Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Petar Petrovic 17.07.2013

Ciało Artura Hajzera spoczęło pod szczytem Gaszerbrumu I

- Zgodnie z wolą rodziny, spoczął w miejscu, które kochał - powiedział Janusz Majer, wieloletni przyjaciel i wspólnik Artura Hajzera.
Artur HajzerArtur HajzerPAP/Bartłomiej Zborowski

Taką informację przekazał żonie wybitnego alpinisty Marcin Kaczkan, który zadbał o wszystko na miejscu. Kaczkan, schodząc 7 lipca kuluarem japońskim, widział spadającego Hajzera. Po zejściu, w pobliżu obozu drugiego na 6400 m, zidentyfikował zwłoki. Te wiadomości przekazał z bazy (5200 m) pod Gaszerbrum I.
Hajzer był inicjator projektu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, i 38-letni Kaczkan, pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej, zamierzali zdobyć Gaszerbrum I (8068 m), a po nim Gaszerbrum II (8035 m). Dotychczas nie dokonano w jednym sezonie pełnego trawersu masywów ze szczytu na szczyt łączącą je granią przez przełęcz Gaszerbrum Col (6400 m).

Do tragicznego wypadku doszło, gdy himalaiści byli na tak zwanym Kuluarze Japońskim, powyżej 6,5 tysiąca metrów, gdzie niska zawartość tlenu w rozrzedzonym powietrzu stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia. Artur Hajzer odpadł od ściany i runął w przepaść.

- Na ścianie Artur był nad Marcinem. Pogoda znacznie się pogorszyła, była słaba widoczność. Silny wiatr miotał śniegiem. Gdy Artur utracił kontakt wzrokowy z Marcinem, przypuszczał, że odpadł od ściany. Tymczasem on schodził i w pewnym momencie zobaczył spadające ciało. Gdy zszedł na dół kuluaru, nie miał już wątpliwości, że był to Hajzer. Jego ciało leży 15-20 minut drogi od obozu drugiego - przypomniał Majer.

Artur Hajzer był jednym z najbardziej doświadczonych polskich himalaistów. Urodził się w 1962 roku, a swoją przygodę z górami rozpoczął już w wieku 14 lat. Wspinał się w Tatrach, Alpach, Himalajach i Karakorum.


pp/PAP/IAR
Galeria: dzień na zdjęciach >>>