Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 28.06.2014

Wyjechał do Afryki prowadzić sierociniec. Teraz potrzebuje pomocy

- W ubiegłym roku przepędzono nas z naszego poprzedniego ośrodka, a ziemię zagarnięto. Teraz staram się wykończyć nowy budynek, zanim z powrotem zbiorę dzieciaki, które musiały wrócić na ulicę - mówił w Jedynce Paweł Huk.
Wyjechał do Afryki prowadzić sierociniec. Teraz potrzebuje pomocyGlow Images/East News
Posłuchaj
  • Paweł Huk o pomaganiu sierotom w Kenii (Reszta świata/Jedynka)
Czytaj także

Zanim zdecydował się wyjechać do Afryki, gość audycji "Reszta świata" pracował w USA na statkach pasażerskich. - Ludzie często marzą o takim zajęciu, ale nie zdają sobie sprawy, że to praca przez 7 dni w tygodniu, po 13-14 godzin dziennie. Pieniądze owszem są dobre, ale życie żadne - podkreślał.

Po wyjeździe ze Stanów Zjednoczonych Paweł Huk przeniósł się do Wielkiej Brytanii, gdzie m.in. był nauczycielem na jednym z college'ów w Cambridge. W styczniu 2011 roku, po ośmiu latach spędzonych na Wyspach, postanowił porzucić dotychczasowe życie i wyruszyć w podróż. - Moim celem było dojechanie stopem do Indii. Codziennie działo się coś niesamowitego, bo spotykałem niesłychanie życzliwych ludzi. Właśnie wtedy zacząłem skłaniać się do tego, żeby trochę otworzyć się na ludzi i im pomagać - tłumaczył rozmówca Tomasza Michniewicza.

Do Indii Paweł Huk nie dojechał, ale wraz z grupą innych osób zaangażował się w pomoc potrzebującym na południu Turcji. - Po powrocie wiedziałem już, co chcę robić w życiu. Mówiąc wprost zapytałem Boga, gdzie on mnie widzi. Poczułem, że to jest Afryka, że coś mnie tam wzywa - zdradził gość Jedynki.

Pierwszym przystankiem w Kenii było dla Polaka miasto Isiolo. - Tam odkryłem swoje przeznaczenie. Trafiłem na ośrodek dla dzieci z ulicy. Chciałem poznać ich historie. Największe wrażenie zrobił na mnie 10-letni chłopiec. Kilka lat wcześniej jego mama ciężko zachorowała i żeby ją uratować, pracował fizycznie, nosząc np. bagaże pasażerów autobusów. Widziałem ogromny smutek w oczach tego malca, gdy mówił mi, że nie udało się uratować jego mamy - wspominał.

Obecnie Paweł Huk mieszka w Meru w środkowo-wschodniej Kenii. Po tym jak zabrany został mu poprzedni sierociniec, chce otworzyć kolejny. Budynek wymaga jednak wykończenia, a inne najbardziej pilne potrzeby to studnia i ogrodzenie. Pieniądze na ten cel gość Jedynki zbiera obecnie w Polsce. - Zwracam się z wielką prośbą do firm i instytucji, które mogłyby nas wesprzeć. Są to pieniądze, które przekraczają bowiem możliwości zwykłych ludzi - apelował.

pg, ei