Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 21.10.2011

Widzew chce pozbyć się legijnej klątwy

Niedzielny mecz Legii z Widzewem powinien być najciekawszym wydarzeniem 11. kolejki Ekstraklasy. Prestiż jest duży, ale faworyta wskazać łatwo - legioniści wygrali z łodzianami dziesięć ostatnich spotkań.
Stadion Legii WarszawaStadion Legii Warszawafot. Adam Polak/Legia Warszawa

Ligowy kalendarz sezonu 2011/2012 został tak ułożony, że dwa najważniejsze mecze z punktu widzenia kibiców Widzewa odbywają się bezpośrednio po sobie. W poniedziałek podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego przegrali derby z ŁKS 0:1 (po golu... byłego legionisty Marcina Mięciela), a teraz muszą stawić czoła świetnie spisującej się ostatnio warszawskiej jedenastce.

Na deser, trzy dni po meczu ligowym na Łazienkowskiej, oba zespoły... znów zagrają w Warszawie. Tym razem w 1/8 finału Pucharu Polski.

Po 10 kolejkach ekstraklasy Legia jest czwarta (18 pkt, jeden mecz zaległy), a Widzew ósmy (14 pkt). Jeśli chodzi o formę sportową, warszawiacy i łodzianie znajdują się na przeciwnych biegunach. Piłkarze Macieja Skorży wygrali w lidze trzy mecze z rzędu bez straty gola, a łodzianie doznali dwóch porażek.

Skorża studzi nastroje

- To kolejne wyzwanie. Odczuwamy lekkie zmęczenie, lecz interesuje nas tylko zwycięstwo. Spotkania z Widzewem zawsze elektryzują kibiców i budzą dodatkowe emocje. Musimy być gotowi fizycznie i mentalnie. Wcześniej bywało tak, że po osiągnięciu dobrych wyników następowało rozluźnienie. Nie możemy sobie teraz na nie pozwolić. Wśród rywali podoba mi się kilku zawodników, m.in. Gruzin Nika Dżalamidze. Do gry wróci Ugochukwu Ukah, który tworzy ciekawą parę stoperów z Jarosławem Bieniukiem - ocenił trener Legii Maciej Skorża.

Szkoleniowiec "Wojkowych" przyznał, że kontuzja Jakuba Wawrzyniaka nie jest groźna, ale być może tym razem reprezentacyjny obrońca odpocznie.

- Nie wykluczam, że dam mu wolne, a z Widzewem zagrają Tomasz Kiełbowicz, Jakub Rzeźniczak lub Marcin Komorowski - dodał Skorża.

Piękna historia pojedynków

Obecnie z ligowego klasyku została głównie nazwa, ale... tradycja zobowiązuje. Choćby dlatego, że to jedyne polskie drużyny, które występowały w Lidze Mistrzów (Legia w sezonie 1995/96, Widzew w następnym).

Dla fanów Widzewa najbardziej niezapomniane chwile miały miejsce w drugiej połowie lat 90. W maju 1996 roku łodzianie - prowadzeni wówczas przez Franciszka Smudę - wygrali na Łazienkowskiej 2:1, chociaż przegrywali 0:1. Na dworzec Warszawa Powiśle przyjechały tego dnia dwa pociągi wypełnione kibicami gości. Wygrana widzewiaków przybliżyła ich do tytułu, który zdobyli dwa tygodnie później.

W czerwcu 1997 roku obie drużyny znów spotkały się w stolicy. Do 90. minuty legioniści prowadzili 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3. Widzewiacy świętowali wówczas drugi z rzędu tytuł mistrza Polski.

Fani Legii z kolei najchętniej wspominają spotkanie z czerwca 2004 roku. Rozbity i już zdegradowany łódzki zespół przyjechał na Łazienkowską jak na ścięcie. Skończyło się na 6:0 dla Legii, a jedną z bramek dla gospodarzy zdobył z rzutu karnego bramkarz Artur Boruc.

W sumie obie drużyny w lidze mierzyły się 62 razy. Legia triumfowała w 27 przypadkach, 17 razy odnotowano remis, a w 18 spotkaniach górą był Widzew.

Początek niedzielnego meczu o godz. 17.

mr