Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Bartosz Chmielewski 04.07.2013

Czy "Nasze matki, nasi ojcowie" to współczesny serial propagandowy?

- On jest produktem niemieckiej polityki historycznej, w której myślenie o polskiej niegospodarności zostało wyparte przez myślenie o polskim antysemityzmie – mówił prof. Bogdan Musiał. – Takie założenie wskazuje na istnienie jednorodnego społeczeństwa niemieckiego, co nie jest prawdą – odpowiadała dr Karolina Wigura.
Czy Nasze matki, nasi ojcowie to współczesny serial propagandowy?mat.prasowe

Pretekstem do dyskusji o rozmywaniu odpowiedzialności, przeinaczaniu historii i granicach wolności w sztuce była emisja niemieckiego serialu stacji ZDF "Nasze matki, nasi ojcowie" w Telewizji Polskiej.

Oburzenie opinii publicznej wzbudziło przedstawienie przez twórców filmu żołnierzy Armii Krajowej jako antysemitów. Jeden z bohaterów filmu, Żyd Viktor, uciekając przed hitlerowcami, trafia do oddziału AK w okupowanej przez Niemców Polsce, gdzie jest świadkiem antysemickich zachowań żołnierzy polskiego podziemia.

Rzecznik prasowy TVP - Jacek Rakowiecki - zapytany o motywy, którymi kierowała się Telewizja Polska emitując kontrowersyjny obraz tłumaczył, że dzięki temu możliwe stało się przeprowadzenie polsko - niemieckiej debaty na temat postrzegania własnej historii. - Niektórzy z niemieckich historyków bili się w piersi za ten serial. W efekcie powstał też film dokumentalny o Armii Krajowej, który emitowano w ZDF już trzykrotnie - podkreślał.

Zdaniem prof. Bogdana Musiała z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego sama dyskusja niczego nie prostuje, zaś obraz wpisuje się w generalne myślenie Niemców o Polakach, jako współodpowiedzialnych za mordowanie Żydów. - Niemcy wychodzą z założenia, że skoro Polacy się denerwują tym serialem, to znaczy że czują się winni - tłumaczył.

Na przeinaczenia historyczne w obrazie "Nasze matki, nasi ojcowie" uwagę zwracał publicysta tygodnika "Sieci" Piotr Zaremba: – Dlaczego w Smoleńsku występuje ukraińska policja skoro Smoleńsk był miastem rosyjskim. To wynika z tego, że Niemcy nie chcą drażnić Rosjan i wolą mówić o Ukraińcach niż o formacjach rosyjskich. To jest scenariusz propagandowego filmu - oceniał.

Przed przypisywaniem serialowi głębszych znaczeń wzbraniała się dr Karolina Wigura z portalu "Kultura Liberalna". Dziennikarka zwracała uwagę, że film ten jest przede wszystkim produktem pop kultury i jako taki próbuje zerwać z pop kulturowym postrzeganiem Niemców jako nazistów. - Do tej serii należą m.in. filmy takie jak "Ucieczka” czy "Drezno". One opowiadają niemiecką historię w sposób uproszczony, bazując na łatwym podziale na złych i dobrych Niemców. Ich twórcy po prostu przedkładają masowe zainteresowanie publiczności nad prawdę historyczną i wyważenie proporcji - zauważał gość Jacka Wakara.

Zachęcamy do wysłuchania dyskusji, w której wspólnie z naszymi gośćmi zastanawialiśmy się czy niemiecka wizja historii II wojny światowej nie wpisuje się w szerszą tendencję "nowej pamięci", która zaczyna dominować w tym kraju? Kto ma rację w sporze pomiędzy zwolennikami "historii heroicznej" i "historii krytycznej"?

bch

Kadr
Kadr z serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", fot.mat.prasowe