Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
migrator migrator 30.04.2009

Sławomir Nowak, PO

"Polska nie ma bardzo intensywnych kontaktów ani turystycznych, ani gospodarczych z Meksykiem, więc my na tej liście zagrożeń jesteśmy stosunkowo nisko."

Światowa Organizacja Zdrowia podniosła stan zagrożenia świńską grypą z czwartego na piąty stopień w skali sześciostopniowej. Czy to spowoduje jakieś nowe działania rządu?

Nie, nie. Rząd jest od pierwszej informacji o zagrożeniu i też pierwszych informacji płynących z Unii Europejskiej o rosnącym zagrożeniu pandemią tej meksykańskiej grypy. Rząd działa bardzo konsekwentnie i sprawnie. Zebrały się odpowiednie ciała odpowiedzialne za reagowanie kryzysowe i takie zdrowotne w takich sytuacjach. Pani minister Kopacz dzisiaj rano poleciała na nadzwyczajne spotkanie ministrów zdrowia Unii Europejskiej. Tam będą przygotowywane też wspólne unijne rozwiązania. Uruchomiliśmy wszystkie niezbędne rezerwy materiałowe, rezerwy leków. Ministerstwo Zdrowia wysyła odpowiednie instrukcje do placówek zdrowia w całym kraju, aby lekarze również byli przygotowani i wiedzieli, jak reagować, żeby nie wprowadzali niepotrzebnej atmosfery nerwowości, co dziennikarze już skutecznie potrafili sprawdzić – takie nieprofesjonalne odpowiedzi ze strony lekarzy miały miejsce. Ale trzeba to wyeliminować i przede wszystkim uspakajać. Nic złego się nie dzieje, w Polsce nie ma jeszcze żadnego przypadku meksykańskiej grypy.

Pan minister mówi, że nie ma potrzeby, żeby wprowadzać dodatkowe środki bezpieczeństwa…

Jest. My wprowadzamy i wszystko to, co wymieniłem, są to dodatkowe działania.

Ale poza tymi, które zostały już wprowadzone. Bo o to pytam. A szefowie Światowej Organizacji Zdrowia mówią, że informacje publikowane w tej chwili, to jest właśnie apel do rządów, żeby działania dodatkowe, ponad to, co zrobiono, wprowadzić, na przykład – chociaż to nie jest apel wprost do rządów, oczywiście – zwiększyć produkcję leków przeciwwirusowych.

Odpowiadamy na ten apel, nawet jeszcze zanim on powstał. Wszystkie mechanizmy, jakie Ministerstwo Zdrowia podjęło, są standardową procedurą właśnie nadzwyczajną, to znaczy zbierają się odpowiednie ciała odpowiedzialne za reagowanie kryzysowe, uruchamia się rezerwy materiałowe i rezerwy leków, wysyła się odpowiednie instrukcje, instruuje się placówki zdrowia. Polska od paru dni, podobnie jak inne kraje Unii Europejskiej, jest w stanie podwyższonej gotowości, więc to są rzeczywiście działania nadzwyczajne.

Ale w tej chwili, z powodu podniesienia stopnia z czwartego na piąty, nie będzie żadnych dodatkowych działań?

A czego by się pan redaktor spodziewał?

To ja pytam.

To ja panu odpowiadam na pytanie. Trzeci raz mogę panu odpowiedź, że wszystko to, co rząd zrobił do tej pory, to są działania dodatkowe. Bez podniesienia poziomu gotowości, najpierw z trzeciego na czwarty, teraz z czwartego na piąty, kiedy nie było zagrożenia pandemią, nie było potrzeby wszczynania nadzwyczajnych działań. Jest zagrożenie pandemią – rząd podejmuje odpowiednie działania.

Niewątpliwe należy zgodzić się z tym, że wprowadzanie poczucia zagrożenia i straszenie nie jest dobrym pomysłem, ale takie wypowiedzi padają z ust – na przykład Margaret Chan, dyrektora WHO, która powiedziała: „Pandemia jest nieuchronna, a zagrożona nią jest cała ludzkość.” To są bardzo poważne słowa i zakładam, że Margaret Chan nie wypowiedziała ich impulsywnie i przez przypadek.

Zakładam, że tak. Ale jestem pewien, że nie miała na myśli Polski. Tylko raczej ogniska meksykańskiej grypy, czyli Meksyk i coraz więcej przypadków zapadalności na tę grypę w Stanach Zjednoczonych. Z pandemią mamy do czynienia wtedy, kiedy choroba występuje w co najmniej dwóch krajach graniczących ze sobą, co oznacza, że ona się rozprzestrzenia – to jest definicja pandemii. Żebyśmy jej nie fetyszyzowali. Rzeczywiście jest bardzo poważne zagrożenie, trzeba być bardzo ostrożnym, higienicznym – tak bym powiedział – w tych dniach szczególnie. Polska nie ma bardzo intensywnych kontaktów ani turystycznych, ani gospodarczych z Meksykiem, więc my na tej liście zagrożeń jesteśmy stosunkowo nisko.

Boję się, że świat już spełnia tę definicje, o której pan minister mówi, ponieważ WHO właśnie mówi o dwóch krajach, w których choroba przenosi się z człowieka na człowieka – Meksyk, Stany Zjednoczone.

Tak jest, stąd podnieśli stopień gotowości z czwartego na piąty. Szóstka jest już w ogóle ogłoszeniem pandemii, czyli wdrożeniem wszystkich procedur antykryzysowych. Natomiast piąty poziom to jest poziom podwyższonej gotowości do wdrożenia dopiero. Natomiast myśmy to podjęli dużo wcześniej, tak że…

Pewnie byłoby lepiej, gdyby tematem numer jeden naszej rozmowy były sprawy unijne. Niestety jest to grypa. A temat numer dwa to właśnie między innymi konferencja „Polska – Unia Europejska. Pięć lat po rozszerzeniu”, to dzisiejsza międzynarodowa konferencja, do której dojdzie w Warszawie. Najpierw chciałbym zapytać o sprawy organizacyjne. Dlaczego tak się stało, że Lech Kaczyńskim poczuł się urażony formą zaproszenia, a Leszek Miller musiał się upomnieć o głos w dzisiejszej dyskusji?

Musi pan zapytać pana prezydenta Kaczyńskiego, a nie mnie.

A Leszek Miller? Dlaczego musiał upomnieć się o to, żeby mógł zabrać głos? Podpisywał traktat akcesyjny wtedy…

Zgoda. Była inna formuła konferencji na samym początku. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej przygotował inną formułę, bardziej nakierowaną na dyskusję panelistów z zagranicy, którzy mieliby szanse podsumować polski dorobek. Ale ta formuła została poszerzona i będzie przemawiał pan premier Miller również. A pan prezydent ma status gościa honorowego.

Uczestnicy zapoznają się ze specjalnym raportem przygotowanym przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, raport dotyczy kosztów i korzyści polskiego członkowstwa w UE. Korzyści zapewne znamy, a jakie są zdaniem pana ministra najpoważniejsze koszty, jakie musieliśmy ponieść?

Jestem optymistą, jeśli chodzi o integrację europejską, w związku z tym ja tych poważnych kosztów nie dostrzegam, bo absolutnie rachunek jest na plus. Nawet jeżeli w sensie dosłownym potraktujemy pana pytanie, to znaczy, ile Polska wkłada do kasy unijnej – bo przecież budżet Unii pochodzi ze składek państw członkowskich – to jednak stamtąd dużo więcej odzyskujemy. Zatem bilans Polski jest absolutnie na plus. Powiem panu szczerze, widząc wczoraj w Sali Kongresowej PKiN, na kongresie Europejskiej Partii Ludowej trzynastu obecnych szefów rządu, sześciu byłych szefów rządu, czyli w sumie dziewiętnastu premierów, szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, szefa Parlamentu Europejskiego Hansa-Gerta Poetteringa, którzy tak ciepło i tak sympatycznie wypowiadają się o Polsce, o polskim dorobku, o tym wielkim skoku cywilizacyjnym, którego Polacy dokonali, to można być dumnym z takich słów, można być dumnym z siebie, z Polski, z Polaków i naprawdę świętować tę piątą rocznicę rozszerzenia Unii Europejskiej jako wielkie, ogólnonarodowe, polskie święto.

Chciałbym jeszcze zapytać o koszty tego kongresu. Mam na myśli burzliwe zamieszki wczoraj przed Pałacem Kultury. Dlaczego musiało do tego dojść? Dlaczego musiało być tak burzliwie właśnie?

Znowu formułuje pan pytanie nie do mnie. Ja też chciałbym wiedzieć, dlaczego.

Pojawiają się zarzuty, że zbyt ostro służby potraktowały protestujących…

A widział pan relacje telewizyjne wczoraj?

Tak.

I reakcje związkowców?

Widziałem.

I jak pan uważa, czy policja działała zbyt agresywnie?

A pozwoli pan minister, że ja będę zadawał pytania?

Ja stosuje mechanizm chęci poznania również pana opinii. Uważam, że większość Polaków ma bardzo jasny pogląd na tę sprawę. Każdy ma prawo w Polsce manifestować. My zgodziliśmy się – miasto stołeczne Warszawa i organizatorzy kongresu – aby mimo tego, że terenu wszędzie tam, gdzie są międzynarodowe spotkania, gdzie przebywa tak dużo szefów rządów, to procedury wewnętrznego bezpieczeństwa tych szefów rządów wymagają odpowiedniej strefy zabezpieczenia. Myśmy potraktowali to dosyć łagodnie w tym sensie, żeby nie utrudniać ludziom życia w Warszawie, żeby nie zamykać całego obszaru wokół Pałacu Kultury. Chociaż w Pradze podczas ostatniego szczytu UE-USA, to w ogóle przestrzeń publiczna była zamknięta. Tu życie się normalnie toczyło. Zatem wczoraj mieliśmy do czynienia z normalną sytuacją – życie toczy się normalnie, w środku odbywa się bardzo ważne wydarzenie. Mieliśmy też wczoraj do czynienia z dwiema manifestacjami. Pierwsza – manifestacja kolejarzy, która przebiegła bardzo spokojnie, bardzo dobrze zresztą. Kolejarze rozeszli się w spokoju. I potem mieliśmy drugą – stoczniowców ze Stoczni Gdańskiej. Związkowcy ze Stoczni Gdańskiej mają opinię agresywnych i dynamicznie wyrażających swoje opinie. Oni niestety naruszyli bezpieczeństwo oraz ład publiczny i w sposób bezpośredni sprowadzili zagrożenie na życie i zdrowie siebie, przechodniów, policjantów. Policja musiała interweniować. Ja jestem z Gdańska i zawsze bardzo emocjonalnie reaguję na takie sytuacje. Ale nie może być tak, że są jakieś silne, zorganizowane grupy, które są ponad prawem.

To wszystko działo się przed Pałacem Kultury. A w środku oficjalnie premier proponował optymizm i oparcie się na ideałach Solidarności – to propozycja oczywiście dla Unii na przyszłość. Nieoficjalnie – jak piszą dzisiaj gazety – politycy państwa lobbowali na rzecz Jerzego Buzka, który stara się o stanowisko szefa Europarlamentu. Jaki jest efekt tych wczorajszych starań? Pytam oczywiście o to, o czym pan minister może powiedzieć.

Od razu zastrzegę się, że nie mogę powiedzieć za wiele o tym, jak idzie – że tak powiem – zbieranie poparcia dla kandydatury Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego. Jest jednym z dwóch oficjalnie zgłoszonych kandydatów. Mogę tylko powiedzieć, ze moim zdaniem dzisiaj jest najsilniejszym kandydatem. Wczorajszy kongres rzeczywiście był wielkim polskim świętem w Unii Europejskiej. Przez chwilę mogliśmy się poczuć jak w samym sercu Europy, bo tutaj, w Sali Kongresowej – można powiedzieć górnolotnie – biło serce Unii Europejskiej. Tam byli najważniejsi ludzie Unii Europejskiej. Europejska Partia Ludowa jest dzisiaj największą frakcją w Parlamencie Europejskim, to nasza partia europejska rozdaje karty w Europie. Jeśli Polska chce wygrywać coś w Europie dla siebie, to nie ma innego sposobu jak wygrywanie dzięki Europejskiej Partii Ludowej. Wczoraj to zostało jasno powiedziane. I też jasno – myślę – wybrzmiało. Nigdy do tej pory Polska nie była gospodarzem tak wielkiego szczytu. Nigdy do tej pory Polacy nie słyszeli tak ciepłych słów pod swoim adresem. Nigdy tylu europejskich polityków nie powoływało się na Jana Pawła II i na Lecha Wałęsę i dziękowało szefowi polskiego rządu. Muszę powiedzieć – nie tylko jako członek Platformy Obywatelskiej i tego rządu, ale jako obywatel – byłem dumny wczoraj, że tylu ważnych ludzi z takim uznaniem odnosiło się do Polski.

Znamy trzy nowe spoty Prawa i Sprawiedliwości dotyczących wyborów europejskich. Pod koniec przyszłego tygodnia – jak piszą gazety – będą spoty Platformy. Czy to prawda? Co w nich będzie? Czy pierwsze spoty to także będzie kampania negatywna?

Nie, nie. Platforma będzie bardzo konsekwentnie szła drogą kampanii pozytywnej. Mamy do czynienia z agresywną i negatywną kampanią ze strony opozycji. Do tego już się przyzwyczailiśmy, nauczyliśmy się z tym żyć, być może toteż kwestia polubienia tego z czasem. Ale wolałbym, żeby PiS jakoś merytorycznie odniosło się w swojej kampanii do europarlamentu, do tego, co my proponujemy, co wczoraj też zostało zaproponowane na kongresie Europejskiej Partii Ludowej, dotyczące wizji Europy – a nie tylko z taką zazdrością, zawiścią próbowało psuć polską atmosferę, zawstydzać Polskę i Polaków na arenie międzynarodowej. Szkoda, że nie stać ich na normalną rozmowę, tylko na agresję, nieustanne oszczerstwa, pomówienia… Ale PiS po prostu chyba taki jest, tak już są skonstruowani, to silniejsze od nich.