Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Dominik Panek 26.09.2017

Kulisy piramidy finansowej. Świadek: W Amber Gold nie było złota

Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała byłego dyrektora biura bezpieczeństwa spółki Krzysztofa Kuśmierczyka. Zeznawał także Piotr Pisarek, który kierował departamentem technicznym w Amber Gold. Obrady komisji śledczej obserwowała reporterka PR24 Ewa Wasążnik. 
Posłuchaj
  • 26.09.2017 Amber Gold: przesłuchanie Piotra Pisarka, b. kierownika departamentu technicznego w Amber Gold. Relacja Ewy Wasążnik i frag. przesłuchania (godz. 14:36)
  • 26.09.2017 Amber Gold: przesłuchanie Krzysztofa Kuśmierczyka. Relacja Ewy Wasążnik i frag. przesłuchania (godz. 13:06)
  • 26.09.2017 Amber Gold: przesłuchanie Krzysztofa Kuśmierczyka. Relacja Ewy Wasążnik i frag. przesłuchania (godz. 12:06)
  • 26.09.2017 Amber Gold: przesłuchanie Krzysztofa Kuśmierczyka (kolejny fragment - godz. 11:36)
  • 26.09.2017 Amber Gold: przesłuchanie Krzysztofa Kuśmierczyka. Relacja Ewy Wasążnik i frag. przesłuchania (godz. 11:06)
  • 26.09.2017 Amber Gold: rozpoczęło się przesłuchanie Krzysztofa Kuśmierczyka. Relacja Ewy Wasążnik i frag. przesłuchania (godz. 10:35)
  • 26.09.2017 Poniedziałkowe przesłuchania komisji śledczej ds. Amber Gold. Podsumowanie Ewy Wasążnik - reporterki PR24
  • 26.09.17 Ewa Wasążnik o przesłuchaniach komisji ds. Amber Gold.
Czytaj także

- Przed zatrudnieniem się w Amber Gold pytałem, czy nie są piramidą finansową, Marcin P. zaprzeczył; P. to byli mistrzowie manipulacji - zeznał przed komisją śledczą b. dyrektor departamentu technicznego spółki Piotr Pisarek. Jak dodał, po upadku OLT Express w Amber Gold wybuchła panika.

Świadek przed komisją ds. Amber Gold: małżonkowie P. to byli mistrzowie manipulacji

Jak zeznawał Pisarek, jeszcze przed zatrudnieniem się w Amber Gold - co nastąpiło w kwietniu 2012 r. - zapytał wprost, czy spółka nie jest piramidą finansową. W odpowiedzi - relacjonował świadek - prezes Marcin P. powiedział, że co prawda KNF ma wątpliwości, co do działalności spółki, ale żadnego procesu sądowego nie ma. Z kolei - jak mówił - Katarzyna P. pokazywała mu pomieszczenie w siedzibie Amber Gold, gdzie jakoby miał być "urząd skarbowy". 

Świadek zeznał też, że Marcin P. zapowiedział mu kiedyś, czy wie "kto u nas będzie pracował?". "Michał Tusk" - miał powiedzieć P. - To mogło być po zadaniu pytania o piramidę - dodał. Jego zdaniem mógł to być element uwiarygadniający Amber Gold. Jak mówił, doniesienia pokazujące "włodarza miasta Gdańska ciągnącego samolot" również były uwiarygadniające. - To były czynniki, które spowodowały, że zdecydowałem się zacząć pracę w Amber Gold. To wtedy było nobilitujące. Może słyszalne były kontrowersje, ale firma była wszędzie widoczna, funkcjonowała i rozbudowywała się - mówił świadek.

Kiedy na przełomie lipca i sierpnia 2012 r. upadły linie lotnicze OLT Express, pracownicy Amber Gold - według świadka - byli spanikowani, ale małżonkowie P. przekonywali, że są wypłacalni. - To byli mistrzowie manipulacji. (...) Katarzyna P. powiedziała wtedy, że to nie dotyczy Amber Gold tylko OLT, która była osobną spółką. Sam się dziwię do dzisiaj, jacy oni byli przekonywający - mówił Pisarek.

Z lata 2012 r. świadek zapamiętał też spotkania małżeństwa P. z dyrektorami, podczas których przekonywali, że "wszyscy - rząd, KNF - się na nich uwzięli i blokują konta bankowe". P. mieli też mówić, że "interesują się nimi służby", ale nie odebrał tego jako słów o zainteresowaniu służb specjalnych, tylko rządu i KNF. Pisarek mówił też, że pamięta spotkanie z Marcinem P., na którym ten mówił, że "będzie trudno, że są wątpliwości wokół działania firmy", ale - jak powiedział - jeszcze w lipcu 2012 r. P. byli na tyle wiarygodni, że byli w stanie przekonać, że mają jeszcze pieniądze.

Złoto noszone w torbach

Wcześniej komisja przesłuchiwała Krzysztofa Kuśmierczyka. - W Amber Gold lokowano monstrualne sumy pieniędzy; wiedziałem, że w placówkach spółki na pewno nie ma złota - mówił b. dyrektor biura bezpieczeństwa Amber Gold Krzysztof Kuśmierczyk we wtorek przed komisją śledczą.


Podczas przesłuchania świadek zeznał, że jego bezpośrednim przełożonym w Amber Gold był zarząd tej spółki, a "najczęściej rozmawiałem z Katarzyną P.". "Jeśli Katarzyna P. nie potrafiła podjąć decyzji co do otwarcia placówki, bądź zabezpieczenia placówki to sprawa była przekazywana panu Marcinowi i wtedy to on podejmował decyzję" - mówił Kuśmierczyk.

Tłumaczył, że gdy trafił do firmy, miał zajmować się bezpieczeństwem pieniędzy lokowanych w Amber Gold. "To były monstrualne sumy, gdzie placówki w ogóle nie były zabezpieczone, dopóki nie zostałem zatrudniony" - przekonywał.

- Pieniądze z sejfów były odbierane przez BGŻ, a po rozwiązaniu umowy, przez Pocztę Polską. Poczta Polska zabierała pieniądze z placówek, przeksięgowywała na wskazane przez zarząd konto - tłumaczył.

Świadek wskazał, że do jego obowiązków w spółce należało wyposażenie placówek w systemy alarmowe, kontrolę dostępu, kamery, jak również pisanie procedur odnośnie zachowania się pracowników w placówce i przyjmowania gości w centrali firmy.

- A czy chodziło również o zabezpieczenie złota i platyny? - dopytywał Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15. - Nie wiedziałem, do momentu aż zostałem poproszony o przewiezienie z BGŻ złota, że takie złoto jest w posiadaniu spółki - odparł świadek.

Dopytywany, czy wiedział co jest przedmiotem działalności Amber Gold, Kuśmierczyk stwierdził, iż wiedział o kredytach i lokowaniu pieniędzy w złoto. - Ale tak jak mówię, tego złota nie widziałem wcześniej, przed BGŻ - zaznaczył.

- Wcześniej nie byłem informowany, że gdziekolwiek w placówkach, naszych oddziałach, bądź w centrali jest przetrzymywane złoto - mówił.

- Ja zostałem zatrudniony do innych rzeczy i tym się zajmowałem. Nie pytałem czy jest złoto, od tego byli inni menedżerowie, którzy zajmowali się umowami z klientami i różnymi innymi rzeczami - dodał świadek.

Rzymkowski pytał jednak nadal czy świadek miał wiedzę, że pieniądze lokowane przez klientów miały być inwestowane w złoto.

- Miałem pełną wiedzę i świadomość tego, co znajduje się w sejfach w placówkach" - mówił Kuśmierczyk. "Czyli wiedział pan, że to jest lipa, że naciągają ludzi? - dopytywał Rzymkowski.

- Wiedziałem, że w placówkach na pewno nie ma złota. Nigdy nie zadawałem tego pytania w zarządzie - odparł świadek, dodając, że pierwszy raz kontakt ze złotem Amber Gold miał, gdy wraz z Marcinem P. odebrał kruszec z BGŻ.

Polityk Kukiz'15 pytał też świadka, czy kiedykolwiek otrzymał od zarządu spółki propozycję ukrycia złota lub zna kogoś, komu małżeństwo P. składało taką propozycję. - To było tylko to z panem Jackiem, gdzie nie doszło w ogóle do skutku. To nie była propozycja, ale takie rozmowy (pomiędzy małżeństwem P. - PAP): +może przewieźmy to złoto+ - odpowiedział świadek. Później podczas przesłuchania poseł PiS Jarosław Krajewski doprecyzował, że chodzi o ojca Jacka.

Rzymkowski przywołał jednak zeznanie Kuśmierczyka z 21 września 2012 r., w których mówił, że w tamtym czasie Katarzyna P. podczas rozmowy z Marcinem P. wpadła na pomysł, by świadek wywiózł złoto do siebie lub znalazł bezpieczne miejsce. Na to - jak relacjonował Rzymkowski - świadek się jednak nie zgodził. - To była ta informacja o panu Jacku - odpowiedział Kuśmierczyk, nawiązując do zeznań złożonych wcześniej we wtorek. Mówił wówczas, że zawoził małżeństwo P. do jednego z gdańskich klasztorów, do pana Jacka.

- Czy była taka propozycja nie pamiętam; była na pewno taka propozycja, by coś z tym złotem zrobić - dodał, zaznaczając, że temat ten "nie został dalej pociągnięty".

Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) zastanawiała się, dlaczego świadek podczas przesłuchania w prokuraturze w 2012 r. nie wspomniał, że padła propozycja przewiezienia złota do Jacka, a dziś wymienia tę osobę. "Pan Jacek nie pada w żadnym pana przesłuchaniu, z tego co ja się orientuję" - zwróciła uwagę Wassermann. Podkreśliła, że gdyby wówczas padło to imię, to śledczy dokonaliby u tej osoby przeszukania.

- Wydaje mi się, że imię +Jacek+ padało wielokrotnie (...) - przekonywał jednak świadek. - Czyli z jakichś przyczyn organ procesowy nie chciał utrwalić w protokole osoby pana Jacka - skwitowała Wassermann.

W toku przesłuchania świadek mówił też, że w siedzibie Amber Gold nigdy nie widział współpracującego z liniami OLT Express Michała Tuska, syna b. premiera Donalda Tuska. - Wydaje mi się, że dowiedziałem syn pana Tuska pracuje w Amber Gold, gdy była cała ta afera i upadło OLT - powiedział.

Spółka Amber Gold miała inwestować pieniądze klientów w złoto i inne kruszce, oferując przy tym oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. W sierpniu 2012 roku spółka należąca do Marcina i Katarzyny P. ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych. Miesiąc wcześniej zbankrutowały również linie lotnicze OLT Express.

Polskie Radio 24,IAR,PAP/dp