Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 08.09.2012

"Mogłem strzelić gola, a postrącałem... wiewiórki"

Obrońca Marcin Wasilewski w drugiej połowie meczu z Czarnogórą mógł, a nawet powinien strzelić bramkę, ale fatalnie spudłował z rzutu wolnego.
W akcji gracz reprezentacji Polski Marcin Wasilewski (P) przed Marko Basą (L) z CzarnogóryW akcji gracz reprezentacji Polski Marcin Wasilewski (P) przed Marko Basą (L) z Czarnogóry PAP/Radek Pietruszka
Galeria Posłuchaj
  • Mecz Czarnogóra - Polska (pierwsza połowa) - komentuje Tomasz Zimoch (PR1)
  • Mecz Czarnogóra - Polska (druga połowa) - komentuje Tomasz Zimoch (PR1) oraz Andrzej Janisz ze studia radiowej Jedynki
Czytaj także

Relacja z meczu Czarnogóra - Polska>>>

- Uderzyłem dramatycznie, lepiej nie wspominajmy. Powinienem strzelić w światło bramki i dać golkiperowi szansę popełnienia błędu. Tymczasem ja postrącałem... wiewiórki - zaznaczył 32-letni Wasilewski.

Niespodziewanie obok niego na środku obrony selekcjoner Waldemar Fornalik ustawił Kamila Glika. Wcześniej grali ze sobą niewiele ponad pół godziny. - Czy zagraliśmy solidnie? No nie wiem, przecież straciliśmy dwie bramki, więc jednak czegoś zabrakło. Nie wykonaliśmy zadania w 100 proc., bo Mirko Vucinić strzelił gola. Ale na pewno widać było zaangażowanie, wolę walki - zaznaczuł popularny "Wasyl".

Polski zawodnik był zadowolony z remisu osiągniętego na gorącym - dosłownie i w przeności - boisku w Podgoricy. - Przyjechaliśmy żeby nie przegrać i w miarę dobrze rozpocząć eliminacje MŚ. Zdawaliśmy sobie sprawę jak ciężko gra się tutaj. Widać było jak deprymowany był szczególnie Przemek Tytoń. Kibice rzucali w jego kierunku petardami, kawałkami krzesełek, zapalniczkami - przyznał gracz Anderlechtu Bruksela.

Remis jak zwycięstwo

Do przerwy biało-czerwoni przegrywali 1:2. Po zmianie stron gola na wagę punktu zdobył rezerwowy Adrian Mierzejewski.

- W przerwie nie mieliśmy nic. Uzyskany w Podgoricy punkt miejmy nadzieję bardzo się przyda w końcowym rozrachunku. Inne zespoły też będą traciły "oczka" w Czarnogórze. Gospodarze przez cztery lata chyba tylko dwa razy przegrali na stadionie Pod Goricom, ostatnio rok temu z Czechami w barażach o Euro - mówił Wasilewski.

Pytany o czerwoną kartkę dla Ludovica Obraniaka, odpowiedział: - Niepotrzebnie dał się sprowokować, chociaż dla mnie sędzia nie powinien pokazywać kartonika w tym kolorze. Arbiter wcześniej dał czerwień jednemu z rywali i jakby szukał okazji do wyrównania - skwitował Wasilewski.

- W lidze belgijskiej nie ma takich incydentów, jest spokojnie. W ogóle to już rzadkość w obecnym futbolu. W następstwie incydentów zamykane są stadiony, kluby i federacja płacą olbrzymie kary. Traci widowisko, bo nie ma widzów, nie ma atmosfery" - zakończył doświadczony zawodnik.

PAP, mr