Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 04.04.2013

Wojna futbolowa. Policjanci starli się z piłkarzami na boisku

Kolejny skandal na linii Brazylia - Argentyna. Po meczu Copa Libertadores Atletico Mineiro - Arsenal Sarandi na boisku wybuchła awantura. Do akcji wkroczyła brazylijska policja.
Awantura po meczu Atletico Mineiro - Arsenal SarandiAwantura po meczu Atletico Mineiro - Arsenal Sarandiyoutube/mancredz

Spotkanie zakończyło się zwycięstwem brazylijskiego klubu - Atletico Mineiro 5:2 (2:1). Zawodnicy Arsenalu Sarandi mieli jednak olbrzymie pretensje do arbitra za podyktowanie rzutu karnego dla ekipy gospodarzy. Jak pokazały później powtórki, jeden z piłkarzy gospodarzy był przewracany, ale do faulu doszło wyraźnie przed polem karnym.

Brutalna akcja policji na murawie boiska

Po ostatnim gwizdku gracze z Argentyny awanturowali się z sędzią głównym na środku murawy. Do akcji przystąpiła policja. Funkcjonariusze wpadli do boisko i bardzo agresywnie potraktowali piłkarzy argentyńskiego klubu. W pewnym momencie wymierzyli nawet broń w zawodników Arsenalu Sarandi. Kilku zawodników gości trafiło na komisariat.

Podpułkownik odpowiedzialny za tę akcję, bronił działań swoich podwładnych. - To było przestępstwo, które nie powinno zdarzyć się na piłkarskim boisku. Piłkarze mogli zostać aresztowani - zaznaczył po meczu.

Oburzenia nie kryje argentyńska prasa, która po meczu określiła takie potraktowanie ich piłkarzy jako hańbę dla gospodarzy przyszłorocznego mundialu.

To kolejny skandal na boiskach w Brazylii, gdzie w przyszłym roku odbędzie się mundial. To też eskalacja piłkarskiego konfliktu brazylijsko-argentyńskiego.

Policjanci w argentyńskiej szatni. Zastraszanie, pobicie

Napięcie pomiędzy piłkarzami obu państw ma swoje korzenie w rewanżowym meczu finałowym w Copa Sudamericana z 12 grudnia 2012, gdzie spotkały się brazylijski - Sao Paulo FC z argentyńskim Tigre.
Pierwszy mecz, którego gospodarzem była drużyna Tigre Buenos Aires, zakończył się remisem 0:0. W grudniowym rewanżu Brazylijczycy prowadzili 2:0, ale rozegrano tylko jedną połowę, bo po przerwie zespół z Argentyny odmówił wyjścia na boisko.
Goście twierdzili, że do ich szatni wtargnęli policjanci, zaczęli ich bić i grozić bronią. Na potwierdzenie tych słów argentyńska telewizja pokazała kilku członków sztabu Tigre z zakrwawionymi twarzami.
Tuż przed przerwą chilijski sędzia Enrique Osses pokazał dwie czerwone kartki - Brazylijczykowi Paulo Mirandzie (FC Sao Paulo) i Argentyńczykowi Gastonowi Diazowi (Tigre). Podgrzało to tylko atmosferę na boisku i poza nim.

Po zmianie stron na murawę wybiegli tylko Brazylijczycy. Osses czekał 30 minut na drużynę z Buenos Aires, po czym odgwizdał koniec meczu, przyznając zwycięstwo gospodarzom.
Konfederacja Piłkarska Ameryki Południowej pod koniec lutego potwierdziła, że zwycięzcą ubiegłorocznych rozgrywek Copa Sudamericana został zespół FC Sao Paulo.

Piłkarze z Brazylii zaatakowani na lotnisku w Buenos Aires

Do "rewanżu" doszło na początku marca. Bramkarz brazylijskiego klubu Palmeiras Fernando Prass miał rozcięte ucho, a kilku innych graczy oraz pracowników ekipy z Sao Paulo zostało lżej rannych po tym, jak zostali zaatakowani na lotnisku w stolicy Argentyny - Buenos Aires.
Drużyna Palmeiras czekała w hali portu lotniczego na powrotny lot do Brazylii po meczu Copa Libertadores, odpowiednika europejskiej Ligi Mistrzów. Ekipa Palmeiras została zaatakowana przez około 30-osobową grupę pseudokibiców argentyńskiego klubu Tigre - gospodarze przegrali 0:1, chuligani zamierzali "wziąć rewanż" na brazylijskich piłkarzach.
Do zajść na lotnisku doszło, gdy pseudokibice zauważyli w jednym z barów chilijskiego gracza Palmeiras, pomocnika Jorge Valdivię - on został zaatakowany jako pierwszy, po czym doszło do regularnej bijatyki w lotniskowej poczekalni, spokój zaprowadzili dopiero funkcjonariusze policji.
Paulo Nobre, prezes Palmeiras, w opublikowanym przez klub oświadczeniu wyraża oburzenie chuligańskim atakiem, zachowanie napastników określa "irracjonalną, bandycką napaścią".
Wybuchnie kolejna wojna futbolowa?

Napięcie na boiskach pomiędzy zawodnikami z Brazylii i Argentyny przypomina jawną wojnę. Historia zna już jeden konflikt, którego bezpośrednią przyczyną był właśnie mecz piłkarski.

Wojna futbolowa lub Wojna stu godzin była krótkotrwałym konfliktem zbrojnym między Salwadorem a Hondurasem, który miał miejsce w 1969 roku. Określenie "wojna futbolowa" stworzone przez Ryszarda Kapuścińskiego i rozpowszechnione przez mass media, wywodzi się z przekonania, że powodem wybuchu wojny był przegrany przez Honduras 15 czerwca 1969 mecz w czasie eliminacji do mistrzostw świata w piłce nożnej. W rzeczywistości stosunki między państwami były napięte już znacznie wcześniej, sam mecz stał się niejako punktem kulminacyjnym fali nacjonalizmu i nienawiści rozpętywanej przez obie strony.

Komentarz na blogu Na Spalonym - Grozi nam kolejna wojna futbolowa?

Marcin Nowak, polskieradio.pl, wiki, sport.pl, PAP