rivijera Budva - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 17:25, 22:25)
Budvanska Rivijera Budva: Milan Markovic, Ivan Raic, Nemanja Dukic, Gojko Cuk, Simo Dabovic, Vojin Cacic, Ivan Rasovic (libero) oraz Veljko Petkovic, Nemanja Stevanovic, Vladimir Cedic.
PGE Skra Bełchatów: Michał Winiarski, Marcin Możdżonek, Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Daniel Pliński, Miguel Falasca, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Woicki, Aleksandar Atanasijevic, Konstantin Cupkovic, Wytze Kooistra.
ah